Pierwsze płockie egzaminy na prawo jazdy „po nowemu” już za nami. Niestety, poziom zdawalności jest daleki od zadowalającego – to zaledwie 16%. Sale egzaminacyjne świecą pustkami, WORD uspokaja, a my pytamy kursantów o test z ich perspektywy.
Nowe zasady zdawania egzaminów na prawo jazdy budzą wiele kontrowersji. Z całej Polski docierają informacje o niskiej zdawalności testu. W Płocku pierwsze podejścia do prawa jazdy na nowych zasadach odbyło się w poniedziałek. Z jakim skutkiem? Niestety, marnym. Jak podaje Wojewódzki Ośrodek Ruchu Drogowego, liczba ludzi chcących przystąpić do egzaminu jest znikoma. To zupełne przeciwieństwo sytuacji sprzed 19 stycznia. Wówczas płocki WORD przeżywał istny natłok kandydatów. W tej chwili w siedzibie firmy więcej jest osób, które teorię mają już za sobą.
– Ludzie boją się nowego, a strach często paraliżuje – powiedział Mariusz Kowalczyk, egzaminator Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Płocku. – W tej chwili nie mamy chętnych na egzamin teoretyczny, ale gwarantuję, że wszystko wróci do normy w przeciągu miesiąca – dodaje.
Śmiałkowie, którzy zdecydowali się przystąpić do pierwszych egzaminów w Płocku nie podołali wyzwaniu. Tylko 16% z nich przeszła test pozytywnie. Czemu? Zapytaliśmy o to kursantów:
– Miałem za mało czasu na naukę. Były cyrki z materiałami do nauki, OSK nie chciały ich rozdawać. Z czego mieliśmy się więc uczyć – żalił się Kamil, jeden z kursantów. – Do tego nowy system nie pozwala na poprawianie błędów. Na powrót do poprzedniego pytania. Tu dochodzi stres i o pomyłkę nie trudno – dodaje.
– Nowy program to nowość, nie było zbyt wielu okazji do ćwiczeń i choć egzamin sam w sobie nie jest przeraźliwie trudny, to nerwy robią swoje – wyznała Pani Magda. – Trzeba opanować nerwy i się skupić. Nie myśleć o uciekającym czasie, bo jego tak naprawdę jest pod dostatkiem. Cóż, przede mną poprawa – stwierdziła jedna z egzaminowanych.
Zawinił program? A może nowy sposób wykonywania testów po prostu przerasta przyszłych kierowców? Według WORD-u, przyczyny należy szukać gdzie indziej – w metodzie szkolenia.
– To efekt złej pracy ośrodków, które bardzo często szkolą kierowców pod testy. Ja jestem egzaminatorem przez wiele lat i to widać. Ludzie jeżdżą i nie znają znaków. Testy powstały właśnie po to, by jak najlepiej przygotować kursanta. 3000 pytań to dużo, trzeba więc zrozumieć przepisy, a nie nauczyć się materiałów z płyty na pamięć – sugeruje Mariusz Kowalczyk z płockiego WORD-u. – No i moim zdaniem te testy są łatwiejsze. Mamy pytania jednokrotnego wyboru, co już ułatwia życie – podkreśla egzaminator.
WORD jest przekonany, że już niebawem zdawalność ulegnie poprawie – prognozuje osiągnięcie progu około 70 procent. Oby te przewidywania się sprawdziły. Szkoda byłoby, aby na polskich i płockich drogach nagle zabrakło kierowców…
i zajebiście, lepiej żeby zdało 16% podchodzących ale tych którzy potrafią jeździć niż — głąby które nie mają pojęcia o jeżdżeniu i spotyka sie potem ich na płockich drogach
I prawidłowo. Co , że stres, a „zdenerwowanie” przez tych pseudo kierowców co np. nie umieją używać kierunkowskazów? Albo ogólnie co nie umieją jeździć a prawko mają? Kiedyś tam zdane za świniaka… Wtedy to jest dopiero „stres” jak taki mungoł zajedzie drogę, czy wbije się nagle. Sory wielkie, ale przyszli kierowcy niech się nauczą porządnie. Bo to ze zda to spoko, moze se bluzgac na innch kierowcow ze nie umieją. Jak koś umie zatem jeździć i taki jest siebie pewien, to w czym problem? Przeciez nie wynajduja na egzamie nic z dupy.