„Kraina Lodu” to animacja studia Walta Disneya, która właśnie trafiła do sieci kin Helios. Film łączy w sobie najlepsze elementy komedii, romansu i musicalu, które wraz z fenomenalnymi efektami specjalnymi tworzą niesamowitą całość. Czegoś takiego jeszcze nie widzieliście.
Każdy obraz opatrzony nazwiskiem Disneya musi unieść na swych barkach wielki ciężar. Bajki te za każdym razem mierzą się bowiem nie tylko z ogromnym dziedzictwem założyciela, ale także z wysokimi oczekiwaniami krytyków i, co ważniejsze, dzieci. Czy „Kraina Lodu” spełnia pokładane w niej nadzieje? Z całą pewnością! Co więcej, obraz ten ma wszystkie elementy, które mają szansę uczynić z niego prawdziwy klasyk gatunku.
Najnowsza bajka od Disneya opowiada dość oklepaną historię i jest swoistą wariacją na temat „Królowej śniegu” Christiana Andersena. Król Arendelle ginie podczas swojej wyprawy. Jego miejsce na tronie zająć ma Elsa, najstarsza córka. Dziewczyna jest jednak niezwykła – posiada niesamowite umiejętności. Za pomocą wrodzonej magii potrafi kontrolować śnieg i mróz. Dziewczyna ukrywa jednak swe zdolności w tajemnicy. Jej moc potrafi bowiem wyrządzić wiele szkód, a następczyni tronu, w obawie przed nieszczęściem, przez lata zamknięta jest w swojej komnacie. Sytuacja ta zmienia się w dniu jej koronacji. Elsa ma wypełnić przeznaczenie i zasiąść na tronie. Niestety, w wyniku wypadku jej magiczna moc uwięziła całe królestwo w okowach wiecznej zimy. Królowa zostaje okrzyknięta wiedźmą i ucieka z Arendelle. W krainie bezustannie sypie śnieg, a Anna, młodsza siostra królowej mrozu, wyrusza na wyprawę by odnaleźć Elsę i prosić ją o powrót wiosny. A zrobić to może wyłącznie poprzez prawdziwą miłość.
Choć historia opowiedziana w „Krainie Lodu” nie należy do przesadnie oryginalnych, to jest jednak świetną bazą do stworzenia efektownej bajki. Tak się właśnie dzieje. To nie opowieść, lecz wykreowany świat grają w „Krainie Lodu” główną rolę. Studio Disneya swoim najnowszym dziełem nakreśliło nową granicę przedstawiania szczegółu postaci i krajobrazu w animacji komputerowej. Świat przedstawiony w „Krainie Lodu” wprawia w osłupienie. Zachwyt budzi tu każdy wykreowany szczegół – od pojedynczego kosmyka włosa czy płatka śniegu po monumentalne burze śnieżne.
Genialnie animowane są też postaci, które – tradycyjnie dla Disneya – zostały wymyślone po mistrzowsku. Elsa, jej siostra Anna, wychowany z dala od przepychu i miasta Kristoff, jego uzależniony od marchewek renifer Hans – to postacie, które zapadają w pamięć. Na tle tych barwnych bohaterów na szczególne wyróżnienie zasługuje ożywiony bałwan, Olaf. W rolę tego zwariowanego stwora wcielił się Czesław Mozil i to głównie dzięki niemu powstała postać, która może stać w jednej linii z Osłem ze Shreka.
Zresztą cały dubbing stoi na wysokim poziomie. Reżyser polskiej wersji językowej stanął na wysokości zadania i dobrał głosy, które nie „kują” w ucho ani przez sekundę. To ważne, bowiem lwią część filmu zajmują śpiewane przez bohaterów piosenki. Jest to jednak mini-musical najwyższych lotów. Melodie nucone przez postacie „Krainy Lodu” są nie tylko ładne, ale także, co najważniejsze, pasują do całości stając się naturalną i integralną częścią akcji.
„Kraina Lodu” to piękny i wzruszający film w zasadzie dla każdego. Dziecko uśmieje się z gagów i przezabawnego Olafa, rodzice zaś zrozumieją liczne podteksty i żarty skierowane specjalnie do nich. To śmieszna, momentami wzruszająca opowieść, która udowadnia, że studio Walta Disneya wciąż jest w formie. I choć film rozkręca się dość wolno, przez co na początku może nieco znudzić (co jest w zasadzie jedyną wadą obrazu), to później gna do przodu jak oszalały, porywając widza ze sobą. Niezależnie od wieku.