Do Wyszogrodu, wraz z przedstawicielami fundacji „Ja Wisła”, przypłyną pamiątki po dworcach wodnych w Płocku i Warszawie. Obiekty znajdą się w Muzeum Wisły Środkowej i Ziemi Wyszogrodzkiej.
20 czerwca, między godz. 16 a 17, do brzegu Wisły w Wyszogrodzie dopłynie z grupą flisaków Przemek Pasek z fundacji „Ja Wisła”. Prezes fundacji przywiezie kolejny dar dla Muzeum Wisły Środkowej i Ziemi Wyszogrodzkiej w Wyszogrodzie, które jest oddziałem Muzeum Mazowieckiego w Płocku.
– Tym razem będą to dębowe wręgi batów i mundur ostatniego bosmana dworca rzecznego w Warszawie, pięknej przystani. Obiekty znaleziono w płockiej przystani, o której powrocie na nadrzeczny bulwar płocczanie marzyli jeszcze całkiem niedawno – informuje Milena Kolibczyńska z Muzeum Mazowieckiego w Płocku.
Kilka słów przypomnienia
W Stoczni Czerniakowskiej, w pierwszej połowie latach 80. XIX-wieku, zbudowano dwa identyczne dworce wodne. Jeden przeznaczono dla Warszawy, kolejny dla Płocka. Płocczanie zaczęli z niego korzystać w 1885 r. Otwarcie było wyjątkowo uroczyste i tłumne. Wszyscy byli zachwyceni dworcem, jego kasami, poczekalnią, bufetem.
Do dworca przez długie lata przybijały parostatki historycznych armatorów. Jego charakterystyczna, drewniana, szarobłękitna bryła, z małym płotkiem i koronkowymi wieżyczkami, zachowała się na wielu zdjęciach i pocztówkach starego Płocka. Przystań cumowała niedaleko starego mostu. Jeszcze w latach 60. ubiegłego wieku dopływał do niej bocznokołowy parowiec „Generał Sikorski” pływający pomiędzy Warszawą a Gdańskiem.
– W kolejnej dekadzie parowce przestały kursować, uznano, że dworzec jest już niepotrzebny. Barkę przekazano żerańskiemu FSO. Do 1981 r. służyła przyzakładowemu klubowi wodnemu jako magazyn na kajaki. Potem przechodziła z rąk do rąk prywatnych właścicieli. Swoje ostatnie lata spędziła w Porcie Praskim w Warszawie. Płock nawet przymierzał się do jej odkupienia i sprowadzenia do Płocka, ale nic z tego nie wyszło – opowiada Milena Kolibczyńska.
W 2008 r. właścicielem dworca wodnego została, na kredyt, stołeczna fundacja „Ja Wisła”. Zabezpieczyli przystań, ale brakowało im pokaźnych środków na jej kapitalny remont. W marcu 2012 dworzec doszczętnie spłonął, a jego potężny kadłub osiadł na dnie Portu Praskiego.
Mundur ostatniego bosmana przystani przetrwał na szczęście do naszych czasów. Sobotnie wydarzenie będzie okazją do rozmowy z członkami fundacji „Ja Wisła” o historii naszej rzeki i odwiedzenia wyszogrodzkiego muzeum.
Przypomnijmy, że w Budżecie Obywatelskim 2013 mieszkańcy zagłosowali za stworzeniem nowej pływającej Przystani Miejskiej, która swoim wyglądem będzie nawiązywać do nieistniejącego już historycznego obiektu. Miała ona pełnić również funkcję hotelu (dla minimum 16 gości) z salą konferencyjną, mogącą pomieścić minimum 45 osób. Obiekt miał być pływający, ale bez własnego napędu. Koszt realizacji tej odbudowy autorzy oszacowali na 1,43 mln zł.
Historyczna przystań – reaktywacja
Niestety, pomimo wykonania projektu, według przekazanej Urzędowi Miasta Płocka dokumentacji, koszt realizacji Przystani wyniósłby 6 mln zł, natomiast przewidywana w Budżecie Obywatelskim kwota wynosiła 1,1 mln zł.
– Będziemy zastanawiać się nad tym, skąd wziąć środki na realizację tego projektu i weryfikować każdą możliwość. Mamy na to do 5 lat, ponieważ tyle jest ważny projekt – powiedział nam w styczniu 2015 roku Hubert Woźniak z Urzędu Miasta Płocka.
Termin ten już upłynął, więc płocczanie nie mają raczej co liczyć na wykonanie tego projektu, który stanowiłby niewątpliwą atrakcję turystyczną.
Jest już projekt Przystani Miejskiej. Czy powstanie? [WIZUALIZACJA]
Życie płynie do przodu a nie do tyłu. Odbudowa dworca wodnego bez statków parowych nie ma sensu. Lepień ogłosić konkurs dla młodzieży na cyfrową rekonstrukcje dworca wodnego. Pieniążków się nie straci a może coś w głowach pozostanie.