REKLAMA

REKLAMA

Rafał Maślak: „W życiu po prostu jestem sobą, nikogo nie udaję”

REKLAMA

W tym roku zadebiutował w roli prowadzącego Disco nad Wisłą. Jak sam mówi, nie boi się wyzwań i stawia przed sobą kolejne cele. Ci, którzy go oceniają, powinni najpierw bliżej go poznać, bo ten facet nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Zapraszamy na szczerą rozmowę z Rafałem Maślakiem o życiu, doświadczeniu, rodzinie i szczęściu, które buduje każdy jego dzień. 

Przeczytajrównież

Monika Prusaczyk: Na jednym z Twoich kont społecznościowych znalazłam informację, że festiwal Disco nad Wisłą w Płocku to Twoje pierwsze doświadczenie w prowadzeniu imprezy dla tak dużej publiczności. Była trema?

Reklama. Przewiń aby czytać dalej.

Rafał Maślak: Tak, to prawda. Disco nad Wisłą to dla mnie pierwsze tego typu doświadczenie. Oczywiście, od dawna prowadzę już jakieś spotkania, eventy, imprezy, ale głównie w centrach handlowych, galeriach bądź telewizji. Odbiór przez ekran telewizora jest zupełnie inny. Nie widzisz na żywo tak dużej publiki, nie słyszysz opinii, komentarzy. Tutaj wszystko dzieje się tu i teraz, więc faktycznie – trema była. Ale myślę, że z pomocą moich współprowadzących dałem radę. Na plaży bawiło się tysiące ludzi, a ja wraz z nimi. Naprawdę fajna przygoda w Płocku!

MP: Lubisz muzykę disco polo?

Rafał Maślak z dziennikarką PetroNews Moniką Prusaczyk
Rafał Maślak z dziennikarką PetroNews Moniką Prusaczyk

RM: Tak, nie mam nic przeciwko niej. Nadal nie rozumiem, dlaczego tak wielu ludzi zaprzecza, twierdzi, że jej nie słucha, nie zna, że nigdy się do niej nie przekona… Mówi tak większość Polaków, a zobacz jakie tłumy bawią się na koncertach muzyki disco. To widać wszędzie. Ja oczywiście lubię tego typu muzykę i czasami jej słucham. Nie wyobrażam sobie bez niej prywatki, imprezy, zabawy. Przecież ona porywa do tańca! Jednak oprócz niej, mam jeszcze inne swoje upodobania. Wyobraź sobie, że stojąc w korku lubię słuchać muzyki poważnej. Tak, tak, to naprawdę mi pomaga, uspokaja i dodaje sił w oczekiwaniu (śmiech).

MP: No powiem Ci, że teraz mnie zaskoczyłeś! Nie spodziewałam się takiej rozbieżności, a jednak! Wezmę z Ciebie przykład, obiecuję. A wracając do tematu – dwa lata temu zostałeś Misterem Polski i od tego czasu wszystko w Twoim życiu się zmieniło. Gazety wciąż nieustannie o Tobie piszą, ludzie zaczepiają Cię na ulicy, proszą o autograf. Popularność daje Ci radość czy wręcz przeciwnie, męczy?

RM: Wiesz, z tym jest różnie. Ogólnie cieszę się, że ludzie do mnie podchodzą, rozpoznają mnie, zagadują. Uważam, że jest to część mojej pracy i jak najbardziej ją szanuję. Wybrałem taki zawód, więc zdaję sobie sprawę z popularności. Zawsze staram się na każdego zwrócić uwagę, nie przejść obojętnie, spełnić prośbę o zdjęcie czy właśnie autograf. Ale bywają też sytuacje, gdy wychodzę gdzieś ze znajomymi i chciałbym ten czas zarezerwować tylko dla nich. Nie zawsze to się udaje, szczególnie w miejscach publicznych.. Ale jest dobrze, ja naprawdę lubię swoją pracę (śmiech).

MP: Jak to się stało, że chłopak, który z pasji był strażakiem, nagle został Misterem Polski?

RM: To wszystko działo się przez przypadek. Postanowiłem spróbować swoich sił i udało się! Pochodzę z małej miejscowości, właściwie wsi, zawsze ciągnęło mnie do dużego miasta. Postawiłem sobie cel, który powoli realizowałem. Ciągle powtarzam ludziom, żeby nie bali się walczyć o swoje marzenia. Małymi krokami naprawdę można je osiągnąć.

MP: Myślisz, że ludzie mają w sobie jakieś obawy, żeby pokazać się światu?

RM: Czasami chyba tak jest. Ja w ciągu tych dwóch lat całkowicie zmieniłem swoje życie. Przeprowadziłem się z małej wsi do miasta, zacząłem wszystko od nowa. Czułem ryzyko, ale wiedziałem, że to jest ta właściwa droga. Kocham moją rodzinną miejscowość, mam w niej przyjaciół, najbliższych, najpiękniejsze wspomnienia. Ale ja zwyczajnie tam się nudziłem, potrzeba mi było czegoś więcej. W Warszawie życie toczy się zupełnie inaczej, jest codzienna gonitwa, ciągle coś się dzieje, nie siedzisz w miejscu i nie czekasz na to, co przyniesie los. Masz większe pole do działania… Zobacz, jak duża jest różnica pomiędzy dziećmi wychowanymi na wsi, a tymi, które od małego mieszkają w mieście. Gdyby je ze sobą zestawić, to zauważ jak bardzo byłyby od siebie odległe. Przyjeżdżając do Warszawy byłem w szoku jak wyglądają szkoły, przedszkola, opieka… Wszystko jest na najwyższym poziomie. Zawsze będę wracał do swojej miejscowości, ale odkryłem, że moje miejsce jest właśnie w Warszawie.

MP: Jak bardzo różni się od siebie Rafał Maślak – ten sprzed dwóch lat i ten, który jest teraz?

RM: Bardzo! Naprawdę się zmieniłem. Przede wszystkim zaszła we mnie zmiana wewnętrzna, dojrzałem. Ale nigdy nie zapominam, kim naprawdę jestem i byłem od samego początku. Mam też wokół siebie przyjaciół, którzy na pewno daliby mi znać, kiedy ta zmiana nie brnęłaby w dobrym kierunku. Na szczęście jeszcze nic nie powiedzieli, więc chyba jest dobrze. Jestem zwykłym chłopakiem, takim, jakim widzisz mnie właśnie teraz. Nikogo nie udaję.




MP: Gdybyś miał wymienić trzy najważniejsze rzeczy, miejsca, ludzi w Twoim życiu, to co lub kto znalazłby się na tej liście?

RM: Na pewno moja rodzina, ona zawsze będzie dla mnie najważniejsza, moja kobieta i chyba ludzie, którzy mnie otaczają. Mam do nich ogromne szczęście! Myślę, że to takie priorytetowe osoby w moim życiu, dzięki którym naprawdę jestem szczęśliwy.

MP: Obserwuję Cię od dłuższego czasu i widzę, jak bardzo angażujesz się w różnego rodzaju akcje charytatywne. Skąd bierzesz tak dużą chęć niesienia pomocy innym?

RM: Wiesz, to przychodzi naturalnie. Kiedy widzę, że komuś dzieje się krzywda lub, że ktoś potrzebuje pomocy, to nie mogę po prostu przejść obojętnie i zapomnieć o temacie. Lubię pomagać i mam nadzieję robić to jak najdłużej. Niestety, nie jestem w stanie zająć się wszystkim… Codziennie dostaję mnóstwo wiadomości od różnych osób, które opisują swoje problemy, zmagania, proszą o pomoc. Nie potrafię spełnić każdej prośby zawartej w tych listach. I właśnie za to czasami czytam o sobie: nieczuły, bez serca, robi to tylko na pokaz. To mnie boli, bo wiem, że tak nie jest. Ale osoba, która pisze te słowa i tak tego nie rozumie… Pomaganie jest ważną częścią mojego życia. Kiedy coś mnie wzruszy, obudzi we mnie emocje, empatię, to wtedy angażuję się w taką akcję bezgranicznie. Mogę pomóc i często to robię.

MP: Wierzysz, że to co dajesz ludziom powróci do Ciebie ze zdwojoną siłą?

RM: Ja już się o tym przekonałem! Niejednokrotnie było tak, że najpierw to ja komuś pomogłem, a później sam znalazłem się w sytuacji, kiedy tej pomocy potrzebowałem. Nikt nie przeszedł obojętnie. Wierzę w to, że dobro wraca. Nigdy nie wiemy, co nas spotka jutro, więc dobrze jest dawać je każdego dnia.

MP: Jesteś młodym mężczyzną, który wiele ma jeszcze przed sobą, ale czy w tym miejscu, w którym dziś się znajdujesz, spełniłeś się jako artysta, człowiek?

RM: Gdybyś zadała mi to pytanie dwa lata temu to pewnie nie wiedziałbym, co Ci odpowiedzieć. To dla mnie czas, który wszystko zmienił… Powiem jedno – jestem szczęśliwy. Mam jeszcze dużo do zrobienia i stawiam przed sobą nowe cele. Nie stoję w miejscu, bo szkoda mi na to czasu. Chcę się rozwijać i pokonywać swoje ograniczenia. Na pewno wiele jeszcze przede mną!

MP: Masz jeszcze jakieś marzenia, czy wszystkie już zostały spełnione?

RM: Pewnie, że mam! Uwielbiam podróże. One mnie rozwijają, dają możliwość poznania nowych ludzi i miejsc. Zwiedziłem już kawałek świata, ale liczę, że jeszcze drugie tyle przede mną. To takie moje małe marzenie, które będę starał się spełniać.

MP: Jaki jest Rafał Maślak prywatnie? Kiedy schodzi ze sceny, z wybiegu, wraca do domu…

RM: Dokładnie taki, jakim mnie teraz widzisz. Ja nikogo nie udaję. Nieważne, czy jestem na scenie, czy w domu, ja po prostu jestem sobą – zwyczajnym chłopakiem, który prowadzi normalne życie. I taki chciałbym pozostać do końca!

REKLAMA

Inni czytali również

Kolejny

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zgadzam się na warunki i ustalenia PolitykI Prywatności.

REKLAMA
  • Przejdź do REKLAMA W PŁOCKU