REKLAMA

REKLAMA

Nadzwyczajna sesja rady. Będą podwyżki dla pracowników administracji?

REKLAMA

Przeczytajrównież

Na wniosek radnych Prawa i Sprawiedliwości zwołano nadzwyczajne posiedzenie płockich rajców. W czwartek, 2 listopada, radni spotkali się w ratuszowej auli, by dyskutować tylko nad jednym, lecz ważnym punktem. Omawiano kwestie podwyżek dla pracowników administracji i obsługi – w tym oświaty. Czy te staną się faktem?

Radny Krysztofiak: Interpelacje na ten temat składam co roku

Konkrety w sprawie podwyżek dla pracowników administracji – to był cel na czwartkową, nadzwyczajną sesję. Domagali się ich zarówno radni Prawa i Sprawiedliwości (inicjatorzy posiedzenia) z najbardziej zaangażowanym w sprawę Markiem Krysztofiakiem włącznie, jak i przybyli na aulę sami zainteresowani – pracownicy.  To właśnie oni byli najliczniejszymi i najgłośniejszymi uczestnikami posiedzenia.

Reklama. Przewiń aby czytać dalej.

– Zarabiamy poniżej najniższej krajowej – mówili w kuluarach. – Gdyby nie dodatki, „trzynastki” i premie, to ciężko byłoby wyżyć – słychać było na korytarzach urzędu miasta.

Napięta atmosfera i oczekiwania zebranych sprawiły, iż radni PiS-u prosili o konkrety i… o dziwo, te padły dość szybko. Dyskusję rozpoczął bowiem prezydent Andrzej Nowakowski, który w pierwszych słowach zapewnił – będą podwyżki dla pracowników administracji i obsługi oświaty.

– Przyznaję, że są one potrzebne. Dostrzegam ten problem i zgadzam się z postulatami – mówił włodarz miasta. – Jeśli radni wyrażą taką zgodę, zarezerwujemy w budżecie 5,5 mln zł na cel tych podwyżek i powinny wejść one w życie w kwietniu 2018 roku – dodał Andrzej Nowakowski.

Proponowana kwota i data wprowadzenia zmian w wynagrodzeniu wywołała istną burzę. Obserwujący debatę płocczanie wydali jęk zawodu, słyszalne były również pytania, dotyczące konkretnej kwoty, która trafi do rąk pracowników administracji i obsługi oświaty.

Słyszalne niezadowolenie w słowa i konkretne pytania próbował przekuć radny Krysztofiak. Nim jednak doszło do wymiany słów, rajca przedstawił historię całej sprawy – historię trwającą trzy długie lata. – Do tej sesji doszło m.in. przez interpelacje, które składam co roku – stwierdził radny PiS-u. – Ostatnia podwyżka była w 2014 roku, a od tamtej pory pensja tych ludzi stoi w miejscu. Na żenująco niskim poziomie – argumentował.

Zdaniem radnego Prawa i Sprawiedliwości, przez lata temat ten był „zamiatany pod dywan”. – Otrzymywałem standardową odpowiedź, że „kwestia ta będzie rozważana” – cytował Krysztofiak. – Sprawę drążyłem, nawet podczas uroczystości świątecznych i spotkań z prezydentem, przez co ten się na mnie chyba obraził. Proszę wybaczyć prezydencie, ale nie mogę tej kwestii zlekceważyć. Ludzie mnie dopytują, dostaję nawet anonimy – tłumaczył radny.

Zdaniem Krysztofiaka, przełomem w tej sprawie była petycja do prezydenta z prośbą o podwyżkę. Podpisało ją 756 pracowników jednostek oświatowych. – Pensje pracowników szkół, żłobków są bardzo niskie – kontynuował. – W żłobku nr 4 w Płocku opiekunka zarabia 1800 zł, opiekunka starsza 2100 zł, a poza „trzynastką”, pracownicy nie mają żadnych nagród za dobrą pracę. Ludzie chcą żyć, a nie liczyć każdą złotówkę – mówił w imieniu zebranych.

ZNP: 312 osób zarabia poniżej średniej krajowej

Rajca zapytał wprost: „Ile ci ludzie dostaną na etat?”. Kwestię tę poruszył także Stanisław Nisztor, prezes oddziału Związku Nauczycieli Polskich w Płocku, który przekazał również zatrważające dane.

– 312 osób pracuje poniżej średniej krajowej – podał prezes ZNP w Płocku. – To głównie dzięki wysłudze lat ci pracownicy są w stanie się utrzymać i otrzymują wynagrodzenie troszeczkę poniżej najniższego pułapu. Zdajemy sobie sprawę z tego, że sytuacja jest ciężka,  że brakuje tu pomocy rządu, lecz samorządy muszą tu działać – przekonywał Nisztor.




Podobnie jak radny PiS, także prezes oddziału ZNP zapytał o konkretną kwotę podwyżki. – Nie może być tak, że jedni dostaną 100 zł, a inni 150 zł – apelował Stanisław Nisztor. –  Wynagrodzenia muszą wzrosnąć racjonalnie – argumentował z mównicy.

Kwestie te wyjaśnił prezydent Nowakowski. – W tej chwili mówimy o założeniach, zgodnie z którymi będzie to 180 zł na etat – podał wprost włodarz miasta. – Pragnę przypomnieć, że podwyżki, na przykład dla nauczycieli, były przyznane w 2012 roku, jeszcze za rządu Donalda Tuska. Później takowych w ogóle nie było – dodał prezydent Płocka.

Podana kwota wywołała małą burzę. – Jeśli to podwyżka z wyrównaniem od stycznia, to ci ludzie otrzymają 30-50 zł na rękę. To kpina, nie podwyżka – drwił Marek Krysztofiak.

– Dokładnie 35 zł średnio na etat – wyliczyła wtórująca mu Wioletta Kulpa, przewodnicząca klubu radnych PiS. – To kampania wyborcza i mydlenie oczu ludziom. Budżet to nie pana pieniądze, a pieniądze wszystkich płocczan, które powinny być rozdysponowane godnie pomiędzy różne dziedziny życia. Będziemy się teraz spotykać z przedstawicielami różnych grup i im też obieca pan takie podwyżki. Niech pan nie traktuje miasta jak swojego folwarku, bo to nie fair wobec innych – stwierdziła dosadnie przewodnicząca Kulpa.

PiS proponuje: 300 zł podwyżki od stycznia

Marek Krysztofiak kontynuował. Stwierdził, że wprowadzenie podwyżek od trzeciego miesiąca 2018 roku to nieporozumienie. Zaapelował też o wprowadzenie większej kwoty. – Przy budżecie sięgającym miliarda złotych, wygospodarowanie kilku milionów na podwyżki nie powinno być problemem – argumentował. – Apeluję o 300 zł podwyżki dla tych ludzi. Po sto złotych za każdy stracony rok – dodał przy akompaniamencie braw zebranych płocczan.

Prezydent tłumaczył, że zagospodarowanie tak dużych środków w budżecie byłoby trudne. – Od 7 lat składam projekt budżetu i wspólnie z radnymi ustalamy priorytety na wykorzystanie środków – mówił Andrzej Nowakowski. – Wśród tych pozycji w tym roku jest rezerwa na podwyżki. To 5,5 mln zł. Te rozwiązania, o których mówi pan radny, kosztowałyby budżet ponad 7 mln zł – wyliczał.

Zdaniem prezydenta, każdy budżet, nawet ten przyszłoroczny, nie jest z gumy. – Muszę gospodarnie zarządzać środkami. To, że podwyżki są potrzebne, teraz w chwili rosnących cen żywności, to fakt, lecz to kwestie delikatne, które trzeba omówić – wyjaśniał Nowakowski, który po chwili odpowiedział na zarzuty przewodniczącej Prawa i Sprawiedliwości. – Słowa pani radnej są właśnie przykładem kampanii wyborczej. Demagogii w pani słowach trudno się doliczyć i taka jest smutna rzeczywistość – stwierdził.

Atmosfera stała się coraz bardziej napięta, a oliwę do ognia dyskusji dolał radny Artur Kras. – Tak to jest, że jeśli pieniądze się z czegoś zabiera, to nie ma później jak ich dołożyć – mówił spoglądając na radnych Prawa i Sprawiedliwości. – Nie dalej jak tydzień temu, głosami PiS-u uszczupliliśmy budżet o 1,5 mln zł. Proponowana była podwyżka podatku od nieruchomości, z czego prawie 80 proc. kwoty to udział Orlenu.  Z tego podatku można podnieść pensję tysiącu pracownikom o 100 zł miesięcznie – wyliczył radny Kras.

W międzyczasie do komisji uchwał i wniosków wpłynął wniosek – od radnego Marka Krysztofiaka. Poprosił on o przeanalizowanie możliwości podniesienia pensji o 300 złotych od stycznia 2018 roku. – Już teraz mówię, że wniosek przeanalizuję – stwierdził prezydent Nowakowski.

Po tym postulacie nastąpiła 15-minutowa przerwa w obradach. Radni jednogłośnie zatwierdzili propozycję radnego PiS-u, zaś temat ma powrócić w budżetowej Sesji Rady Miasta Płocka.

REKLAMA

Inni czytali również

Kolejny

Komentarze 1

  1. Zara says:

    Pracując w źłobku w firmie państwowej nie prywatnej nie mam nawet najniższej krajowej Jak tj.możliwe .

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zgadzam się na warunki i ustalenia PolitykI Prywatności.

REKLAMA
  • Przejdź do REKLAMA W PŁOCKU