Podczas wtorkowej sesji Rady Miasta Płocka jednym z punktów wzbudzających szczególne emocje, jest likwidacja MZOS i Centrum Widowiskowo-Sportowego, a w zamian utworzenie nowej spółki płockiego samorządu. W tej sprawie pracownicy Miejskiego Zespołu Obiektów Sportowych spotkali się w środę z zastępcą prezydenta ds. polityki społecznej i skarbnikiem miasta.
Spotkanie odbyło się na wniosek związkowców z Solidarności. – Proszę się nie dziwić, że ponad 150 pracowników jednostki i ich rodzin obawia się zwolnień – zwrócili się na początku spotkania organizatorzy do przedstawicieli ratusza. Chcieli się dowiedzieć, jaki jest cel planowanych zmian.
Skarbnik miasta, Wojciech Ostrowski stwierdził, że zamiarem władz jest poprawa efektywności
zarządzania w MZOS i poprawa bazy sportowej w Płocku. Dodał także, iż pracownicy nie powinni mieć żadnych obaw co do zatrudnienia, ponieważ wszyscy zostaną przeniesieni do nowej firmy na podstawie artykułu 23.1 Kodeksu Pracy, czyli na dotychczasowych warunkach.
Kredyt w roli głównej
Przewodniczącego „Solidarności”, Bartosza Leszczyńskiego, zainteresował zamiar utworzenia spółki pod potrzeby wzięcia kredytu na budowę stadionu. Wojciech Ostrowski odparł, że ratusz zamierza jedynie zabezpieczyć środki na kredyt pod obiekt, ponieważ wcale nie jest powiedziane, iż stadion będzie budowany. Jak stwierdził „teraz ma powstać projekt, a potem się zobaczy”.
Nowa spółka ma zajmować się rozwojem sportu w mieście, bo co prawda w Płocku są kluby sportowe, ale obiekty do nich nie należą. W przypadku sprzedaży czy odstąpienia klubu innemu podmiotowi, co się zdarza, obiekty zostają własnością miasta.
Pracownicy podważali zasadność budowy stadionu. Twierdzili, że stadion jest potrzebny rzadziej, niż obiekty MZOS, które służą wszystkim mieszkańcom, a nie tylko kibicom. Pytali, czy nie mogłaby się zająć stadionem spółka Inwestycje Miejskie. Mówili też, że obiekty MZOS-u są zaniedbane. – Nie ma pieniędzy na wymianę maty antypoślizgowej na Podolance, znajdą się dopiero wtedy, gdy dojdzie do jakiejś tragedii – przekonywali.
Wypomnieli też, że nieustająco są zmuszani do oszczędności i wciąż mają zmniejszany budżet. Dopominali się o analizy opłacalności planowanego przekształcenia. Dawali przykład Lublina, w którym spółka sportowa ma milion złotych długu.
Skarbnik Wojciech Ostrowski przyznał, że miasto wie, iż spółka będzie spółką stratową i będzie musiała być wspierana przez miasto. Wyraził zdanie, że będzie też z pewnością lepiej zarządzana. Nie ukrywał, że taka formuła prawna umożliwia podejmowanie decyzji np. o podwyżce cen za karnety bez udziału prezydenta (co oznacza też brak przymusu pytania o zgodę radnych).
Nie ufają
– Nie bardzo ufamy planom urzędu miasta – zabrała głos jedna z pracownic. – Od kilkunastu miesięcy mówi się o przekształceniu, ale bez nas. Dowiadujemy się od wszystkich wokół, ale sami nic nie wiemy. Dlatego nie mamy zaufania do tego, co pan skarbnik mówi – oznajmiła szczerze.
– Nie wyobrażamy sobie wzrostu cen za ofertę, którą stanowi obecna baza – dodawał pracownik basenu. – Podolanka co chwila staje, zimą na pływalni jest zimno, a w szatniach lodowato – stwierdził.
– W Jagiellonce zapada się niecka. Nie ma windy dla niepełnosprawnych, nosimy ich na własnych rękach – opowiadała pracownica. – Kobylanka jest w stanie tragicznym, a ma swoich stałych bywalców. Przeważnie są to osoby starsze, które chętnie skorzystałyby np. z jacuzzi. Remont jest niezbędny. Zmierzmy się z partnerstwem prywatnym, poszukajmy inwestora, a nie, jak najłatwiej, dalej zadłużać miasto – mówiła. – Oprócz tego, że jesteśmy pracownikami, to jesteśmy też mieszkańcami tego miasta i należy również spełniać nasze oczekiwania – dodała.
– Mówicie, że w spółce będzie lepsze zarządzanie. Płocki Zakład Opieki Zdrowotnej jest spółką i ma długi, więc dotąd nie umieliście zarządzać. Skąd nagle znajdzie się rozum biznesowy, żeby zarządzać tą spółką? Duch Święty nagle na was zstąpi? – pytał kolejny z pracowników. – Nie ma żadnych analiz. Pracownicy nic nie wiedzą – podkreślał inny pracownik MZOS.
– Mieszkańcy Płocka to nie tylko kibice. To także sympatycy pływania, taekwondo i innych dyscyplin. Patrzenie wyłącznie na to, czy kibic odda na was głos, jest niewłaściwe – komentowali.
Po wystąpieniach, zrezygnowani pracownicy podsumowali, że pewnie przy większości głosów radnych, które ma prezydent w Radzie Miasta, powstanie spółki jest i tak przesądzone. Wiceprezydent Roman Siemiątkowski zapewniał jednak, że na spotkanie do MZOS-u przedstawiciele ratusza przyszli jeszcze bez decyzji w tej sprawie. – Zdarzało się, że decyzje były zmieniane – mówił.
Głos radnych
Radna Wioletta Kulpa z PiS stanęła w obronie pracowników MZOS-u. Podkreśliła, że nikt nie konsultował z radnymi planów ratusza odnośnie tworzenia nowej spółki. Zaznaczyła, że pracownicy nie chcą przekształcenia i ona ich popiera.
Radny Michał Sosnowski z PSL bronił natomiast idei powstania nowego stadionu. Przyznał jednak, że nie jest zwolennikiem pomysłu, aby spółka powstała wyłącznie w celu wzięcia kredytu na budowę obiektu. I nie wie jeszcze, jak będzie głosował.
Po spotkaniu
Pracownicy nie są usatysfakcjonowani efektami spotkania. Twierdzą, że nadal niewiele wiedzą. Nie dowiedzieli się na przykład na czym mają polegać zmiany na lepsze w zarządzaniu. Mówią, że potrzebne są inwestycje, zastosowanie nowych technologii niezbędnych do wdrożenia oszczędności, ale także unowocześnienia oferty. I nadal się boją. Szczególnie osoby starsze, którym w razie potrzeby będzie trudniej znaleźć zajęcie na niełatwym obecnie rynku pracy.
Magda Grodecka