Każdy z nas pewnie marzy o tym, żeby w wolnym czasie wyjechać gdzieś, w znane lub nieznane tereny, na łono natury czy do luksusowego hotelu, w gorące kraje z piaszczystą plażą albo na chłodne łono Antarktydy… Gdzie podróżuje Płock? Jakie miejsca w pobliżu naszego miasta polecają nasi rozmówcy? Zapraszamy na kolejny odcinek nowego cyklu „Płock na szlaku”.
Czy Joanna Olejnik, radna naszego miasta wyszłaby z domu bez telefonu? Gdyby go zapomniała, to wróci czy machnie ręką? A jeśli już uda się jej wyjechać, to gdzie i z kim lubi spędzać czas? Bardzo szczerze i spontanicznie opowiedziała nam o tym i nie tylko… – Muszę się przyznać, że do tej pory niewiele podróżowałam, ale myślę, że moja najwspanialsza podróż nadal jest przede mną – uśmiecha się tajemniczo.
ZAMIAST ROMANSU… BOMBA
Pani Joanna uważa, że przychodzi w życiu każdego człowieka czas, kiedy należy realizować kolejne marzenia. – Spełnienie marzeń to nie tylko kwestia pieniędzy, a wyboru jakiego musimy dokonać – mówi i od razu podaje nam swój przykład. – Zamiast nowej kuchni, potrafię kupić motocykl, a potem w niego inwestować… – zaskakuje nas, choć pamiętamy, że do naszego cyklu „Płocka kuchnia” właśnie z tego powodu nie bardzo chciała dać się zaprosić.
Wszystko staje się jednak zrozumiałe, kiedy ujawnimy, że radna Joanna Olejnik jest także motocyklistką – to pasja, którą kocha i której się poświęca. Pełni funkcję wiceprezesa w Stowarzyszeniu Ego Sum Via, które zrzesza motocyklistów.
Nasza dzisiejsza rozmówczyni jest osobą otwartą na ludzi, lubi przygody i dobre regionalne jedzenie. Nie należy do osób – co widać po jej działaniach – które biernie spędzają czas na plaży czy przez telewizorem. Twierdzi nawet, że niezbyt dobrze czuje się w zamkniętych pomieszczeniach i przyznaje z rozbrajającą szczerością: – Nic nie rozumiem z obrazów czy sal muzealnych – śmieje się głośno. – Ale za to Paryż pokochałam natychmiast za jego bałagan i romantyczny klimat Montmartre czy kawiarenek na ulicach. Zgadzam się, że Paryż ma atmosferę, sprzyjającą romansom – wyznaje z tajemniczym uśmiechem.
I zaraz opowiada nam o swojej przygodzie związanej z tym miastem, ale jakże daleka ona jest od romansu. – Nie udało mi się dostać na wieżę Eiffla, bo właśnie ewakuowano wszystkich z powodu rzekomo podłożonej bomby. No cóż, to jakaś przygoda, dlatego myślę, że podróże kształcą pod każdym względem – tłumaczy pani Joanna.
PRZYJAŹŃ PONAD GÓRAMI
Pani radna zdecydowanie domatorką nie jest, i sama to przyznaje, ale czy lubi odkrywać nowe miejsca, czy może wraca tam, gdzie czuła się najlepiej? – Nie ma to dla mnie znaczenia gdzie jestem, natomiast ogromną wartość ma dla mnie to, z kim jestem – ludzie, z którymi spędzam czas. Na narty od lat wracam w to samo miejsce do Białego Dunajca i robię to tylko ze względu na przyjaciół, z którymi mogę pobyć przez cały tydzień. Męczę się na tych stokach, ale trudno – wyznaje. – Lubię też Mrągowo i Mazury, gdzie jeździłam z rodzicami jako dziecko. Mam sentyment do wsi, bo jestem z pokolenia, które, jak prawie każde dziecko, miało babcię na wsi – uzasadnia nam swoje sentymentalne podróże.
Zapytana, czy obcy język za granicą przeszkadza jej w podróżach, pani Joanna przyznaje, że bariera językowa jest dla niej problemem. – Po raz kolejny szlifuję swój angielski. I zazdroszczę ludziom tylko dwóch rzeczy… Umiejętności śpiewania i biegłego porozumiewania się w kilku językach – zdradza nam.
WEEKENDOWY PŁOCK ALBO PODRÓŻ W NIEZNANE
A bez czego nie mogłaby motocyklistka obejść się poza domem? – Chyba nie ma takiej rzeczy, bez której nie mogłabym się obyć. No, może ważne są dla mnie warunki sanitarne. I sama jestem ciekawa, czy mogłabym zostawić telefon? – śmieje się, i w domyśle zostawia odpowiedź na to pytanie.
Pani radna w okolice Płocka wybiera się raczej rzadko albo w ogóle. – Jak mam wyjechać tylko w odległości 50 km od Płocka, to już wolę zostać w mieście. W weekend nigdy się tu nie nudzę, szczególnie w sezonie, kiedy otwierają ogródki. No i praktycznie w każdy weekend coś się dzieje – krótko i rzeczowo uzasadnia nam swój wybór.
O jakiej podróży marzy nasza rozmówczyni, gdyby od ręki mogła ją zrealizować? Pani Joanna chwilę się zastanawia, widać wahanie. – Sama nie wiem, podróż dookoła świata? – pyta, a po chwili sama sobie odpowiada: – To chyba brzmi zbyt banalnie – śmieje się. Zaraz jednak konkretyzuje. – Chciałabym poznać Tybet, puszczę amazońską, Gruzję. Według legendy, Gruzini stali się mieszkańcami najpiękniejszego miejsca na ziemi. Kiedy inne narody przepychały się w kolejce, żeby podzielić między nimi świat, tylko Gruzini spokojnie czekali, rozłożyli na ziemi kobierce, z koszy wyjęli chleb, owoce, wino i rozpoczęli biesiadę. Został im jedynie w udziale niewielki, ale za to… najpiękniejszy zakątek na ziemi – opowiada nam rozmarzonym głosem.
– Ale jeśli nawet nie wygram w totka, to i tak będę spełniała swoje marzenia, a mam ich coraz więcej, bo poznaję cudownych ludzi, którzy mają marzenia i pasje. Chętnie też dam się zabrać w podróż, w nieznane… – wyznaje na koniec naszej rozmowy.
Oczywiście, życzymy pani Joannie spełnienia wszystkich marzeń, i podróży dookoła świata na jej zielonym motocyklu.