Czas mija szybko, podobnie jak XXV Płock Orlen Polish Open. Niektóre zawody już rozstrzygnięto, inne czekają jeszcze na jutrzejszy finał. Czy będzie burzowy i burzliwy? Zapraszamy na relację Biura Prasowego POPO.
Lokomotywa na korcie
Stoisz za ogrodzeniem, wygodnie się o nie opierasz i oglądasz mecz. Zawodnik, odwrócony do ciebie plecami, nagle zawraca i goni za piłką w twoją stronę. Przez chwilę czujesz się jak publiczność podczas pokazu filmu braci Lumiere o wjeździe lokomotywy na stację w La Ciotat. Boisz się, że tenisista na wózku przejedzie ci po stopie, bo tak dynamicznie zbliża się do ciebie. Uf, tuż przed ogrodzeniem znowu zawraca i odbija piłkę. Celnie.
W meczu Martina de la Puente z Rubenem Spaargarenem gem wygrany (lub przegrany, jeśli spojrzeć z drugiej strony) do 15 lub nawet do 30 dawał zawodnikom chwilę niespodziewanego, acz zasłużonego oddechu. Z kolei gem bez chociaż jednej równowagi wydawał się gemem wybrakowanym, niepełnym.
Co tu dużo gadać – było co oglądać! Hiszpan z Holendrem grali naprawdę bardzo widowiskowo i chyba bez większego ryzyka można ogłosić, że był to – do tej pory – najładniejszy mecz turnieju. Gdyby przypadkiem ktoś upierał się, że uroda rzecz gustu, to bezspornym faktem pozostaje wynik 6:4, 4:6, 6:2 dla De la Puente. Nikt też nie zaprzeczy, że mistrzem XXV Płock Orlen Polish Open zostanie Hiszpan. Który? No nie, tego jeszcze
nie wiemy…
W drugim półfinale Daniel Caverzaschi pokonał Agustina Ledesmę. Także w tym przypadku widzowie nie mogli skarżyć się na nudę. W pierwszym secie Hiszpan prowadził już 4:0. Argentyńczyk zdążył wyrównać na 5:5, lecz na
więcej nie miał już sił. Caverzaschi zwyciężył 7:5, 6:3.
Powrót po tytuł
Lucy Shuker przyjechała do Polski pierwszy raz od prawie 15 lat. W grudniu 2004 roku odpadła w półfinale Leszno Cup, jej pierwszym turnieju poza Wielką Brytanią. Potem odniosła tyle zwycięstw i singlowych, i deblowych, że sama nie potrafi wymienić wszystkich z pamięci.
Powrót do Polski okazał się bardzo udany. W dzisiejszym finale singla reprezentantka Wielkiej Brytanii pokonała stałą bywalczynię Płock Orlen Polish Open, Holenderkę Michaelę Spaanstrę 6:4, 4:6, 6:3. Mecz trwał 2 godziny i 20 minut.
Nijak nie można mówić o niespodziance, bowiem właśnie taką kolejność sugerował ranking ITF – Shuker była rozstawiona z numerem 1, a Spaanstra z numerem 2.
Będą mieli co wspominać
Debel, zwłaszcza męski, jest chyba najlepszą reklamą tenisa na wózkach. Być może finał XXV Płock Orlen Polish Open nie był najlepszym meczem w historii turnieju, jednak poziom rósł niemal z każdym gemem. A razem z poziomem rywalizacji podnosił się poziom emocji. Dramaturgii też nie można niczego zarzucić, na co mamy dowód na załączonym obrazku.
Zawodnik, któremu w pościgu za piłką zdarzyła się wywrotka, to Martin de la Puente. Agustin Ledesma najpierw upewnił się, że jego partnerowi nie stało się nic złego, następnie pomógł mu wrócić do pozycji bojowej, potem już wspólnie obronili kilka piłek setowych, a gdy już wyszli na prowadzenie w tiebreaku drugiej partii, od razu odebrali rywalom, Ezequielowi Casco i Stefanosowi Diamantisowi, nadzieję na supertiebreaka. 6:3, 7:6(8) – i zapraszamy do dekoracji.
Aha, to jeszcze nie teraz, lecz dopiero podczas uroczystej kolacji. Między jednym a kolejnym daniem dwóch Argentyńczyków, Hiszpan i Grek na pewno będą mieli co wspominać.
Dwa finały Nielsa Vinka
Zakończyła się już rywalizacja w konkurencji quadów. Turniej singlowy wygrał Japończyk Mitsuteru Moroishi (numer 2), który w finale pokonał Nielsa Vinka 6:1, 6:4. W poprzedniej rundzie Holender sprawił sporą niespodziankę, eliminując najwyżej rozstawionego Lucasa Sithole’a (RPA) 7:5, 6:4.
Do turnieju deblowego zgłosiły się trzy pary, więc zawody rozegrano systemem „każdy z każdym”. Bez straty seta zwyciężyli Vink i Koreańczyk Kyu-Seung Kim.
Sprawa holenderska
Tak jak w finale debla mężczyzn po dwóch stronach siatki stanęło dwóch Argentyńczyków, tak w finale debla kobiet dwie przedstawicielki miał tenis holenderski. Donna Jansen zrewanżowała się Michaeli Spaanstrze za porażkę w półfinale singla. W zwycięskim teamie wystąpiła także Argentynka Maria Florencia Moreno, zaś w pokonamy – Francuzka Emmanuelle Morch. No tak, jeszcze wynik – 6:3, 6:3.