OTOZ Animals Płock przekazał smutną informację o suczce, która została odebrana nieodpowiedzialnej właścicielce. Fiona odeszła w czwartek, ze względu na wieloletnie zaniedbania, które spowodowały komplikacje zdrowotne.
Fionę odebrano właścicielce 7 listopada po tym, jak przedstawicielom OTOZ Animals Płock zgłoszono w jakich warunkach przebywa sunia.
– To, co zastaliśmy na miejscu, odjęło nam mowę. Suczka w typie sznaucera cała w dredach z odchodów i błota do tego stopnia, że nie było nic widać poza nimi. Wytłumaczeniem właścicielki było to, że czeka na weterynarza do stycznia, aby ten psa uśpił – relacjonowali przedstawiciele stowarzyszenia.
Sunię zabrano właścicielce i natychmiast przewieziono do weterynarza. Tam okazało się, że sunia nie może się wypróżnić, ponieważ do jedzenia dawano jej kości… O tym jak bardzo była zaniedbana niech świadczy fakt, że jej waga wynosiła 35 kg przed wizytą u groomera, a po wizycie spadła do 22,5 kg, czyli nosiła na sobie 12,5 kg dredów z odchodami i błotem…
Niestety, pomimo opieki weterynaryjnej, Fiony nieudało się uratować.
– Tę walkę przegraliśmy… Fiona… Przepraszamy. Nie tak to miało wyglądać. Miał być cudowny dom, miękkie posłanie, głaszczące ręce, nowe, lepsze życie. I to wszystko wydawało się, że jest tak blisko… Niestety, wieloletnie zaniedbania Twojego zdrowia były zbyt poważne i skomplikowane . Mamy nadzieję, że czułaś, że jesteś dla nas ważna. A teraz biegaj i bądź nareszcie szczęśliwa, bez bólu za tęczowym mostem – żegnali się z sunią opiekunowie z OTOZ Animals Płock w czwartek, 19 listopada.
Jak opisują, Fiona walczyła dzielnie do samego końca – zniosła skomplikowaną operację i wiele badań bez jakiejkolwiek agresji. – Była wspaniałym psem, na zawsze pozostanie w naszych sercach – podsumowuje stowarzyszenie.
Trudno było odróżnić ją od budy… Po obcięciu ważyła 12,5 kg mniej! [ZDJĘCIA]
Lubię i szanuję zwierzęta ale szlag mnie trafia jak niektórzy bardziej biorą w obronę zwierzęta niż ludzi. I to się dzieje od kilku lat. nie wiem co jest powodem być może to że ktoś tych ludzi skrzywdził a może to że media kilka razy w miesiącu podają nam informacje o pokrzywdzonych zwierzętach. A może ludzie ci mają schorzenie zwane syndromem bombiego. kiedyś używało się określenia pies zdechł i nikt nie robił z tego wielkiej afery. Dziś mówi się że pies odszedł. Na Facebooku codziennie widać info o pokrzywdzonych psach nieraz jest ich więcej niż postów które zachęcają do pomocy ludziom w chorobie. Niektórzy reagują wręcz agresywnie jak się im zwrócił uwagę dotyczącą psa lub innego zwierzęcia. A najlepsze są oczywiście prośby żeby nie strzelać w Sylwestra. Przypomnę że witanie nowego roku fajerwerkami jest znany ludziom od dawien dawna a pewne grupy społeczne próbują wywrzeć nacisk swoimi żądaniami. Przypomnę że to nie my mieszkamy z sami Aleksy z nami i to my wprowadziliśmy psy do budynków mieszkalnych na osiedlach więc nie będę się pod stosował pod jakiś dziwny żądania. jakoś tym właścicielom nie przeszkadza jakiś psy szczekają w blokach albo zostawiają odchody na chodnikach nie przeszkadza im to też że jak chodzą na spacery z psami to wszelkiego rodzaju pojazdy wydzielają ogromny hałas który jakoś nie szkodzi pieskom.
„Nie żyje”? Od kiedy o zwierzętach się mówi w ten sposób. Zdechła – to jest prawidłowe określenie dla opisanej w artykule sytuacji.
Może dla pana „zdechła”. Określenie „nie żyje” definiuje zaniknięcie funkcji życiowych u każdej istoty, posiadającej możliwość oddychania.
W sumie prawda. Zawsze można było napisać umarła.
Masz rację ! Jak można pisać o.zwierzęciu,że nie żyje.Znam taką bogatą stolicę gdzie na psy są pieniądze a właściciel żyje z pieniędzy na psa bo urząd daje.Natomiast w sercu miasta bezdomni śpią w bramach.
Żyła sobie, zabrali i zdechła
Trzeba było odrazu ją uśpić – właścicielkę