W ostatnim w tym roku meczu ligowym, przy okazji otwierającym 19. kolejkę I ligi, Wiśle przyszło zmierzyć się z wiceliderem z Gdyni. „Nafciarze” wyjazdu nad morze nie będą wspominać jednak najlepiej i po festiwalu błędów w drugiej połowie, przegrali z Arką 2-4 (1-1). Pomimo porażki płocczanie zimę spędzą na pozycji lidera.
Gospodarze od początku spotkania zepchnęli „Nafciarzy” do defensywy, a pierwszy sygnał do ataku już w 2. minucie dał im Michał Nalepa, którego strzał zza pola karnego okazał się jednak niecelny.
Z biegiem czasu Arka nie poszła jednak za ciosem, a gra zaczęła się wyrównywać. Pomimo tego, płocczanie poza jednym kontratakiem w 8. minucie nie potrafili poważniej zagrozić bramce Konrada Jałochy.
W kolejnych minutach obie drużyny wykazywały wyraźną ochotę do gry, jednak klarownych sytuacji było jak na lekarstwo. Aż w końcu w 30. minucie gospodarze dość przypadkowo wyszli na prowadzenie. Dośrodkowanie z lewej strony Marcina Warcholaka odbiło się od próbującego zatrzymać je Cezarego Stefańczyka, czym tylko zmyliło Seweryna Kiełpina, który zdążył co prawda odbić piłkę, ale przy dobitce Pawła Abbotta nie miał żadnych szans.
Po stracie bramki goście wcale się nie załamali i bardzo szybko bo już w 37. minucie, udało im się doprowadzić do wyrównania. Wrzutkę z lewej strony Patryka Stępińskiego, po opanowaniu piłki na 7. metrze, wolejem na bramkę zamienił Mikołaj Lebedyński.
Dwie minuty przed przerwą, doskonałą szansę na pokonanie Kiełpina ponownie miał Abbott, ale tym razem płoccy defensorzy naprawili swój kiks blokując to uderzenie.
Co nie udało się przed przerwą, udało się już na początku drugiej połowy. Abbot mimo asysty dwóch obrońców zdecydował się na strzał z około 12 metrów. Piłka bardzo powoli zmierzała w stronę bramki Kiełpina, który powinien spokojnie ją złapać. Ku zaskoczeniu wszystkich odpuścił jednak to uderzenie, a futbolówka wturlała się do bramki tuż przy lewym słupku.
To trafienie podziałało na „Arkowców” o wiele bardziej mobilizująco niż pierwsze i tym razem gospodarze zaatakowali mocniej. Najbliżej zdobycia kolejnego gola byli w 61. minucie, gdy po rzucie rożnym z bliska główkował Abbott. Pięć minut później swojego szczęścia szukał również Antoni Łukasiewicz, ale jego płaskie uderzenie z dystansu obronił bramkarz Wisły.
W 79. minucie Arka wykorzystała fatalny błąd w ustawieniu płockiej obrony i po długim prostopadłym podaniu wprowadzony chwilę wcześniej Paweł Wojowski, podwyższył prowadzenie gdynian, a dwie minuty później w zamieszaniu podbramkowym najlepiej odnalazł się Rafał Siemaszko i zrobiło się 4-1.
Wisła pierwszy strzał w tej części meczu oddała w… 83. minucie i niech to najlepiej świadczy o tym jak ciężkie warunki postawili „Nafciarzom” gdynianie, którzy w drugiej połowie bezapelacyjnie ich zdominowali. W doliczonym czasie gry, rozmiary porażki udało się zmieniszyć jeszcze Lebedyńskiemu, który wykorzystał dobre dogranie Damiana Piotrowskiego.
Arka Gdynia – Wisła Płock 4-2 (1-1)
Bramki: Paweł Abbott 30, 48, Paweł Wojowski 79, Rafał Siemaszko 81 – Mikołaj Lebedyński 37, 90
Arka Gdynia: 13. Konrad Jałocha – 2. Tadeusz Socha, 29. Michał Marcjanik, 33. Alan, 23. Marcin Warcholak – 8. Marcus Vinícius, 6. Antoni Łukasiewicz, 14. Michał Nalepa (88, 15. Damian Mosiejko), 11. Rafał Siemaszko (85, 28. Grzegorz Tomasiewicz), 18. Rashid Yussuff (74, 25. Paweł Wojowski) – 9. Paweł Abbott.
Wisła Płock: 87. Seweryn Kiełpin – 20. Cezary Stefańczyk, 25. Przemysław Szymiński (68, 89. Wojciech Łuczak), 5. Bartłomiej Sielewski, 95. Patryk Stępiński – 7. Damian Piotrowski, 18. Piotr Wlazło, 21. Maksymilian Rogalski, 41. Dimityr Ilijew (83, 23. Piotr Mroziński), 9. Arkadiusz Reca (78, 16. Dominik Kun) – 11. Mikołaj Lebedyński.
Żółte kartki: Alan, Łukasiewicz, Socha – Rogalski, Stępiński.
Sędzia: Zbigniew Dobrynin (Łódź).