Na finiszu jest już sezon pierwszej ligi kobiet, w której dzielnie radzą sobie płocczanki. Dotychczas udało się zgromadzić 14 punktów w 17 spotkaniach, co trzy rundy przed końcem daje szóste miejsce na jedenaście zespołów w lidze. W najbliższą sobotę naprzeciwko Jutrzenki stanie jednak podrażniona i podbudowana Sośnica Gliwice, która we własnej hali nie ma innego planu niż zwycięstwo.
Obie drużyny zapadły w pamięci kibiców Jutrzenki i Sośnicy po rywalizacji barażowej w poprzednim sezonie kiedy to Jutrzenka wygrała w Gliwicach (23:24), a w Płocku zwyciężyła Sośnica (23:24). Takie rezultaty doprowadziły do rzutów karnych, które miały wyłonić jedną drużynę, która awansuje do I ligi. W serii tej lepsza okazała się Sośnica, która była bardziej odporna na stres i zdobyła o jedną bramkę więcej (3:4).
Po tamtych wydarzeniach, jak zawsze na zapleczu Superligi zmieniło się bardzo dużo i wcześniejsze zapowiedzi o zwiększeniu ligi itd. miały w pewnym sensie odzwierciedlenie. Faktycznie liga została powiększona, ale z 10 do 11 zespołów, choć miało być ich 12. W ostatniej chwili wycofała się drużyna z Łomży, która najmocniej walczyła o I ligę. Po kilku miesiącach znów fani z Gliwic i Płocka mogli liczyć na ciekawe spotkanie. Pierwsza część, to kontrola przyjezdnych z Gliwic, które prowadziły zasłużenie (12:14). Po zmianie stron Jutrzenka zdominowała rywalki i wygrała (33:23).
Sośnica miała sporo urazów i nie potrafiła złapać odpowiedniego rytmu gry, a pierwszą rundę gliwiczanki zakończyły zaledwie z dorobkiem 4 punktów, na co złożyła się wygrana z Tczewem i remisy z SMSem oraz Lublinem. Wszytko odmieniło się jednak w drugiej rundzie, w której Sośnica zdobyła już punktów 10 w 7 spotkaniach, a jedyna drużyna, która pokonała Sośnicę wiosną, to SMS na własnej hali (25:23).
Także, takie zdobycze muszą budzić respekt, choć przed Sośnicą poza sobotnim spotkaniem starcia z Ruchem Chorzów i Koroną Kielce, a przed Jutrzenką będzie jeszcze pojedynek z Ruchem Chorzów i Spartą Oborniki.
Jutrzenka i Sośnica są bezpieczne i żadna z tych drużyn nie spadnie z ligi. Mają na swoim koncie tyle samo punktów, ale zupełnie odmienne nastroje. Jutrzenka od pięciu meczów nie wygrała i straciła ważne zawodniczki – Ola Rędzińska, Aneta Chodań i Aleksandra Pawłowska. Cały czas pod znakiem zapytania stoi powrót Pauliny Dąbrowskiej. W obozie przeciwniczek panuje radość i podstawowe szczypiornistki są gotowe do walki, a więc tym razem faworytem będzie zdecydowanie Sośnica, która także z pewnością będzie chciała się zrewanżować podopiecznym Jarosława Krzemińskiego i Marcina Krysiaka. Tydzień po tym spotkaniu MMKS Jutrzenka zagra po raz ostatni we własnej hali – 6 maja, godz. 15:00 z KPR Ruch Chorzów.
SPR Sośnica Gliwice – MMKS Jutrzenka Płock, sobota 29 kwietnia, godz. 16:30.