Pływacy, uczestniczący w Odysei Wiślanej pokonali już płocki odcinek królowej polskich rzek. Zamierzają przepłynąć Wisłę od gór aż do Bałtyku.
3 sierpnia do Płocka dotarli pływacy Odysei Wiślanej pod przewodnictwem Leszka Naziemca. Celem projektu jest dokonanie tego, czego jeszcze nikt do tej pory nie dokonał, czyli przepłynięcie całej długości Wisły, aż do Bałtyku. Projekt zakłada popularyzację pływania, szczególnie na wodach otwartych, rzekach, jeziorach.
Kierownik projektu, Leszek Naziemiec zwraca uwagę, że w Polsce nauka pływania jest niezwykle ważna, gdyż corocznie tonie około 500 osób, gdy przykładowo w dwa razy liczniejszych Niemczech jest to 300 osób rocznie.
– Idea jest taka, żeby z powrotem namówić ludzi do pływania „oper water”, bo ono kiedyś istniało. Później uznano, że rzeki są niebezpieczne, brudne. A one już nie są takie brudne – mówił Leszek Naziemiec. – Wisła może być bezpieczną rzeką do pływania, nie ma tutaj wirów, które by wciągały, to jest mit. Nie ma jakichś sumów, które by nas goniły i jadły – mówił kierownik projektu.
Leszek Naziemiec zwrócił uwagę, że obecnie zagrożenie dla pływania w Wiśle wynika z działań człowieka. Niebezpieczne są rzeczy wrzucane do wody, resztki nieusuniętych konstrukcji i na takie zagrożenia należy uważać.
– Tutaj naprawdę jest dość czysta woda, naprawdę jest pięknie. Te dzikie wyspy ptasie i krowie są fantastyczne. To jest takie uczucie, jakbyśmy byli na końcu świata, płynąc rzeką. Nie musimy na Alaskę wyjeżdżać czy gdzieś tam na Malediwy, po prostu mamy tutaj taki swój koniec świata – opowiadał Leszek Naziemiec.
Pływacy zeszli w sobotę do wody na wysokości nowego mostu w Płocku, a ich celem była przystań Klubu Żeglarskiego Petrochemia. Bezpieczeństwo grupie zapewniał płocki WOPR. Odyseja bez problemów pokonała ten mierzący 6 km odcinek trasy, nad którym góruje malownicze Wzgórze Tumskie z Katedrą i Zamkiem Książąt Mazowieckich.
Po zmroku pływacy zameldowali się w Klubie Żeglarskim Petrochemii, gdzie odpoczęli przez noc. W niedzielę na Odyseję Wiślaną czekało poważniejsze wyzwanie, szerokie wody Zalewu Włocławskiego i wysoka fala pędzona zachodnim wiatrem. Mimo przeciwności stawianych przez przyrodę, wyprawa pokonała kolejny odcinek i dotarła do Murzynowa.