REKLAMA

REKLAMA

Litosława Koper: Już teraz zaczynamy budowanie list

REKLAMA

Kontynuując nasze wywiady z lokalnymi politykami, tym razem zapraszamy na spotkanie z SLD. Z Litosławą Koper, przewodniczącą płockiego Sojuszu Lewicy Demokratycznej rozmawia Magda Grodecka.

Przeczytajrównież

Magda Grodecka: Jak Pani ocenia obecną pozycję Sojuszu Lewicy Demokratycznej w Płocku?
Litosława Koper: W ostatnich latach nie zauważyliśmy nasilonego zjawiska odpływu członków. Stale pojawiają się także nowe, młode osoby, choć muszę przyznać, że natłoku chętnych nie ma.

Reklama. Przewiń aby czytać dalej.

MG: A odpowiadając wprost?
LK: SLD zawsze było silnym ugrupowaniem w naszym mieście. Co prawda, obecnie mamy w radzie miasta tylko dwóch przedstawicieli, ale nawet to pokazuje, że w Płocku wciąż są ludzie identyfikujący się jako wyborcy lewicowi.

MG: Czy, Pani zdaniem, ta sytuacja ma szanse ulec zmianie na korzyść Sojuszu?
LK: Sądzę, że tak. Wystarczy spojrzeć na środowiska młodzieżowe, gdzie obok tradycyjnej grupy niezainteresowanej polityką, coraz wyraźniej zarysowują się społeczności o poglądach, często skrajnie, prawicowych i lewicowych. Obserwujemy pierwsze oznaki nieśmiałego powrotu „mody na lewicowość”. Przejawia się to między innymi w poparciu dla polityki z silnym akcentem społecznym, przy jednoczesnej niechęci do Prawa i Sprawiedliwości. Nam pozostaje znaleźć sposób na dotarcie do tej grupy z odpowiednią ofertą programową.

MG: Mówi Pani o niechęci do PiS-u. Gdzie, w Pani ocenie, tkwi przyczyna?
LK: Przede wszystkim w forsowaniu niepotrzebnych ustaw, które powodują odchodzenie ludzi od prawicy. Wystarczy spojrzeć na propozycję nowelizacji prawa aborcyjnego. Propozycje rządzących zaowocowały falą protestów w całym kraju. W samym tylko Płocku spontaniczny „protest z wieszakami” przyciągnął kilkadziesiąt osób, a odbywający się kilka miesięcy później marsz w Dniu Kobiet, zgromadził ponad 500 uczestniczek i uczestników. Liczba niezadowolonych stale rośnie. W Płocku powstało nowe środowisko kobiet, środowisko zjednoczone przez sprzeciw wobec działań Prawa i Sprawiedliwości.

MG: Ma więc Pani nadzieję na rozwój potencjału Sojuszu. Jakie wobec tego są najbliższe plany?
LK: Jesteśmy u progu wyborów do Rad Osiedlowych, więc czeka nas przygotowanie jak najlepszych list kandydatów z SLD. To dla nas bardzo ważne, ponieważ sprawnie działający radni osiedlowi stają się w przyszłości naturalnymi kandydatami do rady miasta. W Płocku już teraz są dzielnice, w których przedstawiciele Sojuszu mają większość lub zasiadają w zarządach (choćby Kolegialna i Dobrzyńska). Bez wyjątku działają one bardzo prężnie.
Poza tym, wraz z Klubem Niezależnej Myśli Politycznej rozpoczynamy cykl spotkań z ludźmi lewicy. Już 30 marca na nasze zaproszenie przyjedzie do Płocka gen. Marek Dukaczewski. W przyszłości odwiedzą nasze miasto między innymi Janusz Zemke i Krystyna Łybacka. Chcemy rozmawiać o różnych sprawach, które dotykają nas wszystkich.
Tradycyjnie już, w rocznicę katastrofy smoleńskiej odbędą się uroczystości pod tablicą upamiętniającą posłankę Jolantę Szymanek-Deresz. W tym roku chcemy je rozszerzyć i w związku z tym będę miała pewną propozycję dla płockich polityków. Na razie jest jednak za wcześnie, żeby mówić o szczegółach.




MG: W przyszłym roku wybory samorządowe. Wiele wskazuje na to, że odbędą się już wiosną. Jakie cele wyznacza sobie w związku z nimi płocki Sojusz?
LK: Właśnie z powodu tego, że wybory mogą się odbyć wiosną, już teraz zaczynamy budowanie list kandydatów do rady miasta. Mówiąc kolokwialnie, zakasujemy rękawy i bierzemy się do naprawdę ciężkiej pracy.

MG: Czy SLD myśli o swoim kandydacie na prezydenta miasta? Obecny włodarz, którego Sojusz popiera, prawdopodobnie nie będzie mógł startować w wyborach, jeżeli przejdzie ustawa o kadencyjności, a wiele na to wskazuje.
LK: Rozmawiamy na ten temat. Pod uwagę bierzemy zarówno możliwość wystawienia wspólnego kandydata środowisk opozycyjnych wobec PiS, jak i samodzielnego przedstawiciela Sojuszu.

MG: Od dwóch lat jest Pani przewodniczącą płockiego SLD, a łatwe czasy dla tej partii to nie są…
LK: To prawda. Chyba nawet najtrudniejsze w najnowszej historii. Na szczeblu krajowym jesteśmy praktycznie nieobecni w mediach, a we współczesnym świecie trudno bez tego o skuteczne funkcjonowanie partii. Nieco lepiej jest na gruncie lokalnym, ale tu też trudno mówić o spektakularnych sukcesach. Należy jednak pamiętać, że nie zwijamy sztandaru i, pomimo niskich słupków, wciąż jesteśmy i działamy.

MG: Właśnie mam co do tego pewne wątpliwości. W Płocku widzę polityków SLD, będących dobrze po sześćdziesiątym roku życia i starszych. Potem długo nikogo i dopiero teraz pojawiają się czterdziestolatki. Wydaje się, jakby ci starsi nie mieli bezpośrednich następców…
LK: Niestety, taka jest prawda. Popełniliśmy błąd, nie przygotowując następców dla starszego pokolenia działaczy. Spowodowało to lukę pokoleniową, którą zgodnie z prawami natury wypełniła inna partia. Między innymi tak do władzy doszło PO. Ich liderzy należą do pokolenia, które u nas jest słabo reprezentowane wśród działaczy.

MG: Dziękuję za rozmowę.

REKLAMA

Inni czytali również

Kolejny

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zgadzam się na warunki i ustalenia PolitykI Prywatności.

REKLAMA
  • Przejdź do REKLAMA W PŁOCKU