Napisał do nas zaniepokojony czytelnik, który zauważył, że w Jarze Brzeźnicy są wycinane drzewa. Głośną sprawą jest rewitalizacja jaru, wycinka drzew raczej nie wpisuje się w tę ideę. Co się dzieje?
Do naszej redakcji napisał jeden z czytelników, zaniepokojony działaniami przy wiadukcie nad rzeką Brzeźnicą, przy drodze wiodącej do schroniska. Czytelnik informuje, że w jarze są wycinane drzewa.
– Tyle mówi się o rewitalizacji Jaru Brzeźnicy. Bardzo mnie to cieszy, bo droga, która prowadzi m.in. do schroniska i biegnie dalej jarem rzeki, to moja ulubiona trasa spacerowa. Są tam piękne krajobrazy, mnóstwo drzew. Dlatego z ogromną przykrością zauważyłem 6 marca, że część z nich została wycięta. Kikuty smutno sterczą z ziemi, a to jeszcze nie koniec, bo na miejscu działała firma, wycinająca kolejne drzewa. Dlaczego tak okaleczane jest to miejsce? – pyta czytelnik.
Zaniepokojeni sytuacją wysłaliśmy pytanie do Urzędu Miasta Płocka, by dowiedzieć się jaki cel ma wycinka drzew w tym wyjątkowym miejscu. Dowiedzieliśmy się, że drzewa zostały usunięte w ramach przebudowy ulicy Łukasiewicza.
– Bezpośrednim powodem jest projektowane wzmocnienie koryta rzeki Brzeźnicy oraz projektowane zejście kanalizacji deszczowej – wyjaśnił Konrad Kozłowski z zespołu współpracy z mediami płockiego ratusza.
Otrzymaliśmy również informację, że wycięto w sumie 20 drzew. Wiemy, że będą nasadzenia następcze, jednak przypomnijmy, iż jedno dorosłe drzewo produkuje tyle tlenu, co 2700 sadzonek. Zanim urosną (o ile w ogóle urosną, a nie np. uschną), minie co najmniej 10 lat.
Jar Brzeźnicy – miał zyskać nowe życie, straci kilkadziesiąt
Mamy nadzieję, że ratusz ogranicza wycinkę do absolutnego minimum, prowadząc działania na terenie Jaru Brzeźnicy i jego naturalny krajobraz nie ucierpi za bardzo. Jest to cenny obszar, bliski sercom wielu mieszkańców Płocka, teren zielony tak bardzo potrzebny w naszym mieście.
Bardzo dobrze zawsze tam pełno pijaków, żuli siedziało nie można było spokojnie biegać. A teraz będzie widać szumowiny.