Królewskie rozegrały drugi mecz w nowym sezonie III Mazowieckiej Ligi Kobiet. Tym razem stanęły do walki na swoim terenie, a przeciwnikiem było Zamłynie Radom.
9 września piłkarki Królewskich Płock rozegrały drugie spotkanie w III Mazowieckiej Lidze Kobiet. Przeciwnikiem była drużyna Zamłynia Radom, z którą płocczanki wysoko przegrywały w poprzednim sezonie. Widać było w boiskowych postępowaniach Królewskich pewną nerwowość.
W głowach zawodniczek w pomarańczowych strojach musiały siedzieć wspomnienia z poprzedniego spotkania z drużyną z Zamłynia. Tym razem jednak płocczanki od samego początku były na tyle skoncentrowane, aby nie stracić szybko bramki. W pierwszej połowie zespoły grały ostrożnie.
Większość czasu piłka spędziła na połowie płocczanek. Wynikało to ze sposobu gry, jaki prezentowali rywale. Zamłynie Radom wykorzystywało szybką napastniczkę, posyłając piłkę górą w jej kierunku, natomiast pomarańczowe chciałby krótkim podaniami zbliżyć się do bramki przeciwnika. W pierwszej połowie obydwa zespoły nie były na tyle skuteczne w swoich poczynaniach, aby zmienić wynik meczu.
W drugiej połowie działo się więcej i wreszcie kibice zobaczyli bramki. Około 60. minuty zespół z Radomia sprowokował serię rzutów rożnych, finalnie zamieniając jeden z nich na bramkę. Odpowiedź Królewskich nastąpiła po 9. minutach. Wyrzut piłki z autu, dośrodkowanie i piłka za sprawą Aleksandry Kujawskiej znalazła się w siatce Zamłynia.
Zmorą gospodarzy w tym spotkaniu były stałe fragmenty gry. Chwilę po wyrównaniu płocczanki nie poradziły sobie z kryciem w polu karnym i po kolejnym rzucie rożnym straciły drugą bramkę. Czas uciekał i potęgował zdenerwowanie płocczanek, co przekładało się na pośpiech i brak dokładności. Ostatecznie spotkanie zakończyło się wynikiem: KS Królewscy Płock – KS Zamłynie Radom 1:2.
Skład KS Królewscy Płock:
- Marta Hućko, Karolina Ejman (60. Kinga Sławińska), Klaudia Stradomska (K), Natalia Marciniak, Klaudia Łyzińska, Julia Mikołajewska, Daria Kusa, Aleksandra Synowiec (68. Weronika Szydłowska), Oliwia Gołębiewska (55. Natalia Borowska), Klaudia Popowska.
– Zagrałyśmy dobrze. Naprawdę jestem zadowolona, że walczyłyśmy do końca. Po bramce na 1:1 cieszyłyśmy się jak wariatki! Super sprawa, chciałam, żeby ten wynik został, a mecz już się skończył, bo czułam, że już moje siły opadają. Były lepsze fizycznie, ale dałyśmy im radę! Został mi niedosyt, że jednak przegrałyśmy, ale czuję, że i ja i cała drużyna dałyśmy z siebie wszystko i jestem zadowolona. Popełniłyśmy sporo błędów, ale po to są, żeby się na nich uczyć – opowiadała Klaudia Stradomska.
– Jestem zła i przykro mi, że nie dałyśmy rady. Pierwsza połowa super, mecz bardzo wyrównany. Na pewno było lepiej niż w tamtym sezonie. Jesteśmy na pewno lepsi technicznie, więcej wiemy, ale tez bardziej zdeterminowani. Ten mecz naprawdę był do wygrania. Do ostatniego gwizdka jeszcze miałam nadzieję, że komuś się uda przepchnąć, strzelić bramkę, czy może wymusić jakiś rzut wolny i przynajmniej zakończyć mecz remisem. Co jak co, grałyśmy dobrze, widać było, że nam zależy. Czeka nas jeszcze dużo ciężkiej pracy. Teraz nie możemy spuścić głów i się użalać, tylko cisnąć ile się da, wygrać te wszystkie pozostałe mecze i pokazać, że ciężko zapracowałyśmy na wygrane – oceniała Natalia Borowska.