Dzięki czujności sąsiedzkiej, udało się złapać mężczyznę, który rozrzucał śmieci w lesie przy ul. Odległej w Borowiczkach. 45-latek otrzymał 500 zł mandatu karnego i polecenie natychmiastowego posprzątania wyrzuconych śmieci.
Śmiecenie w lasach to spory problem. Część osób traktuje zadrzewione tereny jak darmowy śmietnik. Wczoraj w południe strażnicy miejscy – po telefonicznej informacji od mieszkańca Borowiczek – w lesie przy ul. Odległej na gorącym uczynku złapali mężczyznę, który zamiast wyrzucić śmieci do pojemników na surowce wtórne, rozrzucał je po lesie. Część worków rozerwał przy tym tak, aby śmieci rozsypały się na ziemię. Za wyrzucenie śmieci mężczyzna przyjął pieniądze od jednego z mieszkańców osiedla, który – zapewne w dobrej wierze – zapłacił mężczyźnie, aby ten wyrzucił je do odpowiednich pojemników na odpady.
Nielegalne wysypiska śmieci to, niestety, plaga obrzeży miast i rejonów rzadziej odwiedzanych. Płocczanie najczęściej wyrzucają stare meble, opony, gruz budowlany oraz odpady komunalne. Płockie śmieci zazwyczaj nie są identyfikowane, ale straż miejska rozpoznaje jednego ze stałych „użytkowników” terenów zielonych po charakterystycznych, niebieskich workach.
Zauważalna jest tendencja do rozrastania się dzikich wysypisk, jeśli nie zostaną natychmiast usunięte. Rejonowi strażnicy miejscy prowadzą obserwację, ze względu na tworzenie się dzikich wysypisk śmieci w następujących miejscach:
– Osiedle Radziwie/Góry/Ciechomice – ulice: Tartaczna, Zielona, Krakówka, Ukośna, Klinowa, Nizinna, Przeprawa, Na Stoku i Łącka;
– Osiedle Borowiczki/Imielnica – ulice: Raczkowizna, Urbanowo, Warmińska, Lisia, Sarnia, Chmielna;
– Osiedle Wyszogrodzka – teren po byłej JW, ulice: Norbertańska, Graniczna, Imielnicka;
– Osiedle Dobrzyńska – ulice: Długa, Parowa, Traktowa, Kobiałka.
Dzięki częstym kontrolom, prowadzonym przez strażników potencjalnych miejsc tworzenia się dzikich wysypisk, z roku na rok jest ich coraz mniej. Strażnicy miejscy kontrolują również, czy mieszkańcy mają podpisane umowy na wywóz odpadów. Jak się okazuje, u większości osób potwierdza się posiadanie takiej umowy, ale problem może tkwić w tym, że ilość śmieci w umowie może być mniejsza niż rzeczywista. Ich nadmiar ludzie wyrzucą byle, gdzie i tak powstają dzikie wysypiska. Kilka razy w ubiegłym roku strażnikom udało się przyłapać takie osoby na gorącym uczynku, oczywiście zostały ukarane mandatami. Zgodnie z art. 145 Kodeksu Wykroczeń: kto zanieczyszcza lub zaśmieca miejsce dostępne dla publiczności, a w szczególności drogę, ulicę, plac, ogród, trawnik lub zieleniec, podlega karze grzywny do 500 złotych albo karze nagany. Na szczęście coraz częściej o takich praktykach informują sami mieszkańcy.