Wielu z Państwa odpowie , że to pytanie wyłącznie retoryczne. Aż szkoda, bo jestem niepoprawnym optymistą i wierzę, że polska piłka pod wodzą Nawałki wreszcie się odrodzi, ale niestety, muszę przyznać Drodzy Czytelnicy Wam rację. Pytanie tytułowe jest tak naiwne, że aż szczypie w oczy. Szczególnie pod naporem postępujących w ostatnim czasie wydarzeń, odpowiedź jest oczywista.
[dropcap]P[/dropcap]rzysiągłem sobie, że nie będę komentował partii, która mając naprawdę potężny intelektualny potencjał i niemały elektorat, psychodelicznie utonęła za sprawą swego przywódcy w mrokach przeszłości i rozliczeń, czyli o PiS. Macie to Państwo na co dzień, i nie sposób dodać cokolwiek, co by dopełniało obrazu tego ugrupowania – obfotografowane i nagrane ze wszystkich stron! Jednakże w kontekście ostatnich wydarzeń wspomnę tylko, że to o tej partii jeszcze nie tak dawno mówiono: Wpuście ich przed kamerę! Sami zabiją się własną pięścią!
Ale, jak się okazuje, zaraza zatacza coraz szersze kręgi. Jan Tomaszewski, wulgarnie wypowiadając się kiedyś o Minister Sportu i Turystyki Joannie Musze (przypomnę jedynie z kronikarskiej pieczołowitości: „Jak zapłodnić krowę? Wpuścić ją na lód – sama się w…..oli!”)… po prostu okazał się prorokiem! Otóż właśnie jesteśmy świadkami, jak Platforma Obywatelska skorzystała z opcji rozszerzenia tej metody (tzw. all inclusive) i – wykorzystując coraz to nowsze zdobycze techniki audiowizualnej – poddała się wewnętrznej autocenzurze, w celu… No właśnie – autodestrukcji? Tym niemniej, wybory na Dolnym Śląsku obnażyły klasę (?) naszych rządzących. Pozycja w partii, cynizm, intryga, podżeganie, korupcja, stanowisko – to tylko kilka z wielu słów przewijających się w dziennikarskich komentarzach. Czyni to partia, która przejmując władzę miała otwarty kredyt społecznego zaufania.
[pullquote]Panie Pośle! Samuraj nazwałby to hańbą i rozprułby się od prawa do lewa, przedwojenny oficer palnąłby sobie w łeb, a Pan ma czelność pokazywać się przed kamerą, szukając usprawiedliwień – określenie żenada w tej sytuacji to eufemizm![/pullquote]
Lecz czy tak do końca jest to partia? Sięgając do definicji – partia jest to dobrowolna organizacja, zrzeszająca obywateli świadomych swych interesów i poglądów – skłonnych do ZDYSCYPLINOWANEGO (!) zabiegania o ich realizację, przez zdobywanie i sprawowanie władzy państwowej, KONSOLIDUJĄCA (!) polityków wedle zdolności artykułowania i reprezentowania interesów określonych odłamów społeczeństwa.
W tym kontekście, konsolidacja i wspólne dążenie działaczy dolnośląskiej Platformy nastąpiły nie w sferze wspólnych wartości i ideałów czy też interesów społecznych, lecz w sposobach działania – po prostu Machiavelli w porównaniu z naszymi „lwami polityki” to mały pikuś, sikający w pieluchy.
Czy jeszcze możemy mieć złudzenia, że ktokolwiek tam, w Karpaczu miał na względzie dobro społeczne? No właśnie, a cóż to takiego? Politycy dzień w dzień uczą nas jak zapomnieć, że takie wartości jak dobro społeczne, ogólna pomyślność, dobro narodu, patriotyzm czy honor w ogóle istnieją.
Właśnie odszedł od nas człowiek, który doskonale rozumiał istotę tych spraw – Tadeusz Mazowiecki. Zawsze mnie zastanawiało, dlaczego w ostatnich latach pozostawał w cieniu polityki, teraz dopiero znajduję odpowiedzi.
Urzekła mnie historia posła Wiplera… W środku miasta stał się ni stąd, ni zowąd melomanem, słuchając radosnego szemrania płyt chodnikowych. Za jego niegodny posła stan odpowiada oczywiście nie on sam, ale wyśrubowana promilami wódka, bo ją pił, ale z obrzydzeniem, błogosławiony stan jego żony, jesienna aura, postkomuna, a przede wszystkim interweniująca policja!
Panie Pośle! Samuraj nazwałby to hańbą i rozprułby się od prawa do lewa, przedwojenny oficer palnąłby sobie w łeb, a Pan ma czelność pokazywać się przed kamerą, szukając usprawiedliwień – określenie żenada w tej sytuacji to eufemizm!
W kontekście opisanych wyżej przypadków, sformułowanie „poprawność polityczna” nabiera nowych znaczeń. Nie jest już to przeciwdziałanie rasizmowi, homofobii, ksenofobii, dyskryminacji ludzi ze względu na różne względy. Podążając za wzorami płynącymi „z góry”, poprawność polityczna przejawia się niepohamowaną chęcią spania na klatce schodowej, rzyganiem na wycieraczkę, szkalowaniem sąsiada, intrygowaniem w pracy, zakładaniem podsłuchów we własnym domu i gdzie się da, bezwzględnym tępieniem rywali – na ulicy, na boisku, na drodze, na pasach, w sklepie, gdziekolwiek… A wtedy do polityki, jak w dym! Wyjątkowo – nie życzę powodzenia…