Nie ma chyba w Polsce osoby, która nie słyszałaby choć jednego utworu tej grupy. „Kryzysowa narzeczona”, „Mała wojna” czy „Mniej niż zero” śpiewały całe pokolenia i, jak było słychać w płockim amfiteatrze, nadal znane są przez młodszych i starszych płocczan.
Lady Pank na polskiej scenie muzycznej funkcjonuje od 1981 roku, kiedy to we Wrocławiu grupę założyli Jan Borysewicz i Andrzej Mogielnicki (pierwszy koncert zagrali w sierpniu 1982 roku). Nazwa grupy pochodzi od tytułu jej pierwszego nagrania – „Mała Lady Punk”.
Choć skład zespołu od tamtej pory wielokrotnie się zmieniał, to najpopularniejsze utwory grupy wzbudzały i nadal wzbudzają nieustające emocje, zapadając w pamięć.
Do Płocka w piątek, 3 września przyjechali obecni członkowie Lady Pank: Jan Borysewicz – gitara solowa, śpiew, Janusz Panasewicz – śpiew, Kuba Jabłoński – perkusja i Krzysztof Kieliszkiewicz – gitara basowa. Towarzyszyli im muzycy: Michał Sitarski – gitara elektryczna, Wojtek Olszak – instrumenty klawiszowe i Marcin Nowakowski – saksofon.
Uczestnicy koncertu tylko na początku siedzieli na swoich miejscach. Kolejne, żywiołowe utwory poderwały ich z krzeseł i wkrótce wszyscy tańczyli, śpiewając wraz z frontmanem zespołu „Kryzysową narzeczoną”, „Fabryka małp” czy „Zawsze tam, gdzie ty”. Co wzruszające, śpiewali starsi i młodsi, na pamięć znając teksty poszczególnych piosenek. Kiedy wydawało się już, że koncert dobiegł końca, muzycy zaskoczyli publiczność, wracając na scenę i wykonując jeszcze m.in. „Marchewkowe pole” czy „Mniej niż zero”.
„La-dy-Pank, La-dy-Pank” – skandowała publiczność, długo jeszcze domagając się bisów. W końcu muzyka ucichła. W uszach pozostał szum nadwyrężonego słuchu, w gardle chrypa od głośnego śpiewu, a w pamięci na długo pozostanie koncert, podczas którego muzycy udowodnili, że w ich przypadku lata na scenie przełożyły się na doświadczenie i wirtuozerię, ale w żaden sposób nie zabrały im wigoru, który mieli rozpoczynając karierę 40 lat temu.
W tamtych czasach wolałem słuchać zespół „Piersi”, z Pawłem Kukizem.