REKLAMA

REKLAMA

PetroNews uczy się… biegać

REKLAMA
Reklama. Przewiń aby czytać dalej.

Nadchodzi wiosna. Nie da się ukryć, że ostatnie, nieco depresyjne miesiące spowodowały u mnie pewien… zastój w zakresie sportu. Postanowiłam więc rozpocząć walkę o kondycję (i ładniejszą figurę) od biegania. Jako, że z natury jestem dość pedantyczna, stwierdziłam, że muszę biegania nauczyć się od profesjonalisty. Jak mi wyszło?

Przeczytajrównież

Do trenera nie miałam daleko – tuż obok siedziby redakcji funkcjonuje studio biegania, w którym trener, Przemysław Stelmaszewski, doradza od podstaw jak biegać, żeby nie zrobić sobie krzywdy.

– Dzień dobry, chciałabym nauczyć się biegać – zaczęłam wielki krok do zdrowego życia. – Nie trzeba uczyć się biegać – z uśmiechem sprostował pan Przemek. – Każdy z nas naturalnie posiada tę umiejętność, ale warto przygotować się do niej, aby nie zrobić sobie krzywdy – wyjaśniał. – Jeżeli chce pani zacząć przygodę z bieganiem, musimy zacząć od doboru prawidłowego obuwia. W innym przypadku, jeśli buty będą źle dobrane, nie zniechęci się pani do tych butów, ale do biegania w ogóle – stwierdził trener.

Co oznacza właściwe obuwie? Jak się okazało, trzeba je dopasować do rozmiaru stopy, wagi ciała, a więc i nacisku stopy czy sposobu biegania. Dlatego pierwszy etap to badanie stopy, po którym okaże się, jakiego rodzaju buty do biegania są dla mnie odpowiednie.

Pierwszy krok – badanie

Fot. Dominik Jaroszewski
Fot. Dominik Jaroszewski

Do badania musiałam stanąć na szklanym, oświetlonym pudełku z lustrami, w którym widziałam własne stopy od spodu. Jak się okazało, nie są w najlepszym stanie – niewyleczone płaskostopie i noszenie szpilek zrobiły swoje. Na szczęście, nie zdyskwalifikowało mnie to w dopasowaniu butów, które pozwolą na wygodny bieg.

Stopę trzeba dokładnie zmierzyć

Fot. Dominik Jaroszewski
Fot. Dominik Jaroszewski

– Ma pani bardzo małą stopę – stwierdził pan Przemek, który zmartwił się na chwilę, czy dopasuje mi odpowiedni rozmiar buta. – Coś dobierzemy – dodał jednak od razu. Stopy zmierzył wzdłuż i w poprzek, każdą oddzielnie. I bardzo dobrze, bo moje stopy różnią się nieco długością, o czym również nie miałam pojęcia. – But do biegania musi być trochę większy – wyjaśnił trener, przynosząc mi buty w rozmiarze 7,5.

Krok kolejny – skarpetki

Fot. Dominik Jaroszewski
Fot. Dominik Jaroszewski

Moje pasiaste skarpetki nie wzbudziły zachwytu pana Przemka. – Do biegania nie nadają się absolutnie. Do chodzenia… też nie – skrytykował bezlitośnie. Skarpetki do biegania muszą bowiem nie tylko być przewiewne, ale i bez szwów na wierzchu stopy oraz z szerokim, nieuciskającym ściągaczem (fakt, po moich zostawał ślad na nogach…). – Gdyby ten szew wszedł pani pod paznokieć w trakcie biegu, mogłoby to się skończyć nawet utratą paznokcia – trener bardzo poważnie spojrzał na mnie. Obiecałam używać tych przeznaczonych do biegania, które nawet mają specjalnie oznaczenia, L i R, czyli na lewą i prawą stopę.

Buty sprawdzamy w praktyce

Fot. Dominik Jaroszewski
Fot. Dominik Jaroszewski

Po przymierzeniu buta, dostałam nakaz biegania. – Buty trzeba sprawdzić w praktyce, a ja muszę zobaczyć, w jaki sposób stawia pani stopy w czasie biegu – wyjaśnił pan Przemek. Nie było mowy o ściemnianiu, ruszyłam więc do biegu po sklepie, licząc na to, że żaden klient w tym czasie nie wejdzie…

– W porządku, te buty nie trzymają dobrze pani pięty, dobieramy inne – stwierdził specjalista. Dowiedziałam się też, że stawiam stopy na pięcie, a powinnam kierować bardziej na śródstopie. – Ma pani wówczas możliwość amortyzacji stopy w trakcie biegu i nie naraża się pani na kontuzje. Lądując na pięcie, ląduje pani twardo, bo pięta nie ma możliwości amortyzacji. Ryzykuje więc pani na przykład urazem stawu skokowego – tłumaczył pan Przemek.




Kilka przymiarek i… są

Fot. Dominik Jaroszewski
Fot. Dominik Jaroszewski

Po przymierzeniu kilku modeli, w końcu dobraliśmy buty, które idealnie dopasowały się do moich stóp i same zachęcały do biegu. – Kolor dobieramy na końcu, jest najmniej istotny – stwierdził właściciel studia biegowego. – Ale jak już wybierzemy model, to możemy wybierać w ramach tego modelu kolorystykę – dodał. – Generalnie im więcej kolorów na ciele biegacza, tym lepiej – mówił z przekonaniem. – Niestety, większość biegaczy wybiera czarne stroje, uznając, że są praktyczne, a być może, że wyszczuplają. A przecież kolory dodają nam energii – uśmiecha się trener.

Moje buty są przeznaczone specjalnie dla początkujących biegaczy i posiadają system dynamicznego wsparcia, czyli specjalnie ukształtowany zapiętek oraz dwa rodzaje pianek – twardą i miękką. Do tego są też systemy gumowe do trzech różnych nawierzchni: twardej typu asfalt, śliskiej oraz na halę. Wybrałam buty różowe, stwierdzając, że będę widoczna dzięki temu z daleka.
I jak się prezentują?

Strój – najważniejsza jest bielizna

Fot. Dominik Jaroszewski
Fot. Dominik Jaroszewski

Buty w bieganiu są najważniejsze, ale i strój musi być odpowiedni. – Najważniejsze jest to, czego nie widać – to stwierdzenie trenera nie odnosiło się do miłości w czasie joggingu, a do… bielizny. – Ma pani już fundament w postaci bardzo dobrych butów. Ale to nie wszystko. Musi pani pamiętać, żeby nie biegać w koszulce bawełnianej, która nasiąka i robi się ciężka. Musi to być koszulka kompresyjna, która jest traktowana jak bielizna. Panie powinny dodatkowo zwrócić uwagę na stanik, który oprócz materiału odprowadzającego wilgoć, musi mieć odpowiednio ułożone szwy, tak, żeby nie uwierały w czasie biegu, a jednocześnie żeby stanik odpowiednio podtrzymywał biust – mówił pan Przemek, pokazując przykładowy model.

– Panowie powinni mieć przylegającą do ciała koszulkę, nawet lekko opinającą – dodał. Właściwie cała reszta jest już kwestią gustu i pogody. – Kiedy jest cieplej, na wierzch wystarczy lekka, przewiewna koszulka. Na chłodniejsze dni polecamy lekkie kurtki – prezentował z bogatego zaplecza strojów.

Mamy buty, strój i… co dalej?

r4f7
Fot. Dominik Jaroszewski

Poza strojem jest jeszcze wiele czynników, o których trzeba pamiętać przy bieganiu. Oczywiście, ważna jest odpowiednia dieta, szczególnie uzupełnienie węglowodanów po wysiłku, ćwiczenia wzmacniające stawy i – przede wszystkim – systematyczność. – Trzy razy w tygodniu po 30-40 minut to niezbędne minimum, żeby osiągnąć stadium sportowe zero – wyjaśniał trener. – Dopiero potem można mówić o rozwoju sportowym – dodał. – Warto też sobie wyznaczyć cel zadaniowy, np. bieg w maratonie czy zrzucenie określonej ilości kilogramów – doradzał pan Przemek.

Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej, zawsze możecie skorzystać z bezpłatnych treningów „Radość biegania”, organizowanych przez pana Przemka w każdą sobotę o godzinie 13 w studiu Run4Fun. Zresztą, pewnie jeszcze do rozmów z trenerem wrócimy.

A co ze mną? Rozpoczęłam swoją radość biegania od porannych „truchtań” z moim psem. Idzie mi ciężko, jestem mocno zmęczona i część trasy muszę przejść. Ale… pies jest szczęśliwy, a mi zaczyna sprawiać to sporą frajdę. Cel też sobie wyznaczyłam… Trzymajcie kciuki ;)

Czego teraz będzie uczył się PetroNews? Materiał jest już w trakcie tworzenia i zdradzę, że tym razem będzie to trening… umysłu.

REKLAMA

Inni czytali również

Kolejny

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zgadzam się na warunki i ustalenia PolitykI Prywatności.

REKLAMA
  • Przejdź do REKLAMA W PŁOCKU