Kilkakrotnie bisowała, pomimo tego, że mało kto rozumiał słowa w jakich wykonywała swoje utwory. Język jidisz, jak się okazało, można interpretować tak, by zawsze trafiał do odbiorcy.
W środę, 22 stycznia, w Muzeum Żydów Mazowieckich zaśpiewała Olga Mieleszczuk. Towarzyszyła jej czwórka muzyków: skrzypaczka -Małgorzata Szarlik-Woźniak, Marta Maślanka – cymbalistka, akordeonista – Robert Lipka oraz Michał Woźniak – kontrabasista.
Olga Mieleszczuk ma wiele pasji, bo oprócz śpiewu, gra na akordeonie i jest badaczką wschodnioeuropejskich tradycji muzycznych. Motywem przewodnim jest dla niej muzyka żydowska tradycji aszkenazyjskiej. Występuje w Europie, Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Izraelu.
Frekwencja na jej koncercie w Płocku zaskoczyła nawet organizatorów. Część publiczności musiała na stojąco wysłuchać pieśniarki. Jednak klimat, jaki wprowadziła muzyka i śpiew, zupełnie zawładnął emocjami widzów.
Dużym urozmaiceniem były historie, które artystka opowiadała, głównie o tym jak powstały utwory. Śpiewała w języku jidisz, poprzez przekaz dało się odczuć jej zafascynowanie muzyką żydowską. W większości zaprezentowała utwory ze swojej ostatniej płyty – „Żydowskie piosenki ze sztetla”. Raz było balladowo i melancholijnie, a za chwilę skocznie i folkowo. Nic dziwnego, że Żydzi cudownie bawili się przy tego typu muzyce. Płocka publiczność zresztą też.
– Spotkania z naczelnym Rabinem Polski Michaelem Schudrichem i Eleonorą Bergman z Żydowskiego Instytutu Historycznego, a teraz koncert Olgi Mileszczuk, pozwoliło nam wejść w rok 2014 z przytupem – powiedział nam wyraźnie zadowolony Rafał Kowalski, zastępca kierownika Muzeum Żydów Mazowieckich.
Kolejne koncerty pieśniarki, tym razem przedstawiające dorobek żydowskich twórców kabaretowych, będą miały miejsce w Warszawie – 25 stycznia oraz w Łodzi – 27 stycznia.