Jaką kuchnię preferuje prezes Sekcji Piłki Ręcznej Orlen Wisły Płock? Jaki jest ulubiony smak Roberta Raczkowskiego i jaka potrawa kojarzy mu się z czasami młodości? Na te i wiele innych pytań odpowiadamy w kolejnej części naszego cyklu „Płocczanie od Kuchni”.
Nie wszyscy gotują, ale za to z kuchnią każdy z nas ma coś wspólnego – wszyscy musimy przecież coś zjeść. Jakie potrawy lubią płocczanie? Jakie wspomnienia związane z kuchnią mają politycy? Co gotują aktorzy? Kto jest na diecie, a kto zajada się golonkami? Nasz cykl przybliży Wam znanych i nieznanych płocczan „od kuchni”. A może stanie się też inspiracją do kuchennych wojaży?
Kolejnym bohaterem „Płocczan od Kuchni” jest Robert Raczkowski – prezes Sekcji Piłki Ręcznej Orlen Wisły Płock.
Smaki dzieciństwa? Niedościgniona szynka mojej babci!
Szef płockiej Orlen Wisły przyznaje, że ciężko jest mu przypomnieć sobie potrawy, które kojarzą mu się z dzieciństwem. Pamięć o konkretnej potrawie została bowiem zastąpiona całą gamą smaków, będących dziś nie do powtórzenia. To smaki na wskroś tradycyjne, w których pojawiały się nuty litewskie. To właśnie z tamtych stron pochodzi babcia pana Roberta. – To, co mi zasmakowało w dzieciństwie, to niedościgniona szynka mojej babci – wspomina w rozmowie z nami. – Była ona wykonywana w sposób litewski – co odkryłem dopiero po latach, babcia rzeczywiście pochodziła z tamtych stron – dodaje.
Robert Raczkowski twierdzi, że wyrób babci to szynka o niepowtarzalnym smaku, co jest przede wszystkim zasługą procesu wędzenia. – Pamiętam, że wędziła się ona strasznie długo w kominie babcinego domu – wspomina. – Była robiona na surowo, przepełniona specyficznym smakiem. Nie była przesolona, po prostu miała to coś, czego na próżno szukać w dzisiejszych wyrobach – dodał.
Nasz bohater zapewnia, że wielokrotnie usiłował odtworzyć ten smak – przez długi czas bezskutecznie. Kubki smakowe Roberta Raczkowskiego w końcu przypomniały sobie smak dzieciństwa – i to zupełnie przez przypadek. – Posmakowałem takiej szynki, lecz nie w Polsce – powiedział sternik Orlen Wisły Płock. – Udało się to dopiero podczas mojego ostatniego pobytu na Litwie. To odkrycie zupełnie przypadkowe. Mój kuzyn, który mieszka w tamtych stronach, poczęstował mnie właśnie taką szynką. Oddała ona to, czego zakosztowałem w dzieciństwie – wspomina.
Bo pomidor musi pozostać pomidorem, a mięso smakować mięsem
Choć smaki dzieciństwa Roberta Raczkowskiego to kuchnia tradycyjna, teraz gustuje on w potrawach delikatnych i aromatycznych. Prezes Orlen Wisły Płock pozostał co prawda fanem polskich smaków, lecz są one umiejętnie przerobione przez małżonkę naszego bohatera. – Uwielbiam kuchnię mojej żony – przyznaje. – Gotuje fantastycznie. To kuchnia tradycyjna, jednak odpowiednio zmodyfikowana, bo odtłuszczona – zdradził Raczkowski.
Jak wyznał prezes szczypiornistów, nie ma on ulubionej potrawy spośród tych serwowanych przez żonę. – Jeśli zostałbym postawiony przed murem i musiał coś wybrać, to pewnie wskazałbym na krem z pomidorów, który moja żona przyrządza na wiele sposobów – wytypował po długim namyśle. – Przepis na jeden z nich zdradzę w rozmowie z Państwem – dodał.
Robert Raczkowski twierdzi, że w kuchni najważniejsze są proporcje i zachowanie umiaru w doprawianiu potraw. – Nie lubię potraw pływających w tłuszczu – wyznał. – To nie względy zdrowotne, a moje upodobania. Jedzenie powinno smakować sobą, a nie solą, pieprzem, tłuszczem czy mąką – dodał.
Zdaniem prezesa Raczkowskiego, tylko poprzez zachowanie umiaru będziemy w stanie poznać prawdziwy smak potraw, leżących na talerzu przed nami. – Pomidor musi pozostać pomidorem, a mięso smakować mięsem – przekonuje. – Składniki powinny zachować swój aromat. Nie można zabijać tych unikalnych smaków przyprawami. Należy umiejętnie wyeksponować i skomponować wszystkie smaki.
Nasz rozmówca zapewnia, że właśnie takim kucharzem jest jego żona, która dba o kubki smakowe zarówno gości, podczas spotkań, jak i całej rodziny na co dzień. Prezes Orlen Wisły stroni bowiem od kuchni, w której pojawia się niechętnie. – Gotuję rzadko i mam na to dobre usprawiedliwienie – śmieje się szczerze. – Po prostu na tle potraw mojej żony wypadłbym niezwykle blado – dodaje.
Pomimo braku kucharskich zapędów, prezes podzielił się z nami przepisem, który czasem sam przygotowuje w domu. Jest to wspomniany wcześniej krem z pomidorów, według receptury żony.
[tabs]
[tab title=”Krem pomidorowy żony Roberta Raczkowskiego”]
Składniki:
– oliwa z oliwek,
– dwie cebule,
– dwa ząbki czosnku,
– 1 -2 szklanki bulionu,
– 2 kg pomidorów,
– cukinia
– opcjonalnie: koncentrat pomidorowy i homogenizowana śmietana.
Sposób przygotowania:
Na oliwie z oliwek podsmażamy dwie, pokrojone cebule i świeżo wyciśnięte dwa ząbki czosnku. Po kilku minutach – kiedy cebula i czosnek zostaną zrumienione – dodajemy jedną, drobno pokrojoną cukinię. W tym samym momencie zalewamy to 1 do 2 szklanek bulionu. Jako, że bulion sam w sobie jest już wystarczająco aromatyczny, nie używamy już soli. Po 15 minutach dodajemy wcześniej obrane ze skórki i posiekane pomidory. Opcjonalnie do całości można dodać koncentrat pomidorowy – jest to zalecane jednak wyłącznie w okresie zimowym, kiedy to pomidory nie są dość aromatyczne. Całość gotujemy przez 15-20 minut, po czym dodajemy łyżeczkę cukru, pesto z bazylii i sok wyciśnięty z połowy cytryny.
Po zmiksowaniu krem nadaje się do spożycia. Dla wystroju można dodać odrobinę homogenizowanej śmietanki.
Życzymy smacznego![/tab]
[/tabs]