Spółka Orlen Asfalt poinformowała, że wprowadziła już na polski rynek nowy produkt, który zapewnia długowieczność remontowanych jezdni. Czy jest szansa na zastosowanie tego asfaltu na płockich drogach?
Wszyscy płocczanie, choć pewnie nie tylko oni, znają ten problem – najpierw długie, męczące remonty jezdni, potem, najczęściej już po roku, pęknięcia i dziury oraz… kolejny remont. Czy dzięki produktowi płockiej spółki Orlen Asfalt jest szansa na zmianę tego stanu rzeczy? Spółka twierdzi, że produkowany przez nich asfalt wysokomodyfikowany Orbiton Hima (z ang. Highly Modified Asphalts) ma długoletnią gwarancję, co potwierdzają doskonałe efekty w testach drogowych prowadzonych na całym świecie przy użyciu podobnych produktów.
Asfalt ten jest wytwarzany według nowej technologii, polegającej na modyfikowaniu lepiszczy dużą zawartością specjalnego polimeru SBS. Technologia ta pozwala na produkcję asfaltu o bardzo wysokiej odporności na spękania nawierzchni, połączonej ze zwiększoną wytrzymałością na koleinowanie.
Dlaczego więc do tej pory nie wytwarzano tego produktu w płockiej spółce? Orlen Asfalt twierdzi, że zastosowanie w praktyce zaawansowanej technologii modyfikacji do niedawna było mocno utrudnione, ze względu na problemy z produkcją, transportem i użytkowaniem, spowodowane wysoka lepkością materiału. Dopiero kiedy zastosowano specjalny rodzaj polimeru, zaistniała możliwość produkcji idealnie skomponowanej masy asfaltowej. Spółka już przeprowadziła pomyślne testy drogowe na dwóch odcinkach doświadczalnych, w ramach trasy nr DW789 prowadzącej do Lublińca (2013 r.) i trasy nr DW793 w kierunku Myszkowa (2014 r.). Łącznie w Europie wykonano do tej pory osiem, a na świecie ponad 100 testów tego rodzaju lepiszcza.
Co to oznacza dla Płocka? Według firmy, wprowadzenie tego typu asfaltu zapobiegnie tworzeniu się kolein, jezdnia będzie też odporna na niskie temperatury, dzięki czemu asfalt zimą nie pęknie i zachowa jednolitą strukturę. Ten typ produktu sprawdza się już na świecie i ma dobre opinie wśród specjalistów.
– Wprowadzenie przez płocką firmę nowego produktu, o którym w środowisku drogowym mówiło się od dłuższego czasu, to bardzo dobra wiadomość – powiedział nam Piotr Gryszpanowicz, były dyrektor MZD, który od wielu lat zajmuje się tematyką dróg, od etapu projektowania aż po nadzór nad ich budową. – Pierwsze wyniki badań, jak się dowiadujemy, są bardzo obiecujące i napawają optymizmem. Niezwykle cenna szczególnie dla mnie jest wiadomość, że takie nowatorskie rozwiązania produkowane będą w Płocku. Płock już od 2012 roku stawia na innowacyjność, szczególnie w zakresie drogownictwa, dlatego też jestem pewien, że tylko kwestią czasu będzie użycie tego produktu na ulicach naszego miasta. Inną kwestią jest to, iż mając taką firmę jak Orlen Asfalt, Płock powinien stać się pionierem w kwestiach nawierzchni. Jest to moim zdaniem możliwe, ale wymaga porozumienia zawartego pomiędzy Gminą Płock a Orlen Asfalt – proponuje.
Piotr Gryszpanowicz uważa, iż taka współpraca mogła by przynieść wiele korzyści i zysków dla obu podmiotów. – Dlatego też, trzymając kciuki za sukces nowego produktu, zwracam się z prośbą do Prezydenta Płocka o podjęcie działań, zmierzających do nawiązania jak najbliższej współpracy z tą niezwykle prężną firmą w zakresie nawierzchni asfaltowych, co powinno dać naszemu miastu wiele korzyści, m.in. wizerunkowych w Polsce, jak i poza granicami kraju – proponuje były dyrektor MZD, twierdząc, że nowatorskie nawierzchnie mogą stać się szansą dla płockich ulic, które obecnie są solidnie zniszczone. Gryszpanowicz wymienia tu przede wszystkim ulicę Chopina oraz fragmenty Alei Jachowicza czy Piłsudskiego. – Osobiście jeszcze raz namawiam do współpracy i jej kibicuję, tym bardziej, iż dotyczy to naszej rodzimej firmy – dodał.
Wszystko wygląda ładnie, być może aż za ładnie. Gdzie jest haczyk? Otóż Prawo zamówień publicznych nie dopuszcza możliwości wskazania w przedmiocie opisu zamówienia konkretnego produktu. Ba! Nie można nawet tak formułować opisu, żeby wskazywał na konkretny produkt, nie podając jego nazwy. Zapytaliśmy więc w urzędzie miasta, czy istnieje jakakolwiek możliwość, żeby płockie ulice wyłożone były nowymi, trwalszymi dywanikami.
– Wskazanie znaku towarowego, patentu lub pochodzenia jest wyjątkiem od reguły – wyjaśnił nam Konrad Kozłowski z Zespołu Medialnego. – W każdym przypadku, gdy zamawiający ma możliwość opisania przedmiotu zamówienia bez konieczności posłużenia się nazwami własnymi, to powinien tak postąpić. Przygotowując postępowanie przetargowe zamawiający nie może zawrzeć w kosztorysie materiałów konkretnych producentów (nazw), gdyż zabrania tego przepis art. 29 ust. 3 ustawy Prawo zamówień publicznych. Ten sam pogląd prezentowany jest niezmiennie od wielu lat w orzecznictwie, stanowisku UZP, czy też poruszany jest w przykładach naruszeń ustawy Prawo zamówień publicznych dotyczących opisu przedmiotu zamówienia – dodał.
Pewną furtkę, choć niewielką daje stanowisko, przedstawione w Informatorze Zamówień Publicznych z lutego 2011 r. (Nr 2/2011) w tekście pt: „Kontrola udzielania zamówień publicznych. Przykłady naruszeń ustawy Prawo zamówień publicznych wykrywanych w toku kontroli przeprowadzanej przez Prezesa UZP w zakresie opisu przedmiotu zamówienia”. Czytamy w nim, że: „Ustawodawca, co do zasady, w art. 29 ust. 3 ustawy Prawo zamówień publicznych zakazuje również dokonywania opisu przedmiotu zamówienia poprzez wskazanie znaków towarowych, patentów lub pochodzenia, wskazuje jednak, że zamawiający może oprzeć opis przedmiotu zamówienia na znakach towarowych, patentach, pochodzeniu produktu w przypadku, gdy jest to uzasadnione specyfiką danego zamówienia i zamawiający nie może w inny sposób opisać jego przedmiotu„. Od razu jest jednak zawarte rozszerzenie, że: „Wskazanie więc znaku towarowego, patentu lub pochodzenia jest wyjątkiem od reguły i nie powinno być interpretowane rozszerzająco. W każdym przypadku, gdy obiektywnie możliwe jest opisanie przedmiotu zamówienia w sposób niewymagający ich wskazania, zamawiający powinien się do tego zastosować”.
– Uprawnienie, wskazane w art. 29 ust. 3 ustawy Prawo zamówień publicznych, może być realizowane zatem tylko po spełnieniu wymienionych w tym przepisie przesłanek, a opisowi towarzyszą wyrazy „lub równoważne”, co powoduje, iż konkretnie wskazane produkty nabierają przykładowego charakteru, a wykonawca ma prawo przedstawić w składanej przez siebie ofercie produkt bądź jego element inny niż wskazany przez zamawiającego, lecz spełniający wszystkie jego wymagania – konkretyzuje w przytoczonym przykładzie Konrad Kozłowski.
Być może jednak wystarczy zastosowanie możliwości zaoferowania materiałów równoważnych, czyli wskazanie zawartości konkretnego polimeru w mieszance asfaltowej, co już spowoduje zwiększenie odporności nawierzchni, nawet jeśli tańszy okaże się inny produkt, ale o podobnych właściwościach.
– Oczywiście, dla chcącego nic trudnego, jeśli się chce coś bardzo zrobić, to zawsze znajdzie się jakieś rozwiązanie – potwierdza Piotr Gryszpanowicz. – Dostrzegam problem w zakresie zamówień publicznych i określenie konkretnego typu produktu, jednak, z tego co wiem, zawsze można wystąpić o zwolnienie ze stosowania ustawy w pełnym zakresie w wyjątkowych przypadkach, a o takim mówimy. Tym bardziej, iż chodzi tu o produkty innowacyjne, służące rozwojowi nie tylko płockiego, ale i polskiego drogownictwa – podsumował.
Niestety, z odpowiedzi urzędu miasta nie wynika, czy ratusz byłby skłonny do wprowadzenia takiego zapisu w przetargach, dotyczących remontów płockich dróg.