Zakończyła się budowa Muzeum Żydów Mazowieckich, które będzie mieścić się w starej bożnicy przy ulicy Kwiatka. Projekt został podsumowany, lecz pojawił się w nim mały zgrzyt – brak płynności finansowej, który może okazać się niezwykle znamienny w skutkach.
Przekształcenie zrujnowanego budynku w nowoczesne muzeum dobiega końca, lecz stowarzyszenie Synagoga Płocka, które podjęło się tego zadania, nadal nie podaje konkretnej daty otwarcia (ma nastąpić po 15 marca). Jak się okazuje, powodem tego stanu rzeczy może być trwające rozliczanie projektu i problemy finansowe jednego z generalnych wykonawców – firmy Maksa, odpowiadającej za oświetlenie i wszystkie instalacje multimedialne.
Pierwsze sygnały, wieszczące kłopoty pojawiły się w trakcie piątkowej konferencji prasowej. To właśnie tam Jacek Stanisławski z firmy Phono Media (podwykonawcy, który miał zainstalować wszystkie urządzenia w muzeum), wprost przyznał, że nie dostał pieniędzy za swoją pracę, a konkretnie 348 tysięcy złotych. – Nie wiem czemu pojawił się zator finansowy pomiędzy Maksa i Phono Media, ale mam nadzieję, że wyjaśnimy sytuację – powiedział wówczas prezes stowarzyszenia Synagoga Płocka, Jerzy Janiak.
Problem z przepływem pieniędzy miał miejsce niedawno – przy okazji drugiej płatności. Pierwsza wpłata, na kwotę około 150 tysięcy złotych (za którą firma zainstalowała część urządzeń, kabli i wprowadziła poprawki w projekcie), dotarła bez przeszkód. Kłopoty zaczęły się tworzyć i mnożyć teraz, przy finalizacji całego projektu.
– Maksa twierdzi, że nie ma środków pomimo tego, że dotarła wpłata ze stowarzyszenia. Nastąpiła ewidentna defraudacja pieniędzy – powiedział Jacek Stanisławski, prezes Phono Media.
Firma Maksa milczy, stowarzyszenie umywa ręce – bo ono pieniądze przelało. Podobnie do sprawy podchodzi ratusz. Stanowisko podwykonawcy jest proste i oczywiste – nastąpi demontaż wszystkich zamontowanych urządzeń i to już jutro o godzinie 12. I choć, jak podkreśla Phono Media, współpraca ze stowarzyszeniem układa się wręcz wzorcowo, to taka decyzja jest konieczna.
Konsekwencje mogą być ogromne. Formalnie jest to niedopełnienie projektu, za które ratusz może słono zapłacić. Za powodzenie inwestycji ręczy bowiem Urząd Miasta Płocka – tylko dzięki temu możliwe było dofinansowanie unijne, czyli prawie 8 milionów złotych. Skutki niedokończenia projektu mogą wiązać się z koniecznością zwrócenia otrzymanych pieniędzy. Jak możemy przeczytać w Uchwale nr 76, w sprawie udzielenia poręczenia dla stowarzyszenia: „pokrycie ewentualnej spłaty zadłużenia nastąpi z dochodów miasta z podatku od nieruchomości od osób prawnych”, a więc – mówiąc wprost – z naszych podatków.
Próbowaliśmy skontaktować się z firmą Maksa, czyli głównym zainteresowanym w tej sprawie. Niestety, wszelkie próby kontaktu spełzły na niczym. Czekamy też na oficjalne stanowisko ratusza. Zdaje się jednak, że Muzeum Żydów Mazowieckich może okazać się inwestycją niezwykle kosztowną…
Jest to zdjęcie budynku przed remontem, każdy kto wie o czym piszemy, na pewno to rozumie. Natomiast nie rozumiemy, jaki związek ma zdjęcie z wiarygodnością informacji?
Redakcja
Jeżeli informacje w artykule są tak aktualne/wiarygodne jak zdjęcie muzeum w nagłówku, to gratulacje!
I 7 milionow do oddania. Gratuluje artykulu.
Stowarzyszenie to jak rozumiem grupa przedsiębiorców która ma kaprys/potrzebę coś uratować. Ok, kto bogatemu zabroni. Znaleźli sponsorów, dostali miliony z Uni na to co chcą a …Miasto? Tyle milionów poręcza każdemu stowarzyszeniu czy te jest wyjątkowe?