Na początku marca informowaliśmy, że płocki zawodnik będzie trenował aktora Tomasza Oświecińskiego. Jak się okazuje, pomimo ustaleń, zrezygnowano z pomocy Wojciecha Burdanowskiego. Z jakiego powodu?
O przyczynę zakończenia trenowania Tomasza Oświecińskiego, który podpisał w ubiegłym roku kontrakt z federacją KSW, zapytaliśmy płockiego trenera, Wojciecha Burdanowskiego.
PetroNews: W ostatnim czasie pojawiły się artykuły o nowym trenerze Tomasza Oświecińskiego. Jest tam wzmianka o Antonim Chmielewskim, a nie wspominają nic o Tobie. Czy coś zmieniło się od czasu naszej ostatniej rozmowy?
Wojciech Burdanowski: – Tak, zmieniło się. Podczas treningu z Tomkiem ustaliliśmy warunki współpracy. Interesowały go trzy jednostki treningowe w tygodniu. Celem naszych treningów miała być poprawa jego technik stójkowych (boksu i kopnięć). Wspomniał wtedy, że za „parter” ma odpowiadać jego główny trener, Antek Chmielewski. Na KSW 42 w Łodzi, podczas wywiadu, Tomek potwierdził, że powiększył swój sztab trenerski, więc jeszcze wówczas wszystko było tak, jak ustaliliśmy. Podszedłem do sprawy konkretnie, skontaktowałem się z Antkiem Chmielewskim. Chciałem poznać na jakim etapie cyklu przygotowawczego jest Tomasz oraz czy mam skupić się tylko na technice, czy również pracować nad poprawą jego cech motorycznych. Antek zareagował z oburzeniem, że nie potrzebuje żadnych pomocników. Po rozmowie z nim dowiedziałem się, że postawił Oświecińskiemu ultimatum – albo on jest jego jedynym trenerem, albo niech sobie szuka innych. W ciągu 28 lat doświadczenia ze sztukami walki, głównie trenowałem sporty „stójkowe” (karate, kick boxing, taekwondo, sandę). Jeżeli chodzi o parter, nie czuję się na tyle dobry, by kogoś prowadzić. Dlatego nie dziwi mnie decyzja Tomka.
PN: Jak myślisz, skąd taka decyzja Antka Chmielewskiego? Czemu tak zareagował?
WB: – Szczerze mówiąc, jestem bardzo zdziwiony, że tak zareagował. Może chłopak ma kompleksy? A mówiąc poważnie, dziwna sytuacja, bo wielu doświadczonych sportowców korzysta z całego sztabu trenerskiego. Dobrym przykładem jest przeciwnik Tomka – Erko Jun, którego technik stójkowych uczy pogromca Borysa Mańkowskiego – Roberto Soldic. Swoją drogą, jeżeli Antek czuje się takim dobrym stójkowiczem, chętnie sprawdziłbym to w walce bokserskiej czy K-1…
PN: Z tego wynika, że gdyby zaproponowano Ci taką walkę z Antkiem Chmielewskim, przyjąłbyś ją?
WB: – Tak. Jeżeli chodzi o boks, czy K-1 – w każdej chwili. Jeżeli chodzi o MMA, musiałbym mieć czas na przygotowania. Poza tym, w tej chwili skupiam się na przygotowaniach do walki w K-1, którą stoczę 29 września w moim rodzinnym mieście, Płocku. Będę bronił pasa zawodowego Mistrza Europy w K-1.
PN: Jakie są teraz Twoje relacje z Tomkiem Oświecińskim?
WB: – Normalne. Nie mam do niego żalu. To nie była jego decyzja. Ogólnie oceniam go jako pozytywnego człowieka. Spotkaliśmy się na KSW 43 we Wrocławiu, między nami jest wszystko bez zmian.
PN: W internecie pojawiło się dużo hejtów, jeżeli chodzi o przeszłość Tomka. Jakie jest Twoje zdanie na ten temat?
WB: – Musimy tu oddzielić sprawy zawodowe i życie prywatne. Jeżeli chodzi o moją pracę, trenera sportów walki, staram się w niej podchodzić do sprawy zawsze profesjonalnie. Trochę jak taksówkarz, gdy wozi swoich klientów. Wozi każdego, nie pyta ich o przeszłość i nie wybiera, kogo ma zabrać. Jest dostępny dla wszystkich. Z tego żyje i utrzymuje swoją rodzinę. Podobnie ja podchodzę do mojej pracy. Nie wybieram, uczę każdego, kto chce z moich usług skorzystać. Jeżeli chodzi natomiast o moje prywatne zdanie na temat ludzi, którzy zeznaniami pogrążyli swoich kolegów – na pewno nie popieram tego. Całe życie, wychowując się na „blokowisku”, czy później stojąc około 10 lat na „bramkach”, starałem się żyć zgodnie z zasadami „ulicy” i tak jest do chwili obecnej. Nie mogę odpowiadać za czyny innych. Dlatego skupiam się na moim życiu i nie doszukuje się błędów u innych. Z drugiej strony, nigdy do końca nie wiemy jak było naprawdę.
PN: Jak oceniasz szansę Oświecińskiego w najbliższej walce?
WB: – W ostatnim czasie w necie widziałem trening „stójki” jego przeciwnika. Widać na nim, że musiał jakiś czas trenować sporty walki, bo potrafi „luźno” boksować. U Tomka głównie na tym chciałem się skupić. Człowiek, który zaczyna boksować, a większość życia spędził na siłowni, dźwigając ciężary, niestety często ma z tym problem. Jeżeli chodzi o walkę, mimo wszystko mam nadzieję, że wygra Tomek i tego mu życzę.
PN: Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia we wrześniowej walce.
WB: – Ja również dziękuję, postaram się nie zawieść osób, które mi kibicują.