Tę wstrząsającą historię opisał OTOZ Animals Płock, której to organizacji udało się odebrać bardzo zaniedbane i wygłodzone zwierzęta od nieodpowiedzialnej właścicielki. Interwencja trwała kilka miesięcy, a koszty leczenia psiaków są bardzo duże.
Na terenie Gminy Radzanowo starsza kobieta hodowała blisko 30 psów, które żyły w strasznych warunkach, chorowały, były wychudzone.
– Odebranie tak dużej ilości zwierząt wiąże się z przygotowaniami, zwłaszcza, gdy nie wiemy ile ich dokładnie jest. Prośby kierowane do właścicielki o zliczenie ich kończyły się niepowodzeniami. Nie chciała lub nie potrafiła podać nam dokładnej liczby. Musieliśmy być gotowi na wszystko – relacjonują inspektorzy OTOZ Animals Płock.
Jak wyjaśniają, najpierw, podczas pierwszej wizyty, odebrali kobiecie 6-tygodniowe szczenięta. Psiaki były bardzo schorowane, miały babeszjozę, ogromną ilość robaków, choroby oczu, skóry i wiele innych.
W dalszych działaniach przeszkodziła epidemia koronawirusa.
– Jednak uznaliśmy, że nie może to trwać w nieskończoność i trzeba jak najszybciej podjąć działania, aby odebrać kolejne psy. Udało się – na naszej następnej wizycie odebraliśmy 14 zwierząt. Było to siedem około 7-miesięcznych szczeniaków oraz suka karmiąca z sześć około 3-tygodniowych maleństw. 7 młodziaków trafiło pod opiekę gminy, a matka z maluchami do Fundacji dla Szczeniąt Judyta – opowiadają w OTOZ Animals Płock.
Starsza kobieta nie chciała współpracować z inspektorami, nie rozumiała dlaczego odbierane są jej psy i nie chciała przyjąć żadnej pomocy. Dlatego inspektorzy postanowili porozmawiać z wójtem gminy Radzanowo, Sylwestrem Ziemkiewiczem. Dzięki jego pomocy, udało się zorganizować wsparcie policji, urzędników gminy oraz Powiatowej Inspekcji Weterynaryjnej i odebrać resztę psiaków.
To nastąpiło 12 maja, kiedy z posesji odebrano ostatnich 10 psów.
– Psy dzikie, zastraszone, wycofane, bojące się człowieka, niezbliżające się nawet do właścicielki, bez jedzenia i picia, śpiące w dywanie z odchodów, między widłami, szkłami i innymi rzeczami… z głodu zjadały same siebie, na posesji znaleźliśmy zwłoki co najmniej dwóch psów – opisują inspektorzy.
To nie wszystko – okazało się, że właścicielka chciała ukryć jeszcze jednego psa. Inspektorzy OTOZ Animals Płock znaleźli z tyłu domu maleńką, około sześciotygodniową suczkę. Była zarobaczona, ledwo stała na łapkach, słaba, chuda i brudna…
Teraz trzeba opłacić faktury za dotychczasowe i przyszłe leczenie zwierząt z tego miejsca, dlatego konieczne jest wsparcie. W tym celu założono specjalną zbiórkę, do której link znajdziecie TUTAJ.
Pieniądze można też wpłacać bezpośrednio:
Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Zwierząt ANIMALS
Inspektorat w Płocku
Pekao S.A.: 76 1240 3174 1111 0010 7758 9201
Kod BIC (Swift): PKOPPLPW.
Właśnie widać na pierwszym zdjęciu, jak psy się boją i nie zbliżają nawet do właścicielki. Wszystkie są przy niej – starszej pani z laską, która stoi przed drzwiami domu. Pewnie celowo podrzucano tej kobiecie psy, a ona ich nie przeganiała. Psy się rozmnażały, bo staruszka nad tym nie panowała i jak się psów zrobiło prawie 30 to się nagle pojawiły organizacje prozwierzęce. Ciekawe dlaczego nikt wcześniej nie zainteresował się tymi psami, gdy było ich znacznie mniej?
Ktoś na to pozwolił gdy by wcześniej ktoś zareagował tyle zwierzaków by nie cierpiało 😥😥😥