Wybiegłam przerażona na balkon, spojrzałam na skrzyżowanie tuż przed domem i zobaczyłam fragmenty auta chaotycznie porozrzucane na jezdni. Pamiętam tylko, że krzyczałam jak oszalała pytając stojących w oknach sąsiadów z pytaniem o markę samochodu? Nie słyszałam odpowiedzi, ale czułam, bałam się, że to szczątki samochodu Dawida. Zbiegłam na dół krzycząc: Boże, żeby to nie był on, to nie może być mój Dawid, zaklinałam rzeczywistość, której świadkiem stałam się za chwilę…
Taka sytuacja może zdarzyć się każdemu z nas, czasem to sekundy decydują o życiu. Tak też było w przypadku Dawida Rytkowskiego, którego metry dzieliły, by dojechać na miejsce. Niestety, tragiczny w skutkach wypadek sprawił, że w krytycznym stanie znalazł się w szpitalu. Lekarze dawali mu 5% szans na przeżycie. Jego organizm i rodzina nie poddawali się. Teraz proszą o pomoc finansową, która może zadecydować o jego życiu.
List bliskiej osoby Dawida do naszych czytelników
Wszyscy boimy się nieszczęśliwych wypadków drogowych, nieuleczalnych chorób, ale nikt nie myśli o tym, że wystarczy splot nieszczęśliwych zbiegów okoliczności, chwila nieuwagi i całe życie, które tak misternie planujemy rozsypuje się w jednej chwili.
To był ciepły lipcowy wieczór. Czekałam na Dawida, który wracał z siłowni. Było kilka minut po 22, kiedy zza uchylonych okien usłyszałam potężny huk.
Wybiegłam przerażona na balkon, spojrzałam na skrzyżowanie tuż przed domem i zobaczyłam fragmenty auta chaotycznie porozrzucane na jezdni. Pamiętam tylko, że krzyczałam jak oszalała pytając stojących w oknach sąsiadów z pytaniem o markę samochodu? Nie słyszałam odpowiedzi, ale czułam, bałam się, że to szczątki samochodu Dawida. Zbiegłam na dół krzycząc: Boże, żeby to nie był on, to nie może być mój Dawid, zaklinałam rzeczywistość, której świadkiem stałam się za chwilę.
To, co zobaczyłam, na zawsze zostanie w mojej pamięci. Nie byłam w stanie rozpoznać naszego samochodu, dopiero kiedy z tłumu usłyszałam jakie są numery rejestracyjne, dotarło do mnie, że tam gdzieś w środku wraku jest Dawid… Tego dnia nie zdążył dojechać do naszego domu i do mnie. Do tej pory mam w pamięci ten straszny widok, a każde przejście na tym skrzyżowaniu boli i przywołuje traumatyczne wspomnienia.
Czas, kiedy czekaliśmy na straż i pogotowie, ciągnął się w nieskończoność, a lęk o Dawida był nie do opisania. Podróż do szpitala pamiętam jak przez mgłę, a oczekiwanie na pierwsze informacje o stanie obrażeń Dawida ciągnęło się całą wieczność. Byłam sama przerażona, do szpitala z innej miejscowości jechała roztrzęsiona mama Dawida, która samotnie wychowała syna na fantastycznego człowieka. Obie po kilku godzinach oczekiwania usłyszałyśmy, że Dawid jest w stanie krytycznym, ma obrzęk mózgu i 5% szans na przeżycie! Przez pierwsze dwa tygodnie Dawid był utrzymywany w śpiączce farmakologicznej. Jego stan zdrowia się nie poprawiał, a my drżałyśmy każdego dnia przekraczając próg OIOM-u, czy nadal żyje.
Dawid ma charakter sportowca, nigdy się nie poddawał i walczył z przeciwnościami losu i cały czas pokazuje, że ma ogromną wolę i chęć do życia. Kiedy po ok. trzech tygodniach odniosłyśmy wrażenie, że lekarze w tym szpitalu zrobili już wszystko, a stan zdrowia z dnia na dzień się pogarszał (m.in. gorączka ok. 40 stopni, bardzo wysokie ciśnienie), spotkałyśmy na swojej drodze cudownego Profesora, który po zapoznaniu się z dokumentacją medyczną dotyczącą stanu zdrowia Dawida, natychmiast postanowił przyjąć go do kierowanej przez niego Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii w Centrum Kliniczno-Dydaktycznym w Łodzi. Tam odbył się kolejny dramatyczny etap walki o życie Dawida, który znów był bliski śmierci z powodu ogólnoustrojowego zakażenia organizmu, ale i tym razem wspólnymi siłami wygraliśmy tę walkę.
Błagałam Boga, żeby go nie zabierał, gdy kolejny raz wprowadzili go w stan śpiączki farmakologicznej – ból był zbyt wielki, mój Dawid tak bardzo cierpiał…
Z powrotem wprowadzono go w stan śpiączki farmakologicznej, by nie cierpiał. Kiedy zespół lekarzy uporał się już ze wszystkimi zakażeniami, a obrzęk ustąpił, usłyszałyśmy, że Dawid ma poważny uraz mózgu oraz, co najgorsze, ma nikłe szanse na wybudzenie się i normalne życie. Ale podobno nadzieja umiera ostatnia, dlatego nie poddajemy się i robimy wszystko co tylko możliwe, by zapewnić mu szansę na powrót do zdrowia.
Rezultaty tej batalii o życie już powoli widać, a nawet czuć, mniej więcej 2 tygodnie temu pierwszy raz poczułam delikatny uścisk, gdy trzymałam Jego dłoń. Ten uścisk, choć jeszcze słaby, dał nam gigantyczne pokłady sił i nadziei. Zaczęłyśmy we własnym zakresie podejmować kolejne próby stymulacji, które mogłyby prowadzić do Jego wybudzenia.
Kolejny dzień i kolejna radość – Dawid zareagował na dźwięki naszej piosenki: Andrzeja Zauchy. Z każdym dniem interakcje są wyraźniejsze i powtarzalne, tak dzieje się w przypadku pewnych zapachów, np. moich perfum, dotyku, a szczególnie głosu mamy, na który reaguje ruchem powiek. Według specjalistów z kliniki, aktualny stan Dawida nazywany jest zespołem zamknięcia, który może prowadzić do całkowitej niepełnosprawności fizycznej, przy jednoczesnym zachowaniu sprawności psychicznej. To stan, w którym ciało jest bezwładne, przy czym chory wie w pewnym stopniu, co dzieje się wokół niego.
W związku z tym, niezbędna jest całodobowa specjalistyczna opieka medyczna, ale przede wszystkim na tym etapie zintensyfikowana i ukierunkowana rehabilitacja. Ważna jest także mobilizacja chorego do podejmowania szeroko pojętej aktywności umysłowej, a co za tym, idzie fachowa pomoc specjalistów, którą zapewnić może jedynie kilka ośrodków w Polsce.
Jednym z takich miejsc jest klinika w Krakowie, która przygotowała indywidualny plan terapii i rehabilitacji dla Dawida. Niestety, koszty pobytu i rehabilitacji przewyższają znacząco nasze możliwości. Już teraz widzimy ile kosztują rehabilitacje, opatrunki na odleżyny, środki higieniczne i wiele innych rzeczy potrzebnych Dawidowi. Dlatego bardzo Was proszę o wsparcie i pomoc. Wierzę, że dzięki Wam Dawid otworzy oczy.
Dawid w ciągu trzech miesięcy pokonał niewyobrażalny dystans między 5% szansą na przeżycie do etapu, w którym jest obecnie. Jeśli nie będzie miał możliwości intensywnej terapii, w jego ciele nastąpią zmiany, które będą nieodwracalne. Odleżyny są już prawie wszędzie, nawet na uszach. Przez przykurcze, wkrótce nie będziemy w stanie rozprostować mu nóg…
Byliśmy w sobie szaleńczo zakochani i szczęśliwi, mieliśmy jeszcze tyle planów i marzeń. Chciałabym, żeby mnie jeszcze przytulił, złapał za rękę, a przede wszystkim spojrzał mi w oczy. Wiem, że przed nami ogromna praca do wykonania i długa droga do przebycia. Wiem również to, że Dawid zrobiłby to samo, trzymał mnie za rękę i walczył do ostatniego tchu. Z góry dziękujemy za okazane serce i każdy nawet najdrobniejszy gest wsparcia.
Emilia
Leczenie Dawida możecie wesprzeć poprzez stronę SiePomaga.pl/obudzic-dawida.
mogl tak nie zapierdalac
Zawieżcie Dawida do Torunia ,osrodek Swiatło ulica grunwaldzka 54.Osrodek ma świetne wyniki poza tym w tym osrrosodku wybudziła sie moja siostra Kasia po 5 miesiacach spiaczki.w szpitalu w Płocku nie dawali szans,miała być rosliną,Pozdrawiam serdecznie .
Musze sie wam pochwalic w koncu schudlam – 8 kilo. Przeszukalam chyba caly polski internet zeby znalezc cos na odchudzanie i znalazlam. Wygoglujcie sobie: ranking srodkow odchudzajacych xxally
spitalaj stąd cymbale
A mogę sie dowiedzieć co to za specyfik ?
Rodzinie życzę dużo cierpliwości i jeszcze więcej nadziei. Wspieranie się nawzajem.