REKLAMA

REKLAMA

Niewolnicy wolności…

REKLAMA

Żyjemy w fantastycznych czasach. Nasze dzieci chodzą do szkół, w których zaspokajane są  potrzeby, związane ze wszechstronnym rozwojem ich osobowości. Mamy dostęp do wszelkich dóbr, które mogą być wykorzystywane dla naszego pełniejszego rozwoju. Uczymy się technik, które pomagają nam sprawniej funkcjonować, lepiej sobie radzić ze sobą i życiem, znaleźć lepszą pracę. Mamy coraz lepiej wyszkolonych trenerów, uczących jak dobrze pokierować swoją karierą. To piękne…

Przeczytajrównież

Rozglądam się wokół siebie i nie widzę, żeby przyrost tego dobra przekładał się wprost proporcjonalnie na wzrost poczucia kontroli nad własnym życiem, większe poczucie własnej wartości, na poczucie bezpieczeństwa, szczęście i dobre relacje między ludźmi. O co więc chodzi?

Reklama. Przewiń aby czytać dalej.

W moim odczuciu, chodzi o delikatne przesunięcie środka ciężkości w niewłaściwym kierunku. Przyjrzyjmy się, co się dzieje, jeśli wszechstronnie rozwijający się człowiek po prostu łapie dziesięć srok za ogon, nie potrafiąc porządnie doprowadzić do końca żadnej z rozpoczętych rzeczy. Jeśli zamiast myśleć o sobie dobrze, myśli, czy jest lepszy od innych (bo najlepiej być… najlepszym). Jeśli, korzystając z dostępu do wszystkiego, tak się zapędzi, że zapomni, co z tego jest wartościowe, a co nie?

To przesunięcie środka ciężkości widzę też w innym miejscu. W odpowiedzialności, w nazywaniu wprost niektórych zachowań. O ile kiedyś o kimś, kto nie dotrzymuje słowa i zobowiązań, powiedzielibyśmy, że zachowuje się nieodpowiedzialnie, dzisiaj usłyszymy, że zmienił zdanie albo dokonał innego wyboru. Jeśli kiedyś kogoś, kto niewiele wie i rozumie, nazwalibyśmy niewykształconym, o tyle dzisiaj powiemy, że jego wiedza jest powierzchowna. Kiedyś kolega koledze robił świństwo, a dzisiaj po prostu zadbał o swoje sprawy.

Zapytany niedawno przeze mnie uczeń, który notorycznie nie wykonywał poleceń, czy wyobraża sobie, że nie będzie musiał w przyszłości nikogo słuchać, odpowiedział: „Będę słuchał siebie”. Super – pomyślałam – rozwinie w sobie wewnętrzne źródło oceny, zaufanie do siebie! O ile ― przepraszam za ironię ― nie stanie się pępkiem świata dla samego siebie, przesuwając środek ciężkości w kierunku czubka własnego nosa.

Asertywność jest umiejętnością, która pomaga z szacunkiem patrzeć na samego siebie i innych, widzieć na równi prawo własne i drugiej osoby do dobrego samopoczucia. Podpowiada możliwość szukania takich rozwiązań, które możliwie jak najbardziej przybliżają nas do tego, czego potrzebujemy, nie wyrządzając krzywdy innym.

Żyjemy w fascynującym czasie wolności. Odnoszę czasami wrażenie, że dla znacznej części naszego młodszego pokolenia po prostu nie wypada ograniczać się zasadami, zobowiązaniami, wspólnym definiowaniem pojęć i wartości. Dyskusja o tolerancji, jako wartości w naszym społeczeństwie, przeprowadzona przeze mnie w jednej z klas drugich LO, doprowadziła do bardzo smutnego wniosku. „Mamy podobne lub nawet te same wartości co nasi rodzice ― mówiła młodzież ― ale zupełnie inaczej je definiujemy”. Nie ma jednej definicji miłości, jednej definicji prawdy, jednej definicji sprawiedliwości… Jak więc możemy je wspólnie realizować?




W pędzie ku wolności bardzo niebezpiecznie jest stracić z oczu drogowskazy, bardzo niebezpiecznie jest nie wiedzieć, ku czemu tak pędzę? Co dla mnie ta wymarzona wolność oznacza? Chcę mieć więcej czasu dla siebie, więcej pieniędzy na realizację moich marzeń i planów albo po prostu zachcianek. Chcę mieć modne ciuchy, spędzać czas z kim lubię, chcę robić ze swoim życiem to, co chcę. Nie chcę uczyć się bzdur i tracić czasu na rozumienie rzeczy, które do niczego mi się nie przydadzą. Nie chcę słuchać gadania  „starych”, bo oni już swoje życie zmarnowali. Chcę się bawić, chodzić na imprezy (albo jeździć, bo teraz modna stała się turystyka imprezowa). Na to potrzebuję kasy i sposobu na jej szybkie zarobienie, bo nie chcę się męczyć. Nie mam zamiaru przejmować się tym, co inni o mnie myślą ― chcę być wolny!

Obawiam się bardzo, czy nie rośnie nam czasem pokolenie niewolników wolności. Nie zdefiniowanej, bo szkoda na to czasu. Asertywność mówi wyraźnie – twoja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiej osoby.

A Twoja wolność, co dla Ciebie oznacza? Gdzie się zaczyna i kończy?

Małgorzata Marcinkowska – psychoterapeuta, trener, prowadzi treningi z zakresu komunikacji i zachowań asertywnych.

[pullquote]Cykl powstaje przy współpracy terapeutów z Centrum Obecności – Centrum Psychoterapii i Rozwoju Osobistego.[/pullquote]

Chcesz skorzystać z treningu asertywności – więcej informacji: www.centrumobecności.pl

REKLAMA

Inni czytali również

Kolejny

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zgadzam się na warunki i ustalenia PolitykI Prywatności.

REKLAMA
  • Przejdź do REKLAMA W PŁOCKU