REKLAMA

REKLAMA

Przez błoto, bagna i wodę – pierwsza edycja Adrenaline Rush za nami

REKLAMA

Przeczytajrównież

To zdecydowanie nie było łatwe wyzwanie. Dystans 7 kilometrów, punkty z przeszkodami, wdrapywanie się po palach drzew, ślizgającym się błocie i walka z własnymi słabościami oraz zimnem, odczuwalnym dotkliwie po wyjściu z wody. W Radotkach (gm. Brudzeń Duży) w sobotę było mnóstwo zwycięzców. Każdy z uczestników pokonał bowiem nie tylko trudną trasę, ale i szereg wyzwań, jakie przygotowali organizatorzy.

7 października w Radotkach koło Płocka odbyła się pierwsza edycja Adrenaline Rush. W malowniczej dolinie Skrwy śmiałkowie pokonywali kolejne przeszkody, wśród których nie brakowało wspinania się na przeszkody, w tym pale drzew czy góry z opon, przeciągania opon, przejścia po linie nad wodą, wdrapywania się na piaszczystą górę czy pokonania rzeczki wśród gęstwiny lasu.

Reklama. Przewiń aby czytać dalej.

– To hartowanie siły woli, wyczerpanie, krew, pot, łzy, zmęczenie, walka i niekończący się przypływ adrenaliny podczas i po biegu – tłumaczyli przed wydarzeniem organizatorzy i… mieli rację. Adrenalinę, wymieszaną z ogromnym zmęczeniem, mogliśmy obserwować u zawodników, którzy wbiegali ubrudzeni i mokrzy na metę po pokonaniu ostatniej przeszkody – wspięciu się po linie w stodole.

Jak biegło się zawodnikom? – Bardzo fajnie – powiedział nam zmęczony, ale szczęśliwy Tomek First, który dobiegł na metę jako 19. – Dowiedziałem się o tym biegu przypadkiem, ale jestem pozytywnie zaskoczony. Szczególnie, że była to pierwsza edycja. Apetyt rośnie w miarę jedzenia, więc mam nadzieję, że druga edycja będzie równie dobra, a nawet jeszcze lepsza – stwierdził. Co było dla niego najtrudniejsze? – Pogoda – powiedział z uśmiechem. – Przeszkody nie były techniczne, ale nie było uczucia znużenia. Fajnie, gdyby było ciut cieplej, bo ta woda jednak dała się we znaki – dodał uczestnik.

– Ciężko się biegło – przyznał kolejny zawodnik, Piotr Koprowski. – Najtrudniejsze były pochyłe ściany, samemu było bardzo ciężko je pokonać. Biegnę piąty raz w podobnej imprezie, ten bieg jest porównywalny z pozostałymi. Jedynie ten drut o długości około 150 metrów, pod którym trzeba było się przeczołgać, był trudniejszy i bardzo męczący, bo na pozostałych biegach jest zazwyczaj długości około 30 metrów – dodał.

– Było zimno, ale biegło się bardzo dobrze – powiedział z kolei Maciej Lipiński. – Mało było przeszkód – dodał, przyznając, że jest to jego dwunasty już bieg o podobnym charakterze.

O to, jak się biegło, zapytaliśmy również jedną z pań, których wśród uczestników Adrenaline Rush było całkiem sporo. – Świetnie – stwierdziła ubrudzona, zziębnięta, ale uśmiechnięta Dorota Gadzińska, która zajęła drugie miejsce wśród pań. Czy było na trasie dla niej coś trudnego? – Nie, daliśmy radę – śmiała się uczestniczka, piąty raz uczestnicząca w takiej imprezie. Co skłania kobiety do brania udziału w podobnych wydarzeniach? W powszechnej opinii, wyczerpujące wspinaczki, błoto i pokonywanie trudnych tras, również wysiłkowych, kojarzą się raczej z wyzwaniami dla panów? – No gdzie? Kobiety są silne i spokojnie dają radę, trzeba mieć tylko siłę i charakter – przekonywała drobna blondynka, dodając, że za rok również wystartuje.




To, co mogliśmy zaobserwować podczas biegu, to wyjątkowy brak rywalizacji wśród uczestników. Zawodnicy pomagali sobie w pokonywaniu niektórych przeszkód, panowie pozwalali paniom wskakiwać sobie na plecy, podawali rękę, a wolontariusze dopingowali głośno: „Dasz radę! Nie poddawaj się!”. Motywacji zawodnikom dodawał także prowadzący imprezę dziennikarz sportowy, Bogdan Wolny.

Całe wydarzenie było również profesjonalnie zabezpieczone. Agencja Ochrony DES stała nie tylko przy poszczególnych punktach trasy, ale i nadzorowała ją na quadach i samochodach terenowych (jednym z nich mieliśmy okazję się przejechać). Trasa wodna i leśna zabezpieczana była również przez WOPR Płock, a na wszystkich punktach stali, dopingowali i doradzali wolontariusze, w tym także z ochotniczych straży pożarnych.

Warto wspomnieć, że każdy uczestnik był wyposażony w opaskę, więc jego czas był automatycznie rejestrowany. Jak tłumaczył nam pan Mieszko, jeden z organizatorów imprezy, w kategoriach kobiet i mężczyzn przewidziano nagrody pieniężne – odpowiednio 1000 zł, 500 zł i 250 zł za trzy pierwsze miejsca. Zwycięzca i zwyciężczyni dodatkowo otrzymali rower, ufundowany przez Starostę Powiatu Płockiego. Poza tym, wśród sześciu zwycięzców wylosowano nagrodę rzeczową – kajak z kamizelką, natomiast wśród wszystkich uczestników – nagrodę pieniężną w kwocie 2 tys. zł. Dodatkową nagrodę miał najszybszy uczestnik i najszybsza uczestniczka z gminy Brudzeń Duży, dla których wójt tej gminy ufundował talony do sklepu Decathlon na 250 zł.

Wyniki

Kategoria mężczyzn

  1. Kamil Urbański (31 lat) – Sulęcin – 17 WBZ – 52 min. 0 sek. 44 setne sek.
  2. Krawiecki Mateusz (28 lat) – Lubawa – Husaria Race Team – 52 min. 2 sek. 90 setnych sek.
  3. Robert Bandosz (27 lat) – Sierpc – Sparta Sierpc – 57 min. 19 sek.  17 setnych sek.

Kategoria kobiet

  1. Daszkiewicz Małgorzata (29 lat) – Płock – Power Training – 1 godz. 2 min. 51 sek. 60 setnych sek. (6. miejsce ogółem)
  2. Gadzińska Dorota (18 lat) – Susk Nowy – Sparta Sierpc – 1 godz. 20 min 3 sek. 42 setne sek. (23. miejsce ogółem)
  3. Jakubiak Ewa (38 lat) – Płock – 1 godz. 33 min. 2 sek. 81 setnych sek. (42. miejsce ogółem).

Łącznie w biegu wystartowało 193 zawodników, w tym 54 panie. Pełne wyniki znajdziecie na stronie sts-timing.pl.

REKLAMA

Inni czytali również

Kolejny

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zgadzam się na warunki i ustalenia PolitykI Prywatności.

REKLAMA
  • Przejdź do REKLAMA W PŁOCKU