REKLAMA

REKLAMA

W ręce pedofila wpadł adres 8-letniej dziewczynki. Skorzystał…

REKLAMA

Mirosław S. został skazany za gwałt i morderstwo dziewczynki na 25 lat więzienia. Po odbyciu kary, umieszczono go w specjalistycznym ośrodku w Gostyninie, na mocy tzw. ustawy o bestiach. Już kiedy przebywał w zakładzie, w jego ręce wpadły dane 8-letniej podopiecznej jednego z domów dziecka w Toruniu. Skorzystał…

Przeczytajrównież

Gostyniński ośrodek jest coraz częściej opisywany w mediach. Nic dziwnego – podopieczni ośrodka są wyjątkowo okrutnymi przestępcami, znanymi w całej Polsce. Tym razem jednak sprawa nie dotyczy umieszczenia tam nowego przestępcy, a już przebywającego w ośrodku pedofila.

Reklama. Przewiń aby czytać dalej.

Mirosław S. w 1990 roku został skazany na 25 lat więzienia za brutalną zbrodnię na Kaszubach. Pedofil najpierw zgwałcił dziewczynkę, a następnie utopił ją w jeziorze. Po odbyciu kary, umieszczono go w specjalistycznym ośrodku w Zalesiu k. Gostynina, na mocy tzw. ustawy o bestiach.

Jak podaje Dziennik Toruński „Nowości”, mężczyzna podstępem zdobył dane 8-letniej dziewczynki, która jest podopieczną jednego z domów dziecka w Toruniu. Udawał, że chce obdarować jednego z podopiecznych swoją polisą ubezpieczeniową. Placówka wytypowała  8-letnią dziewczynkę, której dane osobowe trafiły do „agenta ubezpieczeniowego” – Mirosława S. Mężczyzna skorzystał z tych danych i postanowił wysłać dziewczynce kartkę oraz dwie paczki urodzinowe. Co do nich włożył?




Na kartce Mirosław S. napisał: „Z okazji 8. urodzin życzę Ci zdrowia, szczęścia, dobrych wyników w nauce, samych pogodnych dni i spełnienia najskrytszych marzeń”.

Prócz kartki, miał też nadać na adres domu dwie paczki. W jednej z nich prezentem miała być lalka. Na szczęście ani paczka, ani listy nie trafiły do rąk dziecka.

Próbowaliśmy skontaktować się z dyrektor domu dziecka w Toruniu, nie udało nam się jednak z nią porozmawiać. Wiemy jedynie, że odpowiedzialność za ujawnienie danych dziewczynki poniesie pracownica, która ujawniła dane dziewczynki. Na szczęście podopieczna domu dziecka nie ma świadomości tego, co wydarzyło się za jej plecami.

Sprawą zainteresowało się biuro Rzecznika Praw Dziecka.

REKLAMA

Inni czytali również

Kolejny

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zgadzam się na warunki i ustalenia PolitykI Prywatności.

REKLAMA
  • Przejdź do REKLAMA W PŁOCKU