REKLAMA

REKLAMA

Przejmująca lekcja historii w Płockiej Galerii Sztuki. „Tak było. Płock 1920” [ZDJĘCIA]

REKLAMA

Przeczytajrównież

Wielkimi krokami zbliża się okrągła, setna rocznica bohaterskiej obrony Płocka w wojnie polsko-bolszewickiej. W piątkowe, wczesne popołudnie na dziedzińcu płockiej Galerii otwarto plenerową wystawę „Tak było. Płock 1920”, poświęconą temu dramatycznemu epizodowi z historii naszego miasta, która spotkała się z dużym zainteresowaniem publiczności.

Podczas wernisażu ku zaskoczeniu zebranych niespodziewanie pojawiły się damy w strojach z epoki, a nawet sam… marszałek Józef Piłsudski!

Tym razem poza odwołaniem się do historycznych wydarzeń, które rozegrały się w Płocku w dniach 17 i 18 sierpnia 1920 roku, autorzy ekspozycji ukazali te dramatyczne dni z perspektywy mieszkańców, udokumentowane w fotogramach oraz w artykułach i doniesieniach prasowych „Kurjera Płockiego” – jednej z trzech gazet, które wówczas wychodziły w naszym mieście.

Reklama. Przewiń aby czytać dalej.

Jak wyglądał i czym żył Płock równo sto lat temu? Przede wszystkim jeszcze wiosną 1920 roku nic nie zapowiadało śmiertelnego zagrożenia. Owszem, mieszkańcy mieli świadomość, że gdzieś na granicach młodego państwa polskiego toczy się wojna, jednakże na co dzień nie zaprzątali sobie tym głowy. W owym czasie Płock był 25-tysięcznym miastem, które było istnym tyglem narodowościowym, kulturowym i wyznaniowym.

Wystawa w Płockiej Galerii Sztuki, Fot. Waldemar Robak

Po zakończeniu I wojny światowej, Płock utracił swe znaczenie pod względem administracyjnym, ponieważ ze stolicy guberni stał się miastem powiatowym, jednakże jego wpływ daleko wykraczał poza granice terytorialne. Płocczanie jeszcze długo żywili nadzieję, że miastu zostanie przywrócona ranga wojewódzka, bowiem było ono ważnym ośrodkiem kulturalnym, oświatowym i sądowniczym.

W Płocku od ponad wieku działał teatr miejski, który co prawda nigdy nie dorobił się własnego zespołu artystycznego – występowały tu czasowo aktorskie trupy objazdowe. Placówka ta zapewniała rozrywkę kulturalną na wyższym poziomie, przygotowując ambitne sztuki teatralne oraz koncerty muzyki klasycznej, nie stroniąc jednak od komedii i wodewili. Dla miłośników srebrnego ekranu powołano do życia aż trzy kina: „Corso”, „Nowości” i „Sfinks”. Tradycyjnie można było także pospacerować po parku Tumskiego Wzgórza lub też wzdłuż Alei Kobylińskiego, Jachowicza i Kilińskiego nazywanych wtedy Wielkimi Alejami lub Okopami Miejskimi, a później pójść na ciastko i kawę do cukierni Szafrańskiego przy ul. Tumskiej albo też do zakładu Kownackiego przy placu Kanonicznym.

Wydarzeniem artystycznym, którym w tym czasie ekscytowali się płocczanie, były prace przy polichromiach w płockiej katedrze, malowanych przez Władysława Drapiewskiego. „Kurjer Płocki” tak opisywał to wydarzenie:

„Artysta malarz p. Drapiewski po powrocie swoim z Orenburga, dokąd był wysłany przez Moskali na początku wojny jako Polak pochodzący z zaboru pruskiego, zajął się w tym roku wykończeniem malowideł w kościele katedralnym. W ciągu kilku miesięcy wykonał wielkich rozmiarów obraz, przedstawiający ostatnią wieczerzę pańską. Artysta z pietyzmem przedstawił ten moment w wieczerniku, kiedy Chrystus Pan wyrzekł słowa: Zaprawdę powiadam wam; jeden z was wyda mnie”.

Płock z zainteresowaniem śledził również dokonania innych, miejscowych malarzy:




„Niedawnośmy tu oglądali wystawiony publicznie dorobek Czernego, Szrajberówny, Szwocha, Idźkiewicza, aliści otworzona wczoraj nowa wystawa artystyczna ilością i jakością nowych, czy nieznanych ich utworów wprost imponuje. Więc prof. Czerny dał nam oglądać szereg nowych utworów portretowych malowanych pastelami.(…) P. Szrajberówna wiele swych widoków akwarelowych malowała jakąś potężną kiścią wiosenną. Tyle bowiem zgarnęła tam uroków.(…) P. Szwoch przedstawił nam całe znowu dziesiątki swych typów ciekawych kirgiskich. Skorośmy sobie uprzytomnili, że ci nasi artyści są codziennie wprost zatłoczeni całymi szeregami godzin pracy pedagogicznej, tak znojnej, publicznej czy prywatnej, rodziła się w duszy zagadka nierozwiązalna: kiedy oni mają czas tyle malować?”.

Ponadto, w mieście funkcjonowało osiem szkół podstawowych i cztery na poziomie średnim – Małachowianka, Jagiellonka, liceum żeńskie „Reginki” oraz gimnazjum żydowskie. Ponadto młodzież uczyła się w trzech szkołach zawodowych i dwóch seminariach nauczycielskich, a także w seminarium duchownym. Płock był wciąż stolicą diecezji i siedzibą sądu okręgowego. Światlejsza część społeczeństwa żywo angażowała się w prace Towarzystwa Naukowego Płockiego, któremu niestrudzenie prezesował Aleksander Maciesza.

Wystawa w Płockiej Galerii Sztuki, Fot. Waldemar Robak

W pierwszych latach po I wojnie światowej palącym problemem dla miasta było wysokie bezrobocie, szalejąca inflacja oraz trudności aprowizacyjne. Ta dotkliwa sytuacja niejednokrotnie była powodem napięć społecznych wśród biedniejszej części społeczności, nękanej nie tylko biedą, lecz także analfabetyzmem i szerzącymi się chorobami wynikającymi z niedożywienia i niskiego poziomy higieny.

W obliczu bolszewickiego zagrożenia wszelkie problemy życia codziennego odeszły na bok. Wszyscy, ramię w ramię podjęli nierówną walkę z czasem, przystępując do budowania barykad i okopów. Płocczanie być może nie zdążyli w wystarczający sposób przygotować się do obrony przed bolszewicką nawałą, zdążyli jednakże po wielokroć ze swym osobistym bohaterstwem. Dobitnie świadczą o tym doniesienia „Kurjera Płockiego”:

„Zaginął w okopach podczas walk środowych uczeń 14-letni Józef Kaczmarski jako łącznikowy 1-szej sekcji II-go plutonu 1 kompanji 6p. p leg. Ubrany był w czarną kurtkę i niebieskie spodnie (uczniowska czapka II gimnazjum) Ktoby wiedział cośkolwiek o zaginionym – upraszam o zwracanie się do urzędu pocztowego. (podpisano) – Kaczmarski”.

„Nieprzemijającą chwałą okrywają się niewiasty płockie. Oto jedna wśród nich: p. Rościszewska przełożona szkoły średniej żeńskiej dociera do najniebezpieczniejszych barykad i roznosi walczącym pożywienie, papierosy(…) oto nieustraszona sanitarjuszka panna Landsberg-Śmieciuszewska z całym spokojem, spokojem bohaterstwa pełni służbę, a gdy naraz widzi jakiś oddział żołnierzy zachwiany na chwilę huraganem bolszewickiego ognia, staje wśród nich i jak stary żołnierz, odzywa się: „chłopcy! Idziemy naprzód, to nie takie straszne” – i to im wystarczyło. Poszli i zwyciężyli. Oto skautki kilkunastoletnie dźwigają rannych bohaterów i ostrzeliwane, co chwila narażone na kule, przynoszą ich do punktów opatrunkowych. Oto praczka Marja Szymanowiczówna (…) rzuca się w wir walki, pędzi do barykady do barykady, nie pomna na rany, na śmierć, roznosi walczącym amunicję i uśmiech otuchy; kula karabinu maszynowego dosięga ją i kładzie na miejscu”.

Dowodów męstwa i cywilnej odwagi było w tych tragicznych dla mieszkańców chwilach aż nazbyt wiele, kilkuset obrońców miasta przypłaciło je życiem. Płocczanie zdali swój z egzamin z patriotyzmu z wyróżnieniem. W dniu 10 kwietnia 1921 roku podczas uroczystości na Placu Floriańskim marszałek Józef Piłsudski wypowiedział znamienne słowa: „Za zachowanie męstwa i siły woli w ciężkich i nadzwyczajnych okolicznościach, w jakich znalazło się miasto, za męstwo i waleczność – mianuję miasto Płock kawalerem Krzyża Walecznych”.

Wystawa w Płockiej Galerii Sztuki, która w niekonwencjonalny sposób przypomina nam o tych dniach cierpienia, męstwa i chwały będzie czynna do 23 sierpnia br.

REKLAMA

Inni czytali również

Kolejny

Komentarze 1

  1. norman says:

    szkoda ze zamiast fotografi z tamtych czasów są zdjęcia podstarzałych pań .A i marszałek jakiś taki rozmemłany ,bez odznaczeń,pod szyją nie zapięty.A szkoda ,w Malborku widziałem marszalka wyglądającego jak orginal i przy szabli był.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zgadzam się na warunki i ustalenia PolitykI Prywatności.

REKLAMA
  • Przejdź do REKLAMA W PŁOCKU