– To były właśnie pierwsze przekazy ustne. Z czasem obywatele zaczęli przesyłać listy, a ich doręczaniem zajmowała się poczta. Natomiast od czasów Stanisława Augusta Poniatowskiego, to zostało ujęte w sztywne ramy przepisów, jak ta poczta ma funkcjonować. Objęło to nie tylko samą korespondencję, ale i przewóz pasażerski, na który poczta miała monopol prawie do końca XIX wieku.
Znaczki historią pisane
– A jak się to wszystko zaczęło? Wiem, że ma pan potężną kolekcje znaczków pocztowych. Ciekawa jestem, skąd się te znaczki u pana wzięły?
– Każdy kraj na świecie ma pocztę, a każda poczta wydaje kilkadziesiąt znaczków rocznie. Są kraje, które żyją z wydawania znaczków i banknotów, a dlaczego? Są to przedmioty, które lubią kolekcjonerzy, w związku z tym sprzedają je na cały świat i z tego się utrzymują. Niektóre to są cuda, choćby znaczki trójwymiarowe. Mam na przykład znaczki chińskie sprzed wielu lat, gdzieś je tu mam – zamyślił się kolekcjoner. – Nie wyciągałem ich chyba ze 30 lat… Jest to taka seria z różami z lat 70. Jeszcze parę lat temu, jak się potarło znaczek, zapachniało różą – opowiada. – Każdy znaczek miał inny zapach róży. I po co to? – powie pani, ale to jest ciekawostka. Już dawno temu wymyślono znaczki trójkątne, ciekawsze niż kwadrat. Ale są i okrągłe. Wszystko, żeby podniecić wyobraźnię. Ludzie to kupują. Od pierwszego znaczka wydanego w Polsce dnia 1 stycznia 1860 r. do zeszłego roku ukazało się ponad 4 tys. znaczków obiegowych. Przed wojną ukazało się 338 znaczków. Rokrocznie wydawanych jest kilkadziesiąt znaczków, około 70-100 znaczków – uściśla pan Paweł.
– Wydrukowanie arkusza znaczków to jest, powiedzmy, kilka groszy, a wartość nominalna kilkaset złotych albo jeszcze więcej. Ale jak się do tego robi to dla filatelistów, to Poczta Polska nie pokrywa żadnych kosztów, nie robi operacji, dla których znaczek zostało stworzony – mówi założyciel Muzeum Poczty w Płocku i zaraz wyjaśnia. – Pani go nie nakleja na kopertę, nie idzie na pocztę, tam nie musi panienka przybić stempla, pobierać opłaty, nie idzie to na sortownie, nie nosi tego listonosz, nikt tego nie przewozi. Ale to jest głupota produkować znaczki dla filatelistów. Mnie to nie interesuje – stwierdził.