W poniedziałkowe popołudnie, w auli Urzędu Miasta Płocka, odbyła się nadzwyczajna sesja rady. Ta została zwołana na prośbę prezydenta Andrzeja Nowakowskiego, a jej tematem były przesunięcia budżetowe.
Przypomnijmy, włodarz miasta zapowiedział, że konieczne będą dodatkowe środki, m.in. na inwestycję rewitalizacji płockiego nabrzeża. By móc rozpocząć pracę, potrzeba dodatkowych 4,5 mln złotych. – Do urzędu wpłynęły trzy oferty, najtańszą musieliśmy odrzucić przez braki w dokumentacji, a druga okazała się droższa niż przewidywaliśmy – tłumaczył podczas konferencji prasowej Andrzej Nowakowski.
– Czekamy na pieniądze z konkursu Urzędu Marszałkowskiego, w którym stawką jest 20 mln złotych na rewitalizację nabrzeża – dopowiadał podczas konferencji prasowej wiceprezydent Jacek Terebus. – Liczyliśmy na jego wcześniejsze rozstrzygnięcie, tak się jednak nie stało. Czekamy na decyzję, lecz jeśli nie rozpoczniemy prac już teraz, to możemy się z dofinansowaniem pożegnać – nie zdążymy z rewitalizacją w zakładanym przez konkurs czasie – przekonywał wówczas zastępca prezydenta Płocka.
Aby zabezpieczyć brakujące środki, potrzebne są przesunięcia w budżecie miasta. Zgodę na takie działanie muszą podjąć radni. Właśnie dlatego, w poniedziałek, 24 lipca, na prośbę prezydenta, zwołano nadzwyczajną Sesję Rady Miasta Płocka.
– Okoliczności zmuszają nas do tego, by prosić państwa o przyjęcie dwóch projektów – mówił, rozpoczynając poniedziałkowe obrady Andrzej Nowakowski. – Pierwszy dotyczy rewitalizacji nabrzeża wiślanego, drugi koniecznego zwrotu części dofinansowania unijnego. To kwestia z 2008 roku i chodzi o eUrząd. Odwoływaliśmy się od tej decyzji, niestety, przegraliśmy w ostatecznej instancji w NSA. Musimy oddać ponad 1 mln zł – tłumaczył prezydent Płocka.
Dyskusję w tym punkcie rozpoczęli nie radni, a mieszkańcy. Przeciwny przekazywaniu środków na remont nabrzeża był Paweł Stefański. – Ja bym proponował, by nie dokładać tych 4,5 mln złotych do rozbudowy nabrzeża – apelował. – Radni nie wiedzą na co ta zbiórka jest potrzebna. Konstrukcja projektu jest dziwna. Nie wiem po co tam dwie ostrogi wychodzące poza wysepkę, zwaną kiedyś „fanaberią Milewskiego”. […] Nie wiem, po co chcemy wykonywać projekty słabego architekta, który dopełnił się potrójnego gwałtu na naturze – mówię o molo, amfiteatrze i Orlen Arenie – grzmiał z mównicy Stefański.
Równie krytyczny w tej kwestii był Jan Wyrębkowski, przestrzegający z kolei przed powodzią, która może płockie nabrzeże zniszczyć. – Radzę przyjrzeć się poziomowi wody w 1982 roku – wspominał z mównicy. – Chcecie na nabrzeżu umieścić atrakcje, które będą sławić Płock w całym kraju, a są to tereny zalewowe. Nie trzeba daleko szukać – taka sytuacja miała miejsce w 2010 roku – przestrzegał Wyrębkowski.
Jak wyznał pan Jan, złożył on petycję na ręce prezydenta Nowakowskiego, w której prosił, aby w ogóle odstąpić od realizacji robót na płockim nabrzeżu. – Apeluję do radnych, by nie zgodzili się na przesunięcie środków – mówił. – Argument braku pieniędzy będzie tu idealny – podpowiadał.
Do dyskusji przyłączył się radny klubu Prawa i Sprawiedliwości, Marek Krysztofiak, którego nie zainteresowała jednak kwestia nabrzeża, a… przedszkola nr 17. – Ludzie wciąż czekają na kwestię remontu tego przedszkola – mówił radny. – Jeśli prezydent przesunąłby te 4 mln złotych na ten cel, to przedszkole zostałoby wyremontowane. Czy planowane są przesunięcia na ten cel? – pytał rajca, wykorzystując okazję.
Do poruszonych wątków odniósł się prezydent Nowakowski. Przypomniał on zebranym, że dzisiejsza sesja nie dotyczy kwestii konieczności rozpoczęcia prac nad nabrzeżem, a przesunięć budżetowych na ten cel. Prace nad bulwarem rozpoczną się niezależnie od ewentualnych głosów krytyki. – Jesteśmy zgodni do idei konieczności prac, które trzeba przeprowadzić na nabrzeżu – wyjaśniał włodarz miasta. – Początkowy projekt został, co prawda, odchudzony, przez wzgląd na środki finansowe, co nie zmienia faktu, że został on zatwierdzony wolą radnych, chociażby poprzez zatwierdzenie przez nich budżetu – przekonywał.
Zdaniem Nowakowskiego, brak decyzji radnych może kosztować miasto 20 mln złotych. – Wierzę, że pieniądze z konkursu w końcu trafią do miasta – mówił prezydent Płocka. – Skroiliśmy projekt tak, by wykorzystać pieniądze w pełni. Chcemy, by Płock był dumny z nabrzeża tak, jak jesteśmy dumni ze Wzgórza Tumskiego – apelował Andrzej Nowakowski.
Prezydent zapewniał, że słyszy i rozumie głosy o potencjalnej powodzi, lecz – jego zdaniem – to nie problem. – Spójrzmy na budynek Morki, który również był poddany powodzi. On nadal stoi i służy ludziom – wymieniał prezydent Nowakowski. – Oczywiście, to co zrobimy na nabrzeżu, może ulec zjawiskom atmosferycznym, nie wszystko da się przecież przewidzieć, lecz prace trzeba podjąć – argumentował.
Włodarz miasta odniósł się również do kwestii poruszonej przez radnego Krysztofiaka, a więc przedszkola nr 17 przy ul. Kossobudzkiego. – Już wielokrotnie powtarzałem, że rozważamy różne scenariusze – przypomniał Nowakowski. – Przedstawimy państwu dwie koncepcje, o których będziemy dyskutować. Domyślam się bowiem, że 4,5 mln złotych na ten cel to środki zdecydowanie za małe – przekonywał prezydent.
Moment ogłoszenia koncepcji ma nastąpić wkrótce – po wejściu w życie reformy edukacji.
Głos w debacie zabrał wiceprezydent Jacek Terebus. Uspokajał on tych radnych, którzy martwili się o zasadność dokładania pieniędzy do nabrzeża.
– Robimy to samo, co w przypadku obwodnicy – rozpoczął Terebus. – Chcemy przesunąć środki, by później dołożyć je do budżetu po otrzymaniu dofinansowania. Pierwotnie zarezerwowaliśmy ok. 30 mln zł w budżecie na cel rewitalizacji nabrzeża mając nadzieję, że decyzja o przyznaniu dofinansowania będzie już znana – przekonywał.
Wiceprezydent Jacek Terebus zapewniał również, że nowemu nabrzeżowi powódź nie zaszkodzi. W projekcie nie ma bowiem obiektów, które mogłyby zostać zniszczone przez wodę. – Nie chcemy budować obiektów trwałych, na stałe połączonych z nabrzeżem – mówił. – Przede wszystkim uporządkujemy kwestię alejek spacerowych i dróg oraz zapewnimy lepsze funkcjonowanie portu – wyjaśniał.
Radni zagłosowali „za” przesunięciami budżetowymi stosunkiem głosów 13 do 7. Decyzja ta sprawiła, iż prace nad płockim nabrzeżem będą mogły rozpocząć się już wkrótce.
Płockie nabrzeże to drogocenny diament, który należy oszlifować na drogocenny brylant. Tego szlifu nie może robić szlifierz, który nigdy nie szlifował i nie wie co można z tym zrobić. Dalszy ciąg kompromitacji!