W czwartkowy wieczór otwarto w Książnicy Płockiej wystawę „Józef Piłsudski… tak żyć jak żyłem… warto było”. Oto właśnie zbliża się okrągła 95. rocznica nadania naszemu miastu przez Marszałka Józefa Piłsudskiego Krzyża Walecznych. Na wystawie zaprezentowano zestaw wyjątkowo ciekawych fotografii, udostępnionych przez Narodowe Archiwum Cyfrowe, przedstawiających sceny z życia, zarówno te doniosłe, jak i zupełnie codzienne tej niezwykle barwnej postaci, która w sposób wyjątkowy zapisała się w naszej historii, a mit wielkiego przywódcy i stratega do dziś porusza niezliczone rzesze Polaków.
Na wystawie nie mogło oczywiście zabraknąć pamiątek po wielkim Marszałku – medali, sygnetów, odznaczeń, pocztówek, fotografii i związanych z nim przedwojennych publikacji. Tu walnie w organizacji ekspozycji dopomógł płocki kolekcjoner Franciszek Olkowski, hojnie udostępniając swe unikalne zbiory. Przebieg wydarzeń i działań wojennych Bitwy Warszawskiej oraz nad wyraz śmiałą i ryzykowną strategię naszego, wielkiego wodza doskonale zarysował prof. dr hab. Grzegorz Nowik – pracownik Polskiej Akademii Nauk i Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku.
A wreszcie pojawił się on sam… Marszałek ze swym adiutantem pułkownikiem Bolesławem Wieniawą – Długoszowskim! Nie dość, że natychmiast przystąpił do opracowania strategii, jak pobić bolszewików, to jeszcze przypomniał swe własne przemówienie, które wygłosił 95 lat temu w trakcie obiadu w Hotelu Warszawskim przy ulicy Kolegialnej.
Jednakże dla płocczan dużo ważniejsze były te słowa:
– Za zachowanie męstwa i siły woli w ciężkich i nadzwyczajnych okolicznościach, w jakich znalazło się miasto, za męstwo i waleczność – tak właśnie Marszałek oddał hołd Płockowi w trakcie uroczystości w dniu 10 kwietnia 1921 roku, nadając mu tytuł Kawalera Krzyża Walecznych i tytuł Miasta Bohatera za heroiczną postawę podczas wojny polsko-bolszewickiej w 1920 roku.
Nie ulega wątpliwości, że nasi przodkowie walnie przyczynili się do zbrojnego sukcesu, nazywanego obecnie „Cudem nad Wisłą”, uniemożliwiając siłom bolszewickim przeprawę mostem na drugą stronę rzeki, po której to prawdopodobnie nastąpiłoby zamknięcie rosyjskiego pierścienia wokół Warszawy. Bohaterski opór ze strony nielicznych oddziałów wojska i wszystkich mieszkańców Płocka sprawił, że zniechęceni sowieci odstąpili od tego zamiaru i pomaszerowali w kierunku Płońska.
Tym niemniej, 21 godzin bolszewickiego najazdu w dniach 18-19 sierpnia 1920 roku był dla ludności Płocka istną hekatombą. W czasie wydawałoby się tak krótkich walk zginęło około 200 mieszkańców, w tym wiele kobiet i dzieci, a niemalże 400 osób odniosło rany. Obszernie pisałem o przebiegu tych wydarzeń w artykułach „Nie zapominajmy o Płockich Orlętach” i „Uratowaliśmy Warszawę…”.
Warto w tym miejscu przypomnieć, jaki przebieg miał ten niezwykle ważny dzień w historii naszego miasta.
Marszałek Józef Piłsudski przybył do Płocka 10 kwietnia 1921 roku około 10.30, podróżując najpierw do Kutna pociągiem specjalnym, a z Kutna samochodem. W tym czasie w naszym mieście nie było jeszcze linii kolejowej, a pomiędzy Kutnem a Płockiem kursowały jedynie konne powozy zwane omnibusami.
Na drewnianym moście, łączącym dwa brzegi Wisły, żołnierze wespół z harcerzami zaciągnęli wartę honorową. Delegacje płockich instytucji i urzędów oczekiwały dostojnego gościa od strony Tumskiego Wzgórza. Józefa Piłsudskiego, ubranego w mundur Naczelnika Państwa z gwiazdą Legii Honorowej, przywitały dźwięki Mazurka Dąbrowskiego. Po uroczystym powitaniu przez prezydenta miasta Antoniego Michalskiego i innych ówczesnych dygnitarzy, Marszałek powozem zaprzężonym w cztery konie udał się do katedry, zwiedził Królewską Kaplicę, a następnie w asyście szwadronu szwoleżerów udał się na Plac Floriański (obecnie Plac Obrońców Warszawy), gdzie miały się odbyć główne uroczystości. Tam też spotkał się z nieprzebranym tłumem mieszkańców naszego miasta…
O godzinie 12 rozpoczęła się msza polowa odprawiona przez kapelana płockiego garnizonu – księdza prałata Feliksa Słonickiego, a po niej Marszałek przypiął do poduszki z herbem miasta, specjalnie przygotowanej na tę okazję przez artystę malarza Czesława Idźkiewicza, Krzyż Walecznych.
Następnie Józef Piłsudski odznaczył płocczan szczególnie zasłużonych w Bitwie Warszawskiej: Marcelinę Rościszewską (komendantkę Służby Narodowej Kobiet i przełożoną pensji żeńskiej w Płocku), Tadeusza Świeckiego (pełnomocnika Komitetu Obrony Państwa), oraz harcerzy: Józefa Kaczmarskiego i Tadeusza Jeziorowskiego… Dodajmy, że ten ostatni był najmłodszym w całej historii naszego państwa kawalerem Krzyża Walecznych…
Następnie, po defiladzie 6 pułku legionów i 3 pułku płockich szwoleżerów oraz harcerzy, Józef Piłsudski udał się do Ratusza. Tu zebrana Rada Miejska fetowała czcigodnego gościa licznymi przemówieniami.
Potem Marszalek złożył wieniec na mogile poległych na Cmentarzu Garnizonowym, a następnie podjęto go obiadem w Hotelu Warszawskim. A po obiedzie… Naczelnik Państwa przechadzał się po naszych Tumach, rozmawiał z dziećmi, a także wstąpił do Towarzystwa Naukowego Płockiego, gdzie zapoznał się z zabytkami i naszym niezwykle fascynującym księgozbiorem…
W Starostwie Powiatowym Józef Piłsudski wysłuchał przedstawicieli instytucji, wyznań religijnych i partii politycznych, żywo interesował się sytuacją gospodarczą miasta, perspektywami budowy kolei, jak i żeglugą na Wiśle. Następnie Naczelnik Państwa uczestniczył w raucie, przygotowanym na tę szczególną okazję przez płocki garnizon. Około północy, w towarzystwie biskupa Nowowiejskiego, Marszałek opuścił waleczne miasto.
Pytanie, czy warto sięgać do czasów, kiedy zarówno ojczyzna, jak i sam Płock przeżywały niezwykle dramatyczne chwile, wydaje się na wskroś retoryczne, o czym w trakcie czwartkowego wydarzenia świadczyła chociażby zebrana niezwykle liczna publiczność i to chyba w najszerszym przedziale wiekowym – od gimnazjalistów aż po płocczan wspominających Józefa Piłsudskiego z bezpośrednich spotkań…
Jedno z szacunkiem należy przyznać naszej Książnicy, że udała się jej ta niesamowita, dynamiczna lekcja historii, która przybrała formę zaskakującej wycieczki w zakamarki przeszłości.
A w tym samym czasie duch Marszałka swobodnie unosił się ożywiając wielkie karty polskiej historii…