Wyobraźcie sobie… Zamykają was w podziemiach starej kamienicy. Żeby się wydostać, musicie odnaleźć właściwy klucz, do którego prowadzi wiele zagadek. Możecie liczyć tylko na własny rozum i współpracę z towarzyszami niedoli…
Właśnie taką zabawę mamy już w Płocku. W zabytkowej kamienicy przy Bielskiej 17 zlokalizowane są trzy pokoje Tkalni Zagadek, czyli escape room. Co to takiego?
Escape room powstało w świecie wirtualnych gier. To właśnie w 1988 roku powstała pierwsza tego typu gra, oparta wyłącznie na tekście, który pojawiał się na ekranie monitora. Sam opis przygody wystarczył do rozwiązania wszystkich zagadek i rebusów, umożliwiających wydostanie się z wirtualnego pomieszczenia.
Gra ewoluowała w niespodziewanym kierunku – trafiła do rzeczywistości. Teraz gracze osobiście wchodzą do tajemniczego pokoju i sprawdzają, czy są w stanie uciec z pomieszczenia przed wyznaczonym czasem. Rozrywka ta cieszy się ogromną popularnością i gromadzi coraz więcej zwolenników.
W płockiej Tkalni Zagadek dostępne są trzy pokoje: Opętanie, Bezsenność i Cela. W tym pierwszym przeniesiemy się do brazylijskiej wioski, w której poznamy tajemnicze praktyki, zapomniane receptury oraz Rytuał łowców snów. Tylko rozwiązując zagadkę szamana, zdobędziemy upragniony klucz. Bezsenność to mroczny pokój, w którym rozgrywka toczy się w ciemności… Gracze mają do dyspozycji jedynie wątłe światło latarek. Jest to miejsce godne polecenia, zwłaszcza zwolennikom mocnych wrażeń oraz opowieści z dreszczykiem.
My wkroczyliśmy do Celi. Jak się okazało, wrobiono nas w zabójstwo. Aby oczyścić się z zarzutów, musimy znaleźć dowód swojej niewinności. Oczywiście, najpierw musimy rozwiązać zagadki i wydostać się zza więziennych krat…
Nie jest to jednak takie proste, jak wydawało się na początku. Otrzymaliśmy krótkofalówkę, dzięki której mogliśmy prosić o podpowiedź, gdybyśmy utknęli i nie potrafili ruszyć dalej z rozwiązaniem zagadek. Ambitnie jednak nie chcieliśmy z tego skorzystać… dopóki nie zmusił nas czas. 45 minut minęło naprawdę szybko, choć uruchomiliśmy całą swoją kreatywność. Zabrakło nam dosłownie kilku minut.
Nie możemy zdradzić fabuły zabawy, podzielimy się jednak naszą opinią i przeświadczeniem, że to zabawa, która wciąga.
Agnieszka: – Nie jestem zbyt dobra w zagadkach logicznych, więc na początku byłam nieco onieśmielona. Od razu zauważyłam jednak pewne szczegóły, które naprowadzały na kolejne tropy łamigłówki. Przyznaję jednak, że sama w celi musiałabym spędzić znacznie więcej czasu, żeby zdobyć upragniony klucz. Presja czasu, mury starej kamienicy i mnóstwo zagadek, naprowadzających na inne zagadki, wywołały dreszcz emocji – zdążymy czy nie? Myślę, że następnym razem pójdzie nam dużo lepiej :) Jestem pewna natomiast, że taka forma zabawy jest doskonałym sposobem na integrację. I wcale nie jest tak prosto, jak sądziłam z opisu. Trzeba naprawdę umieć kojarzyć fakty i próbować różnych rozwiązań. Ciekawią mnie kolejne pokoje, czy naprawdę będzie tam równie fajnie?
Michał: – Bardzo sympatyczne doświadczenie, pobudza wyobraźnię i logiczne myślenie. Kluczowym elementem jest jednak komunikacja w drużynie, bez której nie można myśleć o ukończeniu wyzwania na czas. Rozgrywka jest nieszablonowa, nieprzewidywalna i trzymająca w napięciu. To sprawia, że popularne w Polsce i na świecie „escape roomy” są świetną rozrywką dla grup przyjaciół i rodzin.
Sylwia: – Tkalnia zagadek to wspaniała zabawa, nie tylko dla grupy dobrze znających się przyjaciół, ale także dla współpracowników. Dzięki przygodzie, którą przeżyliśmy w celi więziennej, mogliśmy się lepiej poznać. Szukając dowodu na naszą niewinność musieliśmy się zintegrować, ponieważ mieliśmy wspólny cel. Gdyby podglądał nas psycholog, wysnułby zapewne wiele ciekawych wniosków. Sami zresztą szybko mogliśmy się zorientować kto jest przywódcą, kto świetnym organizatorem, kto nas motywuje, a kto jest duszą towarzystwa, która jednym słowem potrafi rozluźnić atmosferę.
Tomek: – Jako przedsiębiorca, nauczyłem się kluczyć, kombinować i myśleć nieszablonowo, aby przetrwać. Dodatkowo, pierwiastek płocki powoduje, że to ekstremalna forma survivalu, gdzie bez przerwy balansuje się na krawędzi życia i śmierci. Idąc do escape roomu pomyślałem więc, że fakt zamknięcia mnie w celi to żadne emocje w porównaniu z odbieraniem korespondencji z urzędu skarbowego… Nic bardziej mylnego. Zaraz po wejściu postanowiłem chwilę się zdrzemnąć i dać wykazać się młodemu pokoleniu. Okazało się jednak, że wówczas nie uzupełniamy się, dokładnie tak jak w pracy. Każdy chciał rozwiązać zagadki, więc poszukiwania stały w miejscu. Postawiony do pionu przez szefową, zająłem się logistyką. Przydzieliłem zadania – ty dyktujesz, ty szukasz, ty sprawdzasz, ty działasz… Wtedy ruszyliśmy do przodu. Czy uważam, że przegraliśmy? Nie. Uważam, że 7 minut, których potrzebowaliśmy dodatkowo to niewiele. Wiemy już, jakich emocji się spodziewać, jak się przygotować oraz że wojskowa dyscyplina musi być od samego początku. Wiemy też, że w kolejnych pokojach czekają na nas nowe wyzwania… I nie możemy się doczekać :)
Ania: – Muszę przyznać, że „tkanie zagadek” bardzo mi się spodobało. Zanim weszliśmy do pokoju – celi, zostaliśmy szczegółowo zapoznani z tym co mamy tam robić, a czego nie. Pomimo tego, po wejściu panował lekki chaos. Znajdowaliśmy różne wskazówki, ale nie do końca wiedzieliśmy jak z nich skorzystać. Kiedy zaczęliśmy bardziej ze sobą współpracować, wszystko zaczynało się nam rozjaśniać. Krok po kroku odgadywaliśmy kolejne wskazówki i coraz bardziej zaczynaliśmy się wkręcać w zabawę. Udało nam się odnaleźć klucz do wyjścia i rozwiązać zagadkę. Po zakończeniu zabawy czułam chęć na więcej. Z przyjemnością weszłabym do kolejnego pokoju, żeby ponownie zacząć rozwiązywać zagadki. Bardzo fajna odskocznia od codzienności. Będąc tam przestajesz myśleć o przyziemnych sprawach i skupiasz się na rozwiązaniu tej jednej, ale jakże przyjemnej.
Zachęcamy więc gorąco – zbierzcie ekipę i zajrzyjcie do Tkalni Zagadek. Konkretny dzień i godzinę możecie również zarezerwować poprzez stronę Tkalni Zagadek. My na pewno wkrótce znów tam zajrzymy.