Aktor, który zagrał tytułową rolę w tej produkcji, otrzymał nominację do Oskara. Czy słusznie? Jak ocenia ten film nasz czytelnik? Zapraszamy na kolejną odsłonę Płockich Recenzji.
Opis producenta
Nominowany do Oscara Joaquin Phoenix wciela się w tytułową rolę w produkcji Warner Bros. Pictures Joker. Na ekranie partneruje mu laureat Nagrody Akademii Robert De Niro, natomiast za reżyserię odpowiada nominowany do Oscara Todd Phillips, który jest ponadto producentem i współautorem scenariusza do filmu.
Obraz śledzi losy kultowego czarnego charakteru. To oryginalna historia poświęcona wyłącznie temu bohaterowi, która nie została nigdy wcześniej zaprezentowana na dużym ekranie. Przedstawiony przez Phillipsa portret Arthura Flecka (Phoenix), człowieka zepchniętego na margines, to nie tylko kontrowersyjne studium postaci, ale także opowieść ku przestrodze w szerszym kontekście.
Recenzja czytelnika
Film „Joker” z 2019 dotyczy kultowej postaci wykreowanej przez amerykański komiks w 1940 (Batman vol. 1 #1 przyp. red.). Historia skupia się na dotąd nieznanej stronie tego bohatera, mianowicie, na jego genezie.
Fabuła rozgrywa się w Gotham City znanego z uniwersum Batmana. Poznajemy Arthura Flicka w miejskiej poradni psychologicznej, gdzie zwierza się ze swoich problemów i regularnie dostaje pomoc farmakologiczną. W kolejnych scenach dowiadujemy się, że pracuje jako komik i cierpi na zaburzenia psychiczne – w sytuacjach stresowych ma niekontrolowane napady śmiechu. W swojej pracy korzysta ze stroju i makijażu charakterystycznego dla cyrkowego klauna.
W Gotham City narasta kryzys ekonomiczny, który odciska piętno na mieszkańcach miasta. Obywatele są niewrażliwi, okazują brak empatii oraz coraz częściej stosują przemoc. Joaquin Phoenix, wcielający się w głównego bohatera, dokonuje ewolucji Jokera na skutek złych wydarzeń, które go spotykają. Każdy koneser kina doceni kunszt tego aktora po seansie. Pierwszą przykrością jest pobicie przez młodocianych chuliganów oraz utrata narzędzia pracy, jakim był trzymany przez niego banner. Na pocieszenie, kolega z pracy Russel wręcza mu rewolwer, aby mógł się w przyszłości bronić. Posiadanie broni jest nielegalne, Arthur jest tego świadomy, ale mimo wyartykułowanych obaw zabiera pistolet ze sobą.
Kolejny pechowy występ przytrafia się Flickowi na szpitalnym oddziale dziecięcym. W trakcie rozbawiania dzieciaków wypada mu pistolet. Niestety tłumaczenia, że to atrapa oraz dodatkowe pomówienia Russela, że nie ma z tym nic wspólnego, pogrążają bohatera i ostatecznie traci pracę. Załamany Arthur wraca nocnym metrem do mieszkania. Podczas podróży trzej mężczyźni zaczepiają kobietę, która stara się ich ignorować. Sytuacja stresuje głównego bohatera, który dostaje napadu śmiechu. Odwraca to natychmiast uwagę mężczyzn, którzy stają się oprawcami nieszczęśliwego klauna. W trakcie przyjmowania gradu ciosów padają pierwsze strzały – Joker ma na swoim sumieniu trzy osoby.
Po zabójstwie, dzięki wspaniałej grze aktorskiej Joaquina Phoenixa, widz obserwuje wewnętrzną przemianę głównego bohatera. Pod wpływem złego stanu emocjonalnego postanawia odwiedzić matkę w szpitalu i odebrać jej życie, wypowiadając kultowe dla tego filmu słowa:
„do tej pory myślałem, że moje życie to tragedia, ale teraz widzę, że to komedia”.
Jak dla mnie, najlepszym momentem są sceny z pobytu Jokera na kanapie Murray’a Franklina (Robert De Niro). Nota bene to właśnie Franklin ochrzcił Arthura „Jokerem”. Główny bohater zionie pewnością siebie i przyznaje się do zabójstwa trzech osób w metrze. Prowadzący rozmawia z Jokerem, próbując zrozumieć jego motyw. Według głównego bohatera, wszyscy są źli i nie interesują się losem zwykłych ludzi.
Scena finałowa to zamieszki, kiedy setki mieszkańców w maskach klauna demolują miasto i wyzwalają swojego nowego guru. Interesujące jest również to, że mamy możliwość zobaczyć scenę z zabójstwa rodziców Bruce’a Wayne’a na oczach ich syna – przyszłego Batmana. Parafrazując wypowiedź Dawida Podsiadło z jednego z roastów: nie zamawiajcie ekipy sprzątającej bo „Joker” pozamiatał!
Produkcja Warner Bros pozostawia bardzo dobre wrażenie na widzu po opuszczeniu kina. Bardzo fajnie, że można obejrzeć takie dzieło w przytulnym, płockim kinie NovePrzedwiośnie.
Dominik