REKLAMA

REKLAMA

Super obrona i postawa w bramce, to za mało… Nafciarze przegrywają w Orlen Arenie

REKLAMA

Przeczytajrównież

Wczorajszy pojedynek z Vardarem Skopje był inauguracją płockiej Wisły w tegorocznych rozgrywkach Ligi Mistrzów, inauguracją pod wieloma względami nie udaną, choć nie wolno zapominać o pozytywach, których też nie było mało.

Podopieczni Piotra Przybeckiego zdecydowanie mieli pomysł na ogranie obrońcy trofeum, a dokładniej mówiąc, taktyka przygotowana przez trenera była odpowiednia i na wysokim poziomie. Od pierwszych minut Vardar nie miał lekko w ataku i obronie, a tylko nieco więcej doświadczenia pozwoliło wyjść w miarę szybko na prowadzenie.

Reklama. Przewiń aby czytać dalej.

W 6. minucie do bramki Wisły trafił Igor Karacić, było wówczas 1:3. Płocka ekipa, a dokładniej jej skrajni rozgrywający, byli delikatnie zagubieni, co stwarzało spory problem w ataku. Jedynie dobrze dysponowany Marco Tarabochia radził sobie ze ścianą środka obrony, która łącznie mierzyła 423 cm (Kristopans i Borozan). Dainis Kristopans, czyli gwiazda szczypiorniaka na Łotwie, bombardował bramkę Nafciarzy rzutami nawet z 11-12 metrów, a takich rzutów raczej nie da się powstrzymać.

W 12. minucie, właśnie po trafieniu Łotysza, było już 3:6 i nastroje na trybunach nieco się pogorszyły, ale w zespole Wisły nadal było widać wiarę. Ta właśnie cecha pozwoliła zbliżyć się do rywali, za sprawą silnego rzutu De Toledo w 20. minucie (7:8), a trzy minuty później po pierwszej bramce Igora Żabicia wynik brzmiał 8:9. Niestety, w tej odsłonie płocka drużyna, mimo kilku wspaniałych okazji do wyrównania, nie doprowadziła do remisu, a co gorsza, pozwoliła gościom zbudować większą przewagę (9:13) i z takim też wynikiem oba zespoły udały się na przerwę.

Po zmianie stron, w bramce Wisły pojawił się Marcin Wichary, który poderwał swoich kolegów do jeszcze cięższej pracy w obronie – w środku defensywy Gębala, Obradović, czy też Żabić z Obradovicem funkcjonowali kapitalnie! Do tego popularny Wichura murował bramkę i dzięki temu, po zaledwie kilku minutach drugiej połowy, Nafciarze po trafieniu Marco Tarabochi doprowadzili do remisu (13:13)! Orlen Arena zaczęła wtedy żyć, jak kilka ładnych miesięcy wstecz.




Walka o przełamanie Vardaru trwała aż do 43. minuty, wtedy też mieliśmy ostatni remis (15:15). Na placu boiska pojawił się w szeregach rywali obecnie chyba najlepszy środkowy rozgrywający na świecie Luka Cindrić. Ten zawodnik zdecydowanie zrobił różnicę w tym meczu i nie da się ukryć, że „zaskoczył” płocką defensywę kilkoma dynamicznymi akcjami – jeden na jeden… Przeciwnicy odjechali ponownie na 2-3 bramki przewagi, które utrzymali do końca meczu i w pełni zasłużenie wygrali ostatecznie 22:26.

Vardar wygrał, nie dlatego, że był lepszy, a dlatego, iż miał liderów i tzw. cwaniaków w postaci Luki Cindrica i Stojance Stoiłova, którzy wraz z Vuko Borozanem zagrali kapitalne ostatnie minuty spotkania. Wszystko wyglądało w Orlen Arenie całkiem nieźle, szkoda tylko tylu pustych miejsc i braku zdobycia choćby jednego punktu.

Orlen Wisła Płock – RK Vardar Skopje
Wisła: Borbely, Wichary – Daszek 6, Duarte 1, Krajewski 3, Obradović, Ghionea, T. Gębala, Ivić 4, Tarabochia 3, M. Gębala, Żabić 1, Toledo 4.

Marek Wojciechowski

REKLAMA

Inni czytali również

Kolejny

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zgadzam się na warunki i ustalenia PolitykI Prywatności.

REKLAMA
  • Przejdź do REKLAMA W PŁOCKU