Bieżuń, 50 kilometrów od Płocka. To tam 14-letni Dominik popełnił samobójstwo. Chłopak powiesił się, używając do tego sznurówek. Płocka prokuratura ujawnia treść pożegnalnego listu.
O samobójstwie chłopca zrealizowano program TVN „Uwaga”, z którego wynika, że 14-latek był obiektem drwin szkolnych kolegów. – Syn dbał o siebie, a rówieśnicy nazywali go „pedziem”- mówi w programie mama Dominika, która 14 maja znalazła syna powieszonego na sznurówkach. Do tego dołączyły problemy z nauką, w ich efekcie chłopiec miał doświadczać poniżania ze strony jednej z nauczycielek. Dyrektor Zespołu Placówek Oświatowych w Bieżuniu nie miał wiedzy o takich wydarzeniach w swojej szkole – Trudno nam zrozumieć to, co się wydarzyło. Dociekamy cały czas, co mogło być przyczyną takiego kroku ucznia naszej szkoły – komentuje Marek Cimochowski w programie TVN „Uwaga”.
– Chłopiec zostawił list adresowany do matki. Przepraszał ją za to, co zrobił. Pisał, że ją kocha i na pewno się jeszcze spotkają. Wypisał też nazwiska kolegów, grupując ich „koledzy, przyjaciele, wrogowie” – mówi Iwona Śmigielska–Kowalska z Prokuratury Okręgowej w Płocku.
Jednak kuratorium oświaty, na wniosek rzecznika praw dziecka, przeprowadziło w szkole kontrolę. Uczniowie zostali poproszeni o wypełnienie anonimowych ankiet. Okazało się, że „w szkole obecna jest agresja, poniżanie psychiczne i groźby ze strony nauczycieli”. – Tak napisał jeden z uczniów w wypełnionej przez siebie ankiecie – potwierdza Andrzej Kulmatycki z Mazowieckiego Kuratorium Oświaty. Jako podstawowy problem w szkole uczniowie wskazali także przemoc między rówieśnikami. – Szkoła musi zapewnić bezpieczne i optymalne warunki służące przyswajaniu wiedzy i kształtowaniu młodych ludzi. Ta podstawowa funkcja szkoły w bieżuńskiej placówce nie funkcjonowała – przyznaje Kulmatycki.
– Nie docierały do mnie żadne niepokojące informacje związane z sytuacją Dominika w szkole. W dzienniku uwag nie było żadnej adnotacji na jego temat – twierdzi stanowczo dyrektor szkoły. Co innego wynika z zeznań, jakimi dysponuje prokuratura. – Chłopiec mówił nauczycielom o tym, że jest zaczepiany, popychany, poniżany – mówi Iwona Śmigielska–Kowalska.
Prokuratora prowadzi dochodzenie na podstawie artykułu 151 kodeksu karnego: Kto namową lub przez udzielenie pomocy doprowadza człowieka do targnięcia się na własne życie, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
Pełen program TVN „Uwaga” obejrzycie TUTAJ.