Pierwsze od lat spotkanie przedstawicieli Orlenu i ekspertów w dziedzinie ochrony środowiska z mieszkańcami Płocka odbyło się we wtorek w Domu Technika. Mimo wielu obaw, związanych z obecnością zakładu w mieście, tłumów nie było. Za to osoby, które przybyły wysłuchać opinii specjalistów i PKN-u, wykazywały duże zainteresowanie wpływem koncernu na środowisko.
Na pytania płocczan odpowiadali: dr Arkadiusz Kamiński z Biura Ochrony Środowiska PKN Orlen, dr Witold Lenart z Centrum Badań nad Środowiskiem Przyrodniczym i Zrównoważonym Rozwojem Uniwersytetu Warszawskiego, dr. inż. Andrzej Jagusiewicz z Europejskiej Federacji Stowarzyszeń Czystego Powietrza i Międzynarodowego Centrum Bezpieczeństwa Chemicznego oraz prof. dr hab. Jerzy Zwoździak z Instytutu Meteorologii i Gospodarstwa Wodnego i Centrum Zarządzania Ryzykiem Środowiskowym i Monitoringu Ekosystemów z uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. Spotkanie prowadził Radek Brzózka, znany dziennikarz telewizyjny, płocczanin.
– Każdy zakład musi działać na podstawie Pozwolenia Zintegrowanego – rozpoczął swoją prezentację dr Arkadiusz Kamiński z Orlenu. – Kilkanaście instytucji kontroluje działanie PKN – informował zebranych. Dodał też, iż w ciągu 25 lat koncern wydał na inwestycje proekologiczne 6,5 miliarda złotych.
Zaprezentował film, objaśniający funkcjonowanie Instalacji Oczyszczania Spalin ograniczającej emisję pyłów, azotu i dwutlenku siarki. Mówił, że została zmniejszona o 90% emisja tych substancji. Odniósł się także do często słyszanych zarzutów płocczan, iż niedawno wzniesiony komin na terenie zakładu jest zbyt niski. – Płocki komin ma 160 m wysokości, a wysokość podobnych kominów w Polsce wynosi 115-120 metrów – uspokajał zebranych. Wyjaśniał także, iż emisje substancji są niższe niż ich limity. – Mieszkańcy mogą czuć się bezpiecznie – mówił dr Kamiński. Zapewniał też, że spełnione są normy jakości i dodawał, że Płock nie znalazł się na liście 33 najbardziej zanieczyszczonych miast w Polsce.
Po prezentacji głos zabrali mieszkańcy miasta. Pytania rozpoczął płocczanin, który przedstawił się jako „emerytowany inżynier, były pracownik Orlenu”. Zgodził się z przedstawicielem PKN, że komin nie stanowi problemu i zapytał o metodę, jaką koncern zastosował, aby zmierzyć, jak bardzo zmniejszyła się emisja substancji do powietrza. Wymienił też dwa rodzaje specjalistycznych metod, którymi, jego zdaniem, powinny być prowadzone pomiary emisji.
Dr Arkadiusz Kamiński odparł, iż koncern prowadzi pomiary na instalacji elektrociepłowni online 24 godziny na dobę każdego dnia roku. Dr hab. Jerzy Zwoździak odniósł się z kolei do metod wymienionych przez płocczanina. – Wymienił pan metodyki z krajów skandynawskich, a metod jest bardzo dużo – poinformował.
Artur Jaroszewski, przewodniczący rady miasta zapytał, jak sytuacja w Płocku wygląda na tle innych miast w województwie mazowieckim. Zaprezentował także dane z 2013 roku, wskazujące na to, że procentowo zanieczyszczenie powietrza w Płocku jest większe niż w pozostałych przemysłowych miastach województwa mazowieckiego. Pytał o substancje kancerogenne emitowane przez Orlen.
Profesor Andrzej Jagusiewicz odparł, iż stężenie pyłów kancerogennych ma różne źródła, a przemysłowe wynosi od 10 do 20 procent. Reszta pochodzi z samochodów oraz palenia w piecach śmieciami. Prof. Jerzy Zwoździak dodał, iż kiedyś przemysł był znaczącym źródłem emisji substancji szkodliwych, a obecnie to się zmieniło. – Jesteśmy pasjonatami samochodów. Zrobiliśmy eksperyment w Krakowie i z ulicy zebrano 1,2 ton zanieczyszczeń – opowiadał.
Dr Witold Lenart przyznał, że koncern jest źródłem zanieczyszczeń, ponieważ jest największym zakładem na Mazowszu, więc celem jest zmniejszenie emisji przez firmę. Mówił także, iż stacje pomiarowe w Płocku znajdują się blisko siebie i warto by było pomyśleć o umieszczeniu jednej z nich np. na Podolszycach.
Dr Arkadiusz Kamiński przyznał, że Orlen jest świadom oddziaływania na środowisko i się tego nie wypiera, jeśli chodzi o substancje specyficzne. Podkreślał jednak cały czas, że emisja jest pod kontrolą i poniżej dopuszczalnych norm.
Jedna z uczestniczących w spotkaniu płocczanek interesowała się wysokimi przekroczeniami norm benzenu we wrześniu, a także tym, czy wyłącznie substancje specyficzne objęte są pozwoleniem zintegrowanym. Zapytała też, czemu określane są normy dobowe benzenu, a nie np. miesięczne. Dr inż. Andrzej Jagusiewicz poinformował, że kraje Europy przyjęły system monitoringu średniorocznego i nie można się odnosić do chwilowego wzrostu stężeń, które, jak stwierdził nie mają wpływu na nasz organizm. – Stąd średniodobowe i średnioroczne normy – objaśniał. Dodał też, iż w dyrektywie unijnej jest wskazane, ile razy można przekroczyć normy w roku, jeśli to nie jest przekroczenie groźne.
– We wrześniu wystąpił pik benzenu, to fakt. Aby ta ekspozycja była groźna, przekroczenie musiałoby być 100 razy wyższe – dodał dr Arkadiusz Kamiński z Orlenu. – Przyznajemy, że nie wiemy, co było przyczyną uciążliwości zapachowych – mówił. W odpowiedzi na jedno z pytań płocczanki informował, że oprócz substancji charakterystycznych dla Orlenu, pozwolenie zintegrowane obejmuje także ok. dwudziestu innych. Poinformował także zebranych, iż specjalny zespól prowadzi właśnie badania nad uciążliwościami zapachowymi.
Płocczanin uczestniczący w spotkaniu zwrócił uwagę na fakt, iż po raz pierwszy od wielu lat ma okazję zabrać głos w dyskusji z Orlenem nt. uciążliwości zapachowych, których doświadczają mieszkańcy. – Szczególnie mam na myśli osiedla położone w niedalekiej odległości od Orlenu – mówił. Jego zdaniem, po uruchomieniu komina sytuacja się pogorszyła. Na pytanie, dlaczego nie ma norm na smród, odpowiadał prof. Jerzy Zwoździak.
– Zawsze mieliśmy do czynienia z odorami. Emisje odorowe związane są z etapami produkcji. Musimy mieć jednak świadomość, że maskowanie odorów jest niebezpieczne, np. gronkowiec lubi się chować pod zapachami – tłumaczył profesor. – Nie da się odoru zlikwidować. Nie ma co na to liczyć. Prawdą jest też, że niektóre odoranty mogą wywoływać duszności – przyznawał. – Są jednak techniki redukcji zapachu. Trzeba tylko odoranty zidentyfikować. Nie ma ustawy odorowej, ale w ustawie o ochronie środowiska są wytyczne w sprawie dobrych praktyk. Dopuszczalne są 3 godziny odczuwania odoru w roku – objaśniał prof. Zwoździak.
Z pytaniami wystąpił kolejny uczestnik spotkania, mieszkaniec Skarpy. Interesowała go liczba substancji kancerogennych, które rozpoznaje w swoich emisjach do powietrza Orlen. Dr Arkadiusz Kamiński wymienił kilka, jednocześnie podkreślając, że ilości tych substancji są śladowe i pozostają bez wpływu na otoczenie.
Mieszkaniec Płocka pytał też o wyniki badań przesiewowych wśród płocczan z lat dziewięćdziesiątych.
– Wyniki są nam znane i nie są wesołe – mówił dr Witold Lenart. – To były jedyne w Polsce porządnie przeprowadzone badania. Ich celem było ustalenie, czy w organizmach nie dzieje się coś złego – poinformował. – Została przebadana grupa ludzi zdrowych z Kutna i Płocka. Z Kutna, ponieważ panował tam potężny nikotynizm i ogólny brak higieny. Mimo tego, wyniki w Płocku były gorsze. Jednak należy pamiętać, że wtedy jeszcze płocczanie pili wodę z Wisły. Trudno więc podać przyczynę takich wyników – odpowiadał dr Lenart.
Eksperci podkreślili, że kombinat zawsze będzie miał emisje. Ważne, aby były poniżej norm. I aby nie wywoływały niepokoju ludzi.
Na pytanie płocczanina dotyczące większej zachorowalności w Płocku na nowotwory dróg oddechowych, niż w Warszawie czy Ostrołęce, prof. Jerzy Zwoździak odpowiedział, iż w przypadku substancji kancerogennych należy brać pod uwagę wiele innych dodatkowych czynników, które mają wpływ na proces powstawania choroby, ponieważ jeden czynnik choroby nie wywołuje. Potwierdził to dr Witold Lenart, powołując się na brak wiarygodnych wyników badań.
– Jestem za wypracowaniem dla Płocka programu, aby państwa uspokoić. Dzisiaj zakład rangi PKN Orlen musi dbać o wizerunek – mówił dr inż. Andrzej Jagusiewicz.
– Czy możemy przyjąć założenie, że istnieje wpływ lokalizacji zakładu na środowisko? Czy możemy spodziewać się działań kompensacyjnych, tzn. inwestycji w służbę zdrowia, w parki, lasy? – padły kolejne pytania z sali.
– Orlen niewątpliwie oddziaływuje na środowisko – odpowiedział dr Arkadiusz Kamiński z Orlenu. Podkreślił, że normy i limity emisji ustalane są m.in. w porozumieniu z Ministerstwem Zdrowia i zapewnił, że PKN będzie kontynuował działania w kierunku zmniejszania swojego udziału w negatywnym wpływie na otoczenie. – Jesteśmy gotowi sadzić parki i lasy. Dodał, że Orlen oczekuje od miasta udostępnienia terenów na ten cel.
Ponownie zabrał głos Artur Jaroszewski, przewodniczący rady miasta, pytając, dlaczego do dzisiaj miasto nie otrzymało wyników wskazań z orlenowskiej stacji pomiarowej przy ul. Długiej. Zapewnił też, że gmina postawi własną stację jak najbliżej koncernu.
Dr Arkadiusz Kamiński wyjaśnił, że stacja przy Gimnazjum ul. Królowej Jadwigi nie należy do Orlenu, a zakład ją tylko ufundował. Znajduje się ona w w monitoringu krajowym i jest niesłychanie czuła. – Wychwytuje nawet jedną cząsteczkę na miliard – wyjaśniał przedstawiciel Orlenu. Dodał także, że choć na wniosek urzędu miasta stacja mobilna była przemieszczana i funkcjonowała przez pół roku w różnych miejscach Płocka to jej wyniki były identyczne jak dwóch stacjonarnych już działających w Płocku – mówił dr Kamiński. Dodał także, iż okresy remontowe w koncernie to bardzo trudny czas, ale wprowadzono nowe instrukcje zatrzymania obiektów. – Trwa to obecnie dużo dłużej, ale wychodzimy naprzeciw oczekiwaniom społeczeństwa – zapewniał. – Również mamy podejrzenia, że remonty mogą powodować uciążliwości, ale staramy się to zmienić – zapewniał dyrektor Biura Ochrony Środowiska w Orlenie.
Prof. Jerzy Zwoździak zwrócił uwagę, że stacje pomiarowe powinny być podzielone pod względem rodzaju zanieczyszczeń. Podkreślił też, że w takim mieście, jak Płock, miasto powinno dostosować planowanie przestrzenne do istnienia zakładu przemysłowego. Stwierdził, że ważne jest, aby zabudowa uwzględniała korytarze powietrzne. – To jest właśnie podejście zintegrowane – mówił.
Eksperci w podsumowaniu spotkania nie zaprzeczali wpływowi koncernu na środowisko. Podkreślali jednak także znaczenie funkcjonowania takiego płatnika podatków dla miasta. Zwracali uwagę na bardzo dużą liczbę samochodów w Płocku i na fakt, że to główny emitent benzenu, który wykazują wskaźniki. – Nie tego z pik-ów, a tego bieżącego – mówił dr Witold Lenart.