W środę rano Płockiem wstrząsnął śmiertelny wypadek. Mężczyzna został przejechany przez autobus, a właściwie – jak prostują świadkowie – wpadł wprost pod nadjeżdżający autobus. Napisała do nas płocczanka, relacjonując, jak wyglądało to tragiczne zdarzenie.
Od rana otrzymywaliśmy od czytelników informacje, dotyczące szczegółów wypadku, do którego doszło 29 czerwca w godzinach porannych na ul. Bielskiej w Płocku. Niektóre z opisów były bardzo drastyczne, powtarzała się w nich jednak sugestia, że to nie autobus potrącił mężczyznę, nie wpadł też tam przypadkiem. Według świadków, został popchnięty, a w niektórych relacjach wepchnięty wprost pod autobus.
Napisała również do nas czytelniczka, której mama była bezpośrednim świadkiem wypadku.
– Moja mama była świadkiem zajścia. Jechała akurat autobusem. Pijani mężczyźni (żule, co zawsze siedzą pod pocztą na ławeczkach) przepychali się na chodniku. Mama mówiła, że wyglądało to jakby się szarpali w żartach. Wtedy jeden popchnął drugiego, a ten upadł na jezdnię przed przejściem dla pieszych. Kierowca autobusu próbował wyhamować, lecz bezskutecznie (jechał tym podwójnym autobusem z gąsienicą po środku). Wtedy przejechał leżącego mężczyznę, po jego głowie. Podobno kierowca był w totalnym szoku. Siedział na krawężniku, a pogotowie nie miało z nim w ogóle kontaktu – pisze nasza czytelniczka.
Czy ta relacja potwierdzi się w dochodzeniu policji? Okaże się już wkrótce.
nawet na zdjęciach jest solaris 12, bez „gąsienicy” po środku
Fajne te bajeczki pisze ta czytelniczka bo autobus jechał krótki (12m.), a kierowca jakoś normalnie rozmawiał ze wszystkimi.