Przedostania w tym roku sesja Rady Miasta była niezwykle długa i burzliwa. Nic dziwnego – temat budził emocje, bo dotyczył zdrowia mieszkańców. Wielogodzinną dyskusję pomiędzy radnymi, przedstawicielami Orlenu, lekarzami i przedstawicielem Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska można podsumować w jednym zdaniu: na raka umieramy częściej, niż mieszkańcy innych miast.
Coroczny raport
Przewodniczący Rady Miasta, Artur Jaroszewski, listopadową sesję rady miasta potraktował niezwykle poważnie. Ponad 4 miesiące temu wysłał zaproszenia, m.in. do ministra środowiska, głównego inspektora ochrony środowiska, płockich parlamentarzystów czy przedstawicieli PKN Orlen.
– Po raz pierwszy na sesji oprócz ochrony środowiska, mamy punkt dotyczący wpływu środowiska na zdrowie mieszkańców. Płock nie jest przeciętnym miastem, jeśli chodzi o oddziaływanie środowiska naturalnego na zdrowie. Należy do kilku, może kilkunastu specyficznych miast, w których funkcjonuje przemysł chemiczny – zaczął przewodniczący Rady Miasta.
Po krótkim wstępie przyszedł czas na przedstawienie raportu przez Adama Ludwikowskiego, Mazowieckiego Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska, dotyczącego stanu środowiska naturalnego w Płocku. Przez kilkanaście minut prezentował on różne tabele i wykresy. – Zgodnie z obowiązkiem ustawowym, mierzymy stężenie 12 substancji w powietrzu. W ostatnich latach spada emisja pyłów PM2,5 i PM10, co jest pozytywną wiadomością. W Płocku notujemy przekroczenie tych norm w okolicach Starego Miasta – informował. Odniósł się także do uciążliwości zapachowych, które dość często w ostatnim czasie doskwierały płocczanom. – Odór w Płocku ma związek z dwutlenkiem siarki, jednak nie ma norm, które by regulowały skalę zjawiska. Stwierdzamy dość wysokie stężenie tej substancji na tle innych miast, jednak normy nie są przekraczane – zapewniał Adam Ludwikowski.
Następnie przyszedł czas na gospodarowanie śmieciami. Okazuje się, że WIOŚ ma zastrzeżenia do sprawozdań wszystkich gmin w województwie. – Należy dążyć do jak największej przetwarzalności odpadów. Bardzo dobre rezultaty na tym polu dają profesjonalne budki do odbioru śmieci, jakie są np. na osiedlu Podolszyce Północ.
W dalszej części wystąpienia podjął temat zanieczyszczenia wód. Zgromadzeni w auli Ratusza mogli dowiedzieć się, że w naszym województwie tylko 3% ma stan ogólny dobry, a jedynym jeziorem o przyzwoitym standardzie jest Białe. – Główną przyczyną tych zanieczyszczeń są niedostatecznie oczyszczone ścieki i pozostałości po środkach ochrony roślin – mówił Ludwikowski.
Wiarygodny czy nie?
Po prezentacji Adama Ludwikowskiego przyszedł czas na dyskusję, którą zaczął szczególnie aktywny w tym temacie Artur Jaroszewski. Na początku zwrócił uwagę, że raporty z lat poprzednich liczyły niekiedy ponad 200 stron, zaś raport za rok 2014 liczy ich zaledwie 52. – Część dotycząca zanieczyszczeń powietrza zmniejszyła się z 34 stron do 7. Nie znalazłem tu żadnych danych szczegółowych dotyczących emisji z rozpiską na powiaty – zauważył przewodniczący.
– Obowiązek ustawowy nakazuje nam wydawanie takich raportów co 2, od przyszłego roku co 3 lata. My wydajemy je co roku. Poza tym, wszystkie dane dostępne są na naszej stronie internetowej. Moim zdaniem, kontrolowanie jakości powietrza realizujemy dobrze, na poziomie europejskim. Proszę być łaskawym, jak na 6 osób wykonujemy naprawdę dobrą robotę – odpowiedział Ludwikowski.
– Od kilku lat fascynuje mnie stężenie niklu. W Płocku emitujemy rocznie 1654 kg Niklu, w Siedlcach 132 kg. Mimo, iż mamy ponad dwunastokrotnie większą emisję, to stężenie niklu mamy mniejsze. Nie potrafię tego zrozumieć – kontynuował Artur Jaroszewski. – Jeśli wiatr zawiał z Płocka do Siedlec, to tego nie jesteśmy w stanie przewidzieć – tłumaczył przedstawiciel WIOŚ, na co Artur Jaroszewski zaprezentował slajd, dotyczący kadmu, który jest bardzo podobny w swoich właściwościach do niklu. Zgodnie z mapką, nie widać było znacznego rozprzestrzeniania się tego metalu. – Nie chce mi się wierzyć, że Płock oddziałuje na resztę województwa – ripostował Jaroszewski.
Do dyskusji włączył się radny PiS, Marcin Flakiewicz. – Chciałbym zapytać o stężenie benzenu, który jest węglowodorem kancerogennym. W ciągu ostatnich 2 lat odnotowaliśmy wyższe stężenie. O jakim wzroście mówimy? – dopytywał. – Przy dopuszczalnej normie 5, notujemy 1,5-2. Jest to średnia z roku, do takich danych zobowiązują nas przepisy. Może się zdarzyć chwilowe przekroczenie, ale norma jest dotrzymywana – odpowiadał Adam Ludwikowski.
– Od 3 lat zadaję to samo pytanie. W sprawozdaniu z 2013 podajecie 3 tabelki dotyczące emisji substancji zanieczyszczającej. Jak to się dzieje, że tylko emisje dotyczące przemysłu nie zawierają benzenu? Nie możemy przeczytać tych danych z opracowaniach WIOSiu. Jak to się dzieje? – nie przestawał dociekać Artur Jaroszewski. – Nie mamy wiarygodnych źródeł, jeśli chodzi o benzen, jest to jedna z gorszych substancji. Proces modelowania jest skomplikowany, przy tak małej obsadzie jest to dodatkowo utrudnione. Staramy się ściągać jak najwięcej informacji, ale to trwa – bronił się Adam Ludwikowski.
– Zwracam uwagę, że mamy w Płocku bardzo niepokojące zjawisko. Gdy wiatr zawieje z północy, płocczanie odczuwają dolegliwość związane ze stanem środowiska. Mówicie, że macie sygnały, wszystko sprawdzacie i jest w normie, a potem czytamy informacje, że urządzenia uległy awarii. Jest tak kilka razy do roku. Bardzo uważnie patrzymy na te pomiary. My nie chcemy państwa krytykować, chcemy by te dane były prawdziwe. Zależy nam na zdrowiu mieszkańców – odbijał piłeczkę Jaroszewski.
– Nie wiem po co pan przewodniczący wraca do tego problemu. Nie tak łatwo dociec, że jest to awaria aparatury. Przeprosiliśmy za niezamieszczenie informacji na stronie. Znowu pan wraca do tej sprawy i podważa nasze umiejętności. Proszę mieć odrobinę dobre woli – odgryzał się z kolei Adam Ludwikowski.
Orlen się broni
Podobnie jak w zorganizowanej w zeszłym tygodniu debacie, koncern reprezentował Arkadiusz Kamiński, dyrektor Biura Ochrony Środowiska PKN Orlen. Podobnie jak na tydzień temu, przedstawił szereg danych statystycznych, które dowodziły, że wpływ koncernu na stan powietrza w Płocku wcale nie jest tak duży.
– Jesteśmy firmą odpowiedzialną. Przestrzegamy ustalonych pułapów, tak aby nie wpływały na mieszkańców i środowisko. Orlen mierzy szereg substancji. Nie wszystkie one znajdują odzwierciedlenie w raportach tu prezentowanych bo nie muszą. Same cyfry dużo nie powiedzą – mówił, po czym przytoczył szereg konkretnych danych emisyjnych.
Zintegrowane pozwolenie emisyjne pozwala Orlenowi emitować rocznie 5156 ton dwutlenku siarki, podczas gdy koncern „wypluwa” jedynie 3216 ton. Oznacza to wykorzystanie limitu tylko w 60%. Jeszcze lepiej sytuacja wygląda w przypadku dwutlenku azotu, gdzie koncern wykorzystuje tylko 40% limitu. Dla porównania elektrownia w Bełchatowie emituje rocznie 114 000 ton dwutlenku siarki. Większość szkodliwych substancji mieściła się w limicie, tylko za niektóre koncern musiał uiszczać niewielkie opłaty za nadprogramową emisję (np. 1900 zł za nikiel). – Tylko 45% substancji szkodliwych w Polsce to produkcja rodzima, pozostałe 55% napływa do naszego kraju. Korzystamy z substancji najwyższej jakości. Chciałbym zauważyć, że w wyniku spalania paliw płynnych nie powstaje też benzopiren. Patrząc przez pryzmat raportów WHO, OECD czy Agencji Ochrony Środowiska, nie możemy pominąć, że wpływ na zanieczyszczenie środowiska ma emisja niska – wskazywał.
Uwagi do wystąpienia przedstawiciela Orlenu miał jednak Artur Jaroszewski. – Zdziwił mnie pan tymi danymi. Mam przed sobą zintegrowany raport Orlenu dla Płocka za rok 2014, który zawiera wielkość emisji. Jest tutaj napisane, że koncern wyemitował 15 503 ton dwutlenku siarki, podobne rozbieżności są w innych przypadkach… – zauważył. Okazało się, że dyrektor Adamkowski przytoczył dane tylko dla jednej z trzech części Orlenu, a rzeczywistą statystykę podał przewodniczący rady. Artur Jaroszewski nie potrafił także zrozumieć dlaczego Orlen podaje większe statystyki emisyjne niż… WIOŚ. – Jak to się dzieje? – dopytywał Adama Ludwikowskiego.
W Płocku śmierdzi… obora?
Do dyskusji włączyła się przewodnicząca klubu radnych Prawa i Sprawiedliwości, Wioletta Kulpa. – Jak słucham wypowiedzi pana inspektora, to z przerażeniem na pana patrzę. Pana wypowiedź mnie bulwersuje, z jaką lekkością nam pan tłumaczy o przekroczeniu i uśrednieniu. Może pan w Płocku nie mieszka, ale nasi mieszkańcy ponoszą konsekwencje zdrowotne. Z przerażeniem patrzę na uśrednianie… My to wdychamy, ponosimy konsekwencje Orlenu. Druga sprawa, która mnie zbulwersowała. Braki kadrowe – jak mamy brać pod uwagę dane kadrowe, że są one wiarygodne? Macie braki kadrowe, nie nadążacie z pracą, macie problemy z przesyłem danych, coś tam pada. Zastanawiam się, czy to co pan nam mówi jest wiarygodne? Jak mamy się do tego odnosić? – pytała radna. Zwróciła także uwagę, że w broszurze wydanej przez WIOŚ jest… plakat jednej z kandydatek na posła oraz brak zaleceń do wybudowania obwodnicy Płocka. – Wybraliśmy firmę po analizie rynkowej, celowo wypuściliśmy to po wyborach, aby nie budzić kontrowersji – bronił się Adam Ludwikowski.
– Ja wiem, że na ochronie środowiska każdy się zna. Mało kto się zna na prądzie, bo tam kopie. Miałem 27 kontroli, wszystkie pozytywne. Ostatnia kontrola NIK ocenia pozytywnie WIOŚ. Wywiązujemy się z zadań określonych w ustawie. Robię wszystko z metodykami, zgodnie z zasadami, wszyscy na świecie nas chwalą! Nie moja wina, że jest obora u sąsiada i śmierdzi! Nam wychodzi, że przekroczeń nie ma – mówił coraz bardziej poirytowany inspektor.
– Jest pan utrzymywany z pieniędzy podatników, nie można pan do nas mówić, że jest pan chwalony i odznaczany, a tylko w Płocku są problemy. Zadajemy pytania i oczekujemy odpowiedzi – kontrowała Wioletta Kulpa, pokazując kolejne wykresy, zgodnie z którymi normy są przekraczane. – My te powietrze wdychamy. W tych tabelkach każda cyfra niesie za sobą konsekwencje zdrowotne, nie traktujcie tego tak obojętnie – apelowała.
Adam Ludwikowski zwrócił uwagę, że Orlen sam wybudował stację, która kontroluje powietrze. – PKN Orlen nie ma obowiązku utrzymywania stacji, a jednak to robi, w trosce o mieszkańców. Ta stacja kosztowało około 500-700 tysięcy złotych, koszty eksploatacji ok. 50 tysięcy rocznie. Jest to jedna z najnowocześniejszych tego typu stacji na świecie – zapewniał. – Jest podział kompetencji różnych organów. Jeśli czegoś nie robię, to znaczy, że to do mnie nie należy. Moją rolą jest przekazać radzie miasta raport o stanie środowiska i informować o zastrzeżeniach. Kontrola palenisk leży w gestii samorządu. W wielu miastach straż miejska kontroluje czym palą mieszkańcy – wskazywał.
Do dyskusji włączyli się jeszcze radni Kominek i Hetkowski, którzy domagali się zamontowania w centrum miasta tablicy informującej o stanie zanieczyszczeń.
– Mamy prawo oczekiwać najnowocześniejszej stacji pomiarowej. Domagamy się też, aby służby ochrony środowiska były wyposażone w to, co im potrzebne. Żeby ich możliwości były na miarę XXI wieku. Zadbajmy też o to, żeby każdy płocczanin mógł się profilaktycznie przebadać w kierunku nowotworów, zanim będzie za późno. Uniknijmy sytuacji, w której nasi mieszkańcy jadą do Warszawy tylko po to, żeby się dowiedzieć że guz jest nieoperacyjny – postulował były prezydent Płocka, Wojciech Hetkowski.
Zastrzeżenia do działań Orlenu mieli także radni Grzegorz Lewicki i Andrzej Aleksandrowicz. Co do wiarygodności pomiarów zastrzeżeń nie miała z kolei Małgorzata Struzik. – Jako władze musimy przekonać mieszkańców, by nie palili śmieci czy opon. To my, mieszkańcy Płocka, jesteśmy trucicielami miasta. Przygotowując się do sesji przeczytałam dużo pozytywnych rzeczy o Orlenie. Po zainstalowaniu nowej instalacji zmniejszyli emisję dwutlenku siarki o 98% – wskazywała radna. – Jak pierwszy raz pochylaliśmy się nad tymi wykresami, to też wierzyliśmy w te zielone i żółte tabelki… – zripostował Artur Jaroszewski.
– Ja nigdy nie powiedziałem, że jest dobrze. Przedstawiłem, że w Płocku są przekroczenia pyłu, benzopirenu, wskazałem prawdopodobne przyczyny tych zanieczyszczeń. Nasze pomiary są wiarygodne – jeszcze raz zapewnił przedstawiciel WIOŚ.
– My widzimy, że Orlen jest inną firmą niż 30 lat temu. Z roku na rok są coraz bardziej wyśrubowane normy. Jeśli spełnicie te nowe w 2016, a wszystko wskazuje na to że się uda, to wszyscy lepiej odetchniemy. Moim zdaniem dane WIOS-iu są nieprawdziwe i niewiarygodne, dlatego też zagłosuję na „nie” – oświadczył przewodniczący Jaroszewski. – Orlen nie angażuje się w sprawy Płocka. Najdroższe paliwo i dwukrotna podwyżka ciepła, które jest produktem ubocznym. Jest to nie w porządku w stosunku do mieszkańców – dorzuciła z kolei Wioletta Kulpa.
Na wniosek Artura Jaroszewskiego radni jednogłośnie zgodzili się nie głosować nad raportem z 2014, ze względu na jego niekompletność. Chwilę później przewodniczący rady poddał pod głosowanie raport Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska za rok 2013. Rada Miasta Płocka raportu nie przyjęła.