Płoccy kibice mocno przygotowywali się do dzisiejszego spotkania Nafciarzy z Vive Targi Kielce w ramach 19. kolejki PGNiG Superligi. Już od rana trenowali gardła przed dopingiem swojej drużyny w czasie meczu. Piłkarze ręczni odwdzięczali się im jak mogli na parkiecie kieleckiej hali.
Osłabieni brakiem Petara i Ivana, Nafciarze zmierzyli się z kielczanami w Hali Legionów. Mecz rozpoczął się z 12-minutowym opóźnieniem, ze względu na „złoty set” w meczu Delecty Bydgoszcz z Uralem Ufa, który był transmitowany w Polsacie Sport. Wiślacy wykorzystali ten czas na ostatnie instrukcje sztabu szkoleniowego.
Wisła rozpoczęła, jednak to kielczanie zdobyli pierwszego gola w 3. minucie. Obydwie drużyny na początku grały dość nerwowo, Nafciarze w obronie nawet agresywnie. Nie pomogło to jednak i w 6. minucie Vive znów trafiła do bramki płockiej drużyny, a Toromanović zarobił żółtą kartkę. Kolejne minuty to niestety pogrom na Wiśle – w 8. minucie przegrywaliśmy już 0:4. Wreszcie w 9. minucie, po karnym dla Nafciarzy, zła passa została przełamana i pierwszy punkt wylądował na naszym koncie. Rozpoczęła się intensywna walka o każdy punkt. Dwa pierwsze zdobył dla płocczan Ghionea. Kolejne dwa Eklemović i Wiśniewski, dzięki czemu przewaga Vive zmalała do 1 punktu.
U zawodników można było wyczuć chęć walki, która płynęła ze strony kibiców. Żółte kartki sypały się zarówno z jednej, jak i z drugiej strony. Jednak dla Wiślaków to nie było łatwe spotkanie i nie było też najwyższej kondycji. W 20. minucie notowaliśmy ponownie 4-punktową stratę do przeciwnika. Trener zdecydował się wówczas na zmianę – w bramce stanął Wichary. Minutę później bramkę strzelił Eklemović, a Kavas wszedł za Paczkowskiego.
Zmiany jednak nie przyniosły spodziewanych efektów. Na każdy strzał płockich zawodników, kielczanie odpowiadali celnym trafieniem, nie dopuszczając do zmniejszenia swojej przewagi. Po strzale Jachlewskiego z 6. metra w 26. minucie, przegrywaliśmy już 8:14. Pod koniec pierwszej połowy zawodnicy rzucili się do walki o punkty, jednak nieskutecznie, straciliśmy kolejne punkty i pierwszą część spotkania kończyliśmy z wynikiem 16:8 dla Vivie. 9. punkt dla płocczan zdobył Ghionea (który będzie chyba królem strzelców tego meczu) dosłownie w ostatnich sekundach.
Drugą połowę Vive rozpoczęło celnym rzutem, który trafił Buntić ze skrzydła. Wiślacy zrewanżowali się już w następnej minucie, jednak i na ten strzał kielczanie odpowiedzieli punktem na swoim koncie dzięki Stojkovićowi, który trafił tyłem. W 37. minucie była szansa na podbicie wyniku, po celnym trafieniu Ghionei oraz karach dla Vive, dzięki którym przez 1’11 graliśmy w 6 przeciw 4. Po kolejnym zdobytym punkcie (zmów Ghionea), kielczanie odpowiedzieli atakiem i punktem dla nich. Na 20 minut przed końcem tej części meczu sytuacja nie wyglądała za dobrze. Nie dość, że kielczanie prowadzili 10 punktami, to Toromanović zarobił czerwoną kartkę. Pomimo kolejnych bramek Wiślaków, nie mogliśmy się przebić przez 10-punktową przewagę Vive.
Atmosfera zaczęła być coraz bardziej nerwowa. Ostatnie 10 minut spotkanie to faule – raz z jednej, raz z drugiej strony i… kolejny celny strzał Rumuna Valentin’a Ghionei. Wisła odzyskała formę i pozyskiwała kolejne cenne punkty. Na trzy minuty przed końcem do remisu brakowało już tylko 6 punktów (28:22). W ostatniej minucie meczu Vive znów zwiększyło swoją przewagę o kolejny punkt. Wiślacy zrozumieli, że na zwycięstwo nie mogą już liczyć, mimo to walka trwała nadal. Zawodnicy Wisły chcieli zdobyć przynajmniej jeszcze jedną bramkę. Jednak 2 minuty kary dla Adama Twardo znacznie zmniejszyły ich szanse. W ostatnich sekundach Marin Sego obronił rzut Krzysztofa Lijewskiego. Vive tym razem wygrało świętą wojnę 29:22, co daje im prawdopodobnie pierwsze miejsce po rundzie zasadniczej.
Po wyjściu z hali, płoccy kibice głośno domagali się zwolnienia trenera piłkarzy ręcznych, pokazując mu białe chusteczki. Nie obyło się również bez – dość ostrej – wymiany zdań. Jak donosi nasz informator, atmosfera była tak napięta, że w pewnym momencie prezes Miszczyński – w obecności około setki świadków – podniósł rękę na młynowego, mówiąc „Ty nawet nie masz matury…”.
Jakie będą konsekwencje tego meczu i tych słów?
Fot.: prosto z Kielc nasz tajemniczy korespondent.
Jakby napisali „bramki” to byś napisał że bramki to sa na wejściu z marketu i na końcu boiska a zdobywa się punkty trafiając do bramek.
Powinniście zmienić korespondenta….. poza tym w piłce ręcznej podczas meczu zdobywa się bramki a nie punkty…. ech…