REKLAMA

REKLAMA

Twardziel o gołębim sercu i z poczuciem humoru… Robert Więckiewicz w Płocku

REKLAMA

Przeczytajrównież

Ma w swoim dorobku artystycznym kilkadziesiąt genialnych ról filmowych i teatralnych. Jest laureatem wielu nagród, między innymi nagrody dla najlepszego aktora, którą otrzymał podczas 32. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Role, z których pamięta go cała Polska, to Blacha w filmie „Świadek koronny”, alkoholik w obrazie pt. „Pod Mocnym Aniołem” czy rola Lecha Wałęsy w filmie „Wałęsa. Człowiek z nadziei”.

Robert Więckiewicz, bo o nim mowa, odwiedził 22 września Płock. – Na naszym festiwalu witamy pana po raz trzeci. Jest pan z nami i bardzo nas to cieszy – witała aktora bukietem kwiatów, prezes stowarzyszenia „De Facto”, Renata Nych.

Reklama. Przewiń aby czytać dalej.

Wizytę Więckiewicza poprzedził film z 2014 „Ziarno prawdy”, w reżyserii Borysa Lankosza. Oczywiście, przygotowany w wersji dla osób niewidomych i niedowidzących, czyli z audiodeskrypcją. Sam aktor zjawił się w Novym Kinie Przedwiośnie kilkanaście minut po godzinie 11. Wszedł swobodnie, jakby wchodził „do siebie”, ubrany w dżinsy i sportową bluzę. Wydał się lekko zawstydzony tak gorącym przywitaniem. Niezwykle naturalny, zwyczajny „facet”, który przyjechał z Warszawy, aby ot tak, normalnie porozmawiać. Jakby wpadł na kawę do sąsiada. Zupełnie inny „na żywo”, niż w filmach.

Tam, obsadzany jest głównie w rolach tzw. twardzieli, alkoholików i jako raczej „zimny drań” o ciepłym głosie, budzący sympatię widza. Taką też rolę ma w „Ziarnie prawdy”, gdzie gra w główną rolę, jako bezwzględny prokurator – Teodor Szacki. Film jest ekranizacją drugiej częścią trylogii, opowiadającej o losach prokuratora, autorstwa Zygmunta Miłoszewskiego. Akcja filmu rozpoczyna się wiosną 2009 roku. Prokurator z Warszawy przenosi się do Sandomierza. Tu, w tym mrocznym i, wydawałoby się, zapomnianym przez wszystkich mieście, przyjdzie zmierzyć się Szackiemu z dość dziwną sprawą. Szczegółów zdradzać nie będziemy, ale sam aktor na wczorajszym spotkaniu nie ukrywał, że…

– Spodziewałem się innego przyjęcia przez widzów tego filmu. Koledzy, jadąc na premierę, która miała miejsce w Sandomierzu, byli pełni obaw i jechali tam jak na ścięcie. Spodziewali się, że zostaną wygwizdani i obrzuceni pomidorami. A tam pełne zaskoczenie, bo publiczność sandomierska zgotowała im owację na stojąco. Podziękowaniom nie było końca, kwiaty, bankiety. Okazało się, że inteligentni ludzie mają dystans, a po drugie, akceptują pewną sytuację, która niekoniecznie z ich winy zaistniała w tym mieście – opowiadał.

Nadmienimy, że Sandomierz jest dość niekorzystnie sportretowany w książce, a to wszystko za sprawą nieszczęsnego obrazu, który wisi w katedrze sandomierskiej. – Jest to obraz niezwykle kontrowersyjny, który przez wiele lat był zasłonięty, dopiero niedawno władze kościoła katolickiego zdecydowały się go odsłonić – ciągnął dalej swoją opowieść o kulisach powstania „Ziarna prawdy”.

Co więcej, przyznał, że: – Paradoksem było, że sceny, które widzowie oglądają w filmie były nakręcane w Chełmnie, ponieważ ksiądz katedry sandomierskiej zgodził się na kręcenie w niej scen filmowych, natomiast… biskup nie. Pokazuje to swego rodzaju zacietrzewienie ze strony Kościoła, takiego trochę bezsensownego – stwierdził.

Nie tylko jednak z takimi przeciwnościami przyszło się zmierzyć filmowcom. Kiedy nakręcali ostatnią scenę w filmie, której akcja dzieje się na rynku – w kawiarence przy stoliku siedział Szacki i młoda dziewczyna.




– Musieliśmy się trochę śpieszyć, bo słońce szybko zachodziło. W tym czasie na rynku zjawiło się około piętnastu kobiet, które głośno zaczęły odmawiać różaniec, co oczywiście uniemożliwiało nam kręcenie tej sceny. Jesteśmy w 100% pewni, że to było zainspirowane przez kogoś. Nie pomagało to, że prosiliśmy, aby panie przyspieszyły lub się trochę odsunęły, nie pomagało nic. Mimo tego, że ludzie wcześniej szli nam na rękę. Chociaż – i w tym momencie Robert Więckiewicz uśmiechnął się wymownie – opowiem króciutką anegdotkę. Oni są już chyba trochę zmęczeni tym „Ojcem Mateuszem”, bo z jednej strony ten ojciec Mateusz rozsławił Sandomierz na całą Polskę, a z drugiej strony byłem świadkiem takiej sytuacji. Kręciliśmy scenę w jednym ze sklepów, który na parę godzin miał być zamknięty. Do tego sklepu zbliżyła się pani z małą dziewczynką, jeden z dyżurnych podszedł i przeprosił panią, że sklep jest, niestety, zamknięty. Pani nic nie powiedziała, odwróciła się tylko z taką miną niezadowolenia i odchodząc, powiedziała do dziewczynki: No chodź kochana, dzisiaj nie zrobimy tu zakupów, bo znowu ci zasrani filmowcy przyjechali – oczywiście słuchacze w kinie wybuchnęli gromkim śmiechem na te słowa.

Potem aktor opowiedział trochę o swojej roli prokuratora. Jaka jest ta postać? – Szacki bezwzględnie jest mężczyzną bardzo inteligentnym, stąd ma niezwykłe poczucie humoru. A humor i dystans daje jakby powietrze tej historii. Tak właśnie myślałem o tej roli, bo jednak ma on za zadanie rozwikłać tę trudną zagadkę, bo ma do czynienia z kilkoma morderstwami. Zajmuje się bardzo mrocznymi sprawami, a jego życie osobiste jest dosyć skomplikowane. Natomiast w tym mroku i w tej paranoi zachowuje zdrowy rozsądek. Jest w stanie zdobyć się na dystans i na żart, a nawet jakąś głupotę. Tutaj mam na myśli taki gest, który zapożycza od Sharon Stone z „Nagiego instynktu”. Jest to ewidentnie chęć rozładowania napięcia. Z tego wniosek, że Szacki jest człowiekiem pełnym humoru i inteligencji, co oznacza, że nie jest kretynem – stwierdził Więckiewicz.

– Osobiście bardzo lubię tę postać, bo jest po prostu… jakaś – stwierdził jednoznacznie. – Szacki nie jest ideałem, mamy tutaj do czynienia z wyjątkową kanalią, a ja próbuję go trochę ocieplić – tłumaczył widzom.

Przyznał także, że nie czytał powieści i nie znał twórczości Miłoszewskiego. Robert Więckiewicz opowiedział także o tym, jak to podniosły się głosy protestu związane z tym, że to on ma właśnie zagrać Szackiego, bo główny bohater książki wygląda zupełnie inaczej. Przez publiczność w Novym Kinie Przedwiośnie, było to stwierdzenie przyjęte z ogromnym niedowierzaniem, ponieważ chyba nikt lepiej do tej roli by nie pasował.

Kiedy aktor skończył opowiadać o przygodach związanych z nakręceniem filmu, a także o swojej postaci, przyszedł czas na dyskusję. Padało z sali wiele stwierdzeń, wiele pytań, na które bohater spotkania odpowiadał bez trudu. A jeśli ktoś go chwalił, aktor patrzył z takim niedowierzaniem, jakby mówiono o kimś innym.

Jaki jest Robert Więckiewicz? – „Twardziel” o niezwykłej wrażliwości, inteligencji i ogromnym poczuciu humoru. Z którą z granych postaci najbardziej się utożsamia? – Nie ma takiej – jak sam stwierdził. Ulubionego filmu, w którym gra, też nie ma, bo: – Jakby pani miała piątkę dzieci, to które kochałaby pani najbardziej? – pytał nas, jednocześnie odpowiadając na nasze pytanie.

No cóż, aktor obiecał, że za rok znowu odwiedzi Płock podczas Festiwalu Kultury i Sztuki dla Osób Niewidomych. A może w przyszłym roku organizatorzy już przygotują wersję z audiodeskrypcją najnowszego filmu „Król życia” z Robertem Więckiewiczem w roli głównej, który miał wczoraj swoją premierę w Warszawie?

REKLAMA

Inni czytali również

Kolejny

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zgadzam się na warunki i ustalenia PolitykI Prywatności.

REKLAMA
  • Przejdź do REKLAMA W PŁOCKU