Najnowsza ekranizacja kultowego serialu animowanego „Power Rangers”. Jakie wrażenie wywarła na naszym czytelniku? Zapraszamy na Płockie Recenzje.
Opis producenta
Producenci takich kinowych hitów jak „Saga Zmierzch”, „Więzień labiryntu”, „Szklana pułapka” przedstawiają kinową wersję jednego z najpopularniejszych seriali sci-fi w historii telewizji.
Kultowy serial jest punktem wyjścia do super-nowoczesnego, zrealizowanego z wielkim rozmachem filmowego widowiska, które wznosi oryginał na zupełnie nowy poziom wyobraźni i realizacji!
Kluczowe fakty dotyczące serialu:
- ponad 800 odcinków
- ponad miliard obejrzeń na YouTube
- emitowany od ponad 20 lat.
Piątka nastolatków staje przed wyzwaniem na miarę superbohaterów, gdy dowiadują się, że świat stoi u progu zagłady. Zagrożenie o niewyobrażalnej mocy pochodzi z najdalszych krańców wszechświata, a przeciwstawić mu się może tylko ktoś o nadludzkich zdolnościach. Piątka bohaterów wybranych przez przeznaczenie musi pokonać swe lęki i słabości, by stanąć ramię w ramię jako POWER RANGERS.
Recenzja czytelnika
W poniedziałek, 3 kwietnia, byłem na filmie „Power Rangers”. Nie ukrywam, że pojechałem z czystej ciekawości, ponieważ od zawsze byłem zafascynowany tym serialem. Jako dziecko nie opuściłem żadnego odcinka, dlatego chciałem sprawdzić jak wygląda film.
Pierwsze wrażenie dość dziwne, film niby przypomina serial z końca lat 90-tych, ale fabuła odbiega od normy. Już sam początek filmu, wprowadzenie było zmienione, bo w serialu było, że Zordon miał kiedyś innych Rangersów, po których zostały monety mocy, a tutaj, że sam był Rangersem. W serialu było, że wybrał 5 osób najbardziej rozwiniętych w swoich dziedzinach, ludzi, którzy szanują prawo, a tu piątka ludzi, do tego zbuntowanych, znalazła się przypadkiem w jednym miejscu.
Film w strojach, Zordach bardziej nowoczesne, co jest na plus, bo nie przypominają gier komputerowych połączonych z animacją, ale… nie ma nic o tym jakie to Zordy, jakiej mocy. Jest tylko powiedziane, że powstały na podstawie Dinozaurów.
Irytujące było to zebranie bohaterów i opowiadanie o sobie, żeby uruchomili w sobie transformację, przypominało to raczej spotkanie grupy AA. Na plus – na samym końcu filmu można było zobaczyć starych aktorów z serialu.
Ogólnie podsumowując film obejrzałbym jeszcze raz, ponieważ wywarł pozytywne wrażenie, mimo kilku mankamentów. Przypomina bardziej obecne lata, obecne problemy nastolatków. Może i trochę odbiega od fabuły, od tego co było kiedyś, ale przecież nie wszystko musi być na jedno kopyto. Zaciekawiony tą wersją filmu, będę czekał na drugą część, bo z wątku wynika, że może się ukazać kolejna produkcja z zielonym bohaterem.
Artur Nejman