We wtorek, równo w południe, podano wyniki pierwszego etapu rekrutacji uczniów do szkół średnich. W Płocku miejsc na pewno nie zabraknie, choć nie wszyscy dostaną się tam, gdzie chcieli.
Przypomnijmy, że obecna reforma edukacji, która obowiązuje od września 2017 roku, niweluje poprzednią, wprowadzoną w 1999 roku. Zmieniła ona (obowiązujący od 1968 r.) dwustopniowy system szkolnictwa w strukturę trzystopniową. Reforma ta była wprowadzana przez rząd Jerzego Buzka (obecnie Koalicja Europejska), a jej autorem był ówczesny minister edukacji narodowej Mirosław Handke.
W wyniku reformy edukacji z 1999 roku, okres nauki w szkole podstawowej został skrócony z 8 do 6 lat, wprowadzono obowiązkowe 3-letnie gimnazja, po ukończeniu których uczniowie mogli kontynuować naukę w szkołach średnich.
Krytycy takiego systemu edukacji zarzucali wówczas m.in. wzrost agresji wśród uczniów i pojawienie się najbardziej agresywnych zachowań wśród młodzieży gimnazjalnej czy marginalizację szkolnictwa zawodowego.
Jednym z jej ówczesnych krytyków w 1999 roku był prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz, który zorganizował wówczas okupację budynku Ministerstwa Edukacji Narodowej, strajki pracowników oświaty w 1999 roku i zebranie 230 tys. podpisów przeciwników reformy. Przekonywał także, iż reforma przyniesie wyłącznie chaos.
Według sondażu Instytut Badań Rynkowych i Społecznych IBRiS z 2015 roku, 70 proc. Polaków chciało likwidacji gimnazjów i powrotu do 8-letniej szkoły podstawowej.
Ten system funkcjonuje od września 2017 roku. Ze względu na likwidację gimnazjów, w tym roku do szkół średnich wyjątkowo startował podwójny rocznik – absolwentów ósmej klasy szkoły podstawowej oraz ostatniej klasy gimnazjum. Dlatego właśnie nie wszyscy mieli szansę dostać się do tej szkoły, którą sobie wymarzyli.
Podczas konferencji prasowej w Urzędzie Miasta Płocka, która odbyła się 16 lipca, Posłanka na Sejm Elżbieta Gapińska (Platforma Obywatelska) przekonywała, iż obawy opozycji spełniły się i spora grupa uczniów nie dostała się do wybranych przez siebie szkół.
– To jest bardzo istotne, żeby dziecko mogło spełniać swoje marzenia. Żeby mogło realizować swoje aspiracje – mówiła Elżbieta Gapińska. – Niestety, w wielu przypadkach będzie to absolutnie niemożliwe – dodała. Podkreśliła też, że koszty reformy edukacji w dużej mierze zostały przerzucone na samorządy.
Prezydent Andrzej Nowakowski zaznaczył, że wydział edukacji od kilku miesięcy przygotowywał się we współpracy z dyrektorami płockich placówek szkolnych do procesu rekrutacji. W Płocku zapewniono dla około 4,5 tysiąca absolwentów 6,2 tys. miejsc w szkołach.
– Trzeba zdecydowanie podkreślić, że miejsc mamy więcej, niż samych absolwentów, nie ma więc zagrożenia, że jakiś uczeń nie znajdzie się w szkole – mówił prezydent Płocka. – Inną kwestią jest natomiast, czy znajdzie się w tej placówce, w której chciałby się kształcić – tłumaczył.
Według stanu na 15 lipca, około 450 uczniów z Płocka i okolic w pierwszym etapie rekrutacji miało nie zakwalifikować się do żadnej szkoły. Przeliczenia płockiego ratusza były takie ze względu na to, iż najwięcej osób rekrutowało do LO im. S. Małachowskiego, LO im. W. Jagiełły oraz do III LO w Płocku. Oblegane było także Technikum Elektryczne, czyli Zespół Szkół im. Marii Skłodowskiej-Curie. Pozostałe szkoły miały wolne miejsca.
Ostatecznie liczba uczniów niezakwalifikowanych w pierwszym etapie jest jednak mniejsza – bez przydziału jest 294 uczniów.
– Wczoraj postanowiłem umożliwić dyrektorom zwiększony nabór do poszczególnych klas – poinformował podczas konferencji prasowej prezydent Andrzej Nowakowski.
Dotychczas maksymalna liczba uczniów w klasach wynosiła 30 osób, obecnie liczba ta została zwiększona do 36. O tym, ilu uczniów będzie liczyła dana klasa, zadecyduje dyrektor placówki.
– To sprawi, że, w mojej ocenie, tych uczniów, którzy znajdą się w swojej wymarzonej szkole będzie więcej. Trzeba mieć jednak świadomość, że odbędzie się to kosztem zwiększonej pracy nauczycieli – zaznaczył prezydent Płocka.
Dodał też, że w latach 2015-2018 wydatki samorządu w zakresie finansowania oświaty w Płocku wzrosły łącznie o ok. 34 mln zł, a w tym czasie subwencja wzrosła o 8 mln zł.
Niestety, na nasze pytania podczas konferencji prasowej nie uzyskaliśmy od prezydenta Płocka zbyt obszernej wypowiedzi.
Czy odwlekanie decyzji o powiększeniu klas nie jest…
– Nie jest.
…wywoływaniem zbędnego napięcia wśród rodziców…
– Nie jest.
…i uczniów, skoro można było podjąć tę decyzję sporo wcześniej i wtedy…
– Skąd pan wie, panie redaktorze, że można ją było podjąć dużo wcześniej?
…do dyrektorów należałaby decyzja?
– To jest jedno zdanie. Nie jest. To była trudna decyzja, którą w mojej ocenie należało podjąć, natomiast nie chodzi tu o żadne sugerowane przez pana napięcia.
Jak w poprzednich latach kształtowała się liczba uczniów niezakwalifikowanych do wybranej szkoły?
– Różnie. W zależności od szkoły.
A w tych szkołach, w których teraz zabrakło najwięcej miejsc?
– Różnie.
Warto podkreślić, że zakończył się dopiero pierwszy etap rekrutacji. Teraz uczniowie do 24 lipca do godz. 10 muszą potwierdzić, którą szkołę wybierają ostatecznie, 25 lipca zostaną wywieszone listy uczniów przyjętych i dopiero wówczas, od 26 lipca, rozpocznie się rekrutacja uzupełniająca w tych szkołach, gdzie będą wolne miejsca. Potrwa ona do 30 lipca br. Wówczas będzie można złożyć wnioski o przyjęcie do szkoły i dokumenty potwierdzające spełnianie warunków.
Listy kandydatów zakwalifikowanych i niezakwalifikowanych zostaną podane w poniedziałek, 19 sierpnia o godzinie 12. Do 27 sierpnia uczniowie będą musieli potwierdzić wolę przyjęcia w postaci przedłożenia oryginałów dokumentów oraz zaświadczenia lekarskiego w przypadku szkół zawodowych.
szkoda, że klasy w liceach nie będą liczyły 50 osób, to w zasadzie bez różnicy czy 36 czy 50, pogratulować prezydentowi takiej decyzji, współczuć rodzicom i dzieciom, żenada
I w ten sposób PiS cofnął polską oświatę do wczesnego PRL-u. CELOWO ! Pod dyktando kościoła. W ostatnich latach mieliśmy JUŻ klasy kilkunasto-osobowe, 20-osobowe. Co teraz ? 35 osób! Kolosalna różnica ! Jak w PRL-u po wojnie. Zero indywidualizacji. Masówka. Taka typowa sowiecka masówka dla motłochu, który sprzedał Polskę oraz swoje dzieci za 500! Bardzo tanio. Wam dano 500, sobie wzięli miliony.
Jaki efekt? Słabo wykształcone dzieci, ciężko pracujący nauczyciele i podsycana przez rząd – on się przecież nie przyzna do winy- nagonka na nauczycieli, że źle pracują. Choć harują ciężko, a będą jeszcze ciężej.
Oj chyba nie do końca jest prawda to że to dyrektorzy decydują. 3 liceum jagiellonka? Nagle wszyscy po 34 osoby przyjmują do klas? Gdyby w Płocku była dobra prywatną szkoła to bym zabrała dziecko. Masakra 34 osoby w klasie z matematyką i fizyką. Zapomniał pan prezydent jak był kiedyś nauczycielem ale dalej jest przecież rodzicem
W klasach będzie po 36-38 osób. 34 jest podane na początku naboru.
W mojej klasie 1998roku było 35 osób i nikt nic nie mówił, a poza tym powinniście państwo podziękować obecnemu rządowi za taki stan.
Pytanie czemu mają służyć decyzje miasta o dopychaniu klas do 35 uczniów. Przecież w takich klasach nie da się nauczać. Skoro miejsc jest więcej niż absolwentów, to klasy powinny mieć maksymalnie po 30 dzieci, a klasy o profilach ścisłych maks 26.
Mając takiego włodarza młodzież rwie się do nauki. Trzeba aby uważać aby gumy nie żuli na lekcjach :)
Nie rozumiesz, to ja ci wyjaśnię. Od zawsze wiadomo, że im głupszy naród tym skuteczniejsze rządy. Po tej reformie co wprowadzono za Buzka każdy, ale to każdy mógł mieć wyższe wykształcenie. Dlatego teraz jest taki syf, że kompletne cepy mają dyplom wyższej uczelni jakby nie mogli mieć średniego wykształcenia, albo podstawowego.
Kiedyś wybitne jednostki w swoich dziedzinach dostawały się do lepszej szkoły a potem studiowały, aby mieć tego magistra. Teraz? Człowiek nie wie kiedy była II Wojna Światowa, nie kuma kto jest w Unii i z kim w sojuszu, ale ma wyższe a i tak i tak pracuje w magazynie.
Dobrze, że to odkręcili. Może jak poproszę o CV i zobaczę „Szkoła Techniczna” to będę miał pewność, że człowieka uczyli konkretów a nie niczego jak w ogólniaku.
„W Płocku miejsc na pewno nie zabraknie, choć nie wszyscy dostaną się tam, gdzie chcieli.”
Zawsze tak było, że nie wszyscy dostawali się tam, gdzie chcieli. Ba, kiedyś były egzaminy wstępne, w wyniku których następował naturalny odsiew słabszych uczniów. Więc nie rozumiem tego jęku opPOzycji, że nie wszyscy dostaną się tam gdzie chcą.
Z tym tylko pisowski płatny, acz bezmyślny, klakierze, że dziecko miało do wyboru 9 profili, a nie 6 (ciekawe, czy czaisz różnicę?) oraz szło do mało licznej klasy, a nie do przepełnionej ponad stan (ciekawe, czy czaisz różnicę?) oraz miało na jedno miejsce 1, 5 kandydata mniej. Urządzono tym dzieciom wyścig szczurów. Za co? Z pisiej nienawiści do wszystkiego, co polskie.