Zwiedzanie naszej rodzimej „galerii gwiazd” proponuję rozpocząć iście po królewsku. Na płockim osiedlu Tysiąclecia znajduje się niezbyt reprezentacyjna, „ślepa” uliczka, której patronem jest Władysław Herman. Jeżeli ktoś nie jest fanem historii, mógłby łatwo odnieść wrażenie, że patron tego zakątka naszego miasta był wynalazcą, a może podróżnikiem albo nawet pisarzem… tymczasem nasz sławny płocczanin był księciem Mazowsza i władcą Polski. Dlaczego ktoś zatem pozbawił go w nazwie ulicy monarszego tytułu?
Ludzka pamięć nie cechuje się szczególną trwałością i niejednokrotnie wiedzie nas na manowce, jednakże na szczęście dopracowaliśmy się już wielu patentów, które nie pozwalają jej zasnąć i pogrążyć się w magmie niewiedzy. Szczególnie „wrażliwym” obszarem, podatnym na ryzyko zapadnięcia się w niebyt jest historia, dlatego też pewnie staramy się ją na wszelkie sposoby utrwalić, zapisać i systematycznie odświeżać.
A cóż poradzić, jeżeli mieszka się w tysiącletnim Płocku, szczycącym się całą plejadą wybitnych postaci, które wpłynęły na bieg dziejów, nauki, kultury, a nawet cywilizacji? Najlepiej uwiecznić ich nazwiska nie tylko w zakurzonych annałach, ale również w kamieniach – nazwach ulic, pomnikach, pamiątkowych tablicach, abyśmy mieli na co dzień „ściągę” z ich życiorysów i dokonań. Nie od rzeczy wydaje się również zebranie naszej wiedzy w przystępne kompendium, co właśnie teraz chciałbym uczynić.
Zwiedzanie naszej rodzimej „galerii gwiazd” proponuję rozpocząć iście po królewsku. Na płockim osiedlu Tysiąclecia znajduje się niezbyt reprezentacyjna, „ślepa” uliczka, której patronem jest Władysław Herman. Jeżeli ktoś nie jest fanem historii, mógłby łatwo odnieść wrażenie, że patron tego zakątka naszego miasta był wynalazcą, a może podróżnikiem albo nawet pisarzem… tymczasem nasz sławny płocczanin był księciem Mazowsza i władcą Polski. Dlaczego ktoś zatem pozbawił go w nazwie ulicy monarszego tytułu?
Najprawdopodobniej wyjaśnienie jest prozaiczne; osiedle Tysiąclecia zbudowano w latach 1968-1969, w czasach, gdy takie monarsze godności zdecydowanie nie były w smak ówczesnym władzom miasta. Wyobraźmy sobie, że Władysław Herman właśnie z grobu powstał i uczestniczy w posiedzeniu płockiej rady narodowej. Usłyszałby wtedy pewnie:
– Wiecie towarzyszu. Czasy się zmieniły, to już nie średniowiecze, więc przydzielamy Wam honorowy patronat ulicy, ale bez tytułu, bo teraz rządzi lud pracujący miast i wsi, dlatego też książęta zgodnie z obowiązującą nomenklaturą są politycznie niepoprawni.
Tak, czy inaczej obywatel Herman Władysław niepostrzeżenie, bez szczególnych fanfar i tarabanów znalazł się w miejscowych adnotacjach meldunkowych i w naszej topograficznej jaźni, jako znane nam miejsce na mapie. Kimże jednak był i jaki ślad pozostawił po sobie w historii Polski?
Podążając za naszym bohaterem, musimy się przenieść aż do wczesnego średniowiecza. Wtedy to właśnie w roku 1042 przyszedł na świat drugi syn – Kazimierza Odnowiciela i ruskiej księżniczki Dobroniegi, siostry Jarosława Mądrego. Czasów nie można było zaliczyć do najspokojniejszych. W latach 1037-47 w Płocku rządził Miecław – cześnik Mieszka II, który odłączył Mazowsze od reszty kraju. Jednocześnie ziemie polskie kilkakrotnie wstrząsały pogańskie rewolty, a nasi sąsiedzi, w szczególności Czesi, Węgrzy i Niemcy też nie zasypywali gruszek w popiele i co rusz próbowali wyszarpać część terytorialnej schedy po Bolesławie Chrobrym.
Niewiele wiemy na temat dzieciństwa i młodości Władysława Hermana. Po śmierci Kazimierza Odnowiciela w 1058 roku, władzę w Polsce przejął Bolesław II Śmiały, starszy o kilkanaście miesięcy brat naszego płocczanina. Według niektórych źródeł, właśnie w tym momencie Władysław Herman został namiestnikiem Mazowsza i siłą rzeczy zamieszkał w nadwiślańskim grodzie.
Rządy Bolesława Śmiałego aż kipiały od politycznych sporów, militarnych konfliktów i najazdów; wszędzie go było pełno – ingerując w wewnętrzne spory sąsiadów, wielokrotnie zbrojnie interweniował w Czechach, na Rusi i Węgrzech, wspierając swych popleczników. W polityce zagranicznej zmierzał do uniezależnienia Polski od wpływów Cesarstwa, które w tym czasie toczyło spór z papieżem Grzegorzem VII. Stanąwszy po stronie tego ostatniego, zrealizował sen o własnej koronacji, która nastąpiła w 1076 roku. Bolesław II Śmiały królował ledwie 3 lata; jego dążenie do umocnienia swej władzy nie spodobało się możnowładcom, którzy już nie raz na przestrzeni XI wieku pokazali swe pazurki.
W 1079 roku król okrutnie ukarał za zdradę biskupa krakowskiego Stanisława, skazując go na śmierć poprzez odcięcie kończyn, co stało się pretekstem do kolejnego buntu możnych, wspieranego przez Niemców, Czechów, a być może i samego Władysława Hermana, w wyniku czego Bolesław II Śmiały został wypędzony z Polski. Schronienie znalazł na Węgrzech, gdzie kilka lat później nieszczęśliwie się potknął, a potem przebił się własnym mieczem… podobno nawet kilka razy.
Po wypadkach w 1079 roku, Władysław Herman stał się oczywistym kandydatem do królewskiej sukcesji. Wsparty przez oponentów Bolesława Śmiałego, przejął władzę w kraju i jednocześnie diametralnie zmienił kierunek polityki zagranicznej. W przeciwieństwie do swego brata, nie mnożył konfliktów, a wręcz przeciwnie – unormował stosunki z sąsiadami i sprzymierzył się z cesarzem. W 1080 roku pojął za żonę córkę księcia Czech Wratysława II – Judytę, która w 1086 roku urodziła Bolesława, zwanego Krzywoustym.
Nie był to jednakże pierworodny syn Władysława; pierwszy potomek – Zbigniew, przyszedł na świat ze związku zawartego w obrządku pogańskim z Przecławą, stąd też większość możnowładców nie uznawała Zbigniewa jako prawowitego następcy. Ażeby dziecię mogło kiedyś wkroczyć na salony, zostało wysłane dla oczyszczenia i nauki chrześcijańskiej wiary do jednego z klasztorów w Saksonii.
Rodzinie Władysława Hermana śmiało można by przyznać płocką kartę familijną, dlatego, że władca ze wszystkich swych małżeństw miał dwóch synów i trzy córki. Po śmierci Judyty czeskiej w 1086 roku, książę dwa lata później poślubił Judytę Marię Salicką – wdowę po królu węgierskim Salomonie, a siostrę cesarza Henryka III, co w rezultacie, poza korzyściami stricte politycznymi, nie przyniosło mu rodzinnego szczęścia; oględnie rzecz ujmując Judyta miała nad wyraz rozwiniętą potrzebę kontaktów towarzyskich z rycerzami, niejednokrotnie przechodzących w daleko posuniętą zażyłość, i w związku z tym dość swobodnie traktowała małżeńskie zobowiązania. Jak wieść niesie, zbyt często zaglądała do męskich komnat, w szczególności palatyna Sieciecha. Teraz skądinąd już wiadomo, dlaczego legendarna Wanda rzuciła się w Wisły odmęty, bo nie chciała Niemca…
Nasz płocki władca dążył do umocnienia swej władzy wraz ze swym palatynem Sieciechem, wielu historyków jest zdania, że zbyt łatwo ulegał jego wpływom. W tym miejscu powstaje jednak zasadnicze pytanie – czy Władysław I Herman był królem Polski? Otóż niewątpliwie był niekwestionowanym jej władcą, jednakże bez królewskiej licencji. Świadomie zrezygnował z koronacji, nie chcąc doprowadzać do zatargów z cesarzem. Niemcy już wtedy – pamiętając zapewne swą „wycieczkę” do Cedyni, czy też „bliskie spotkania III stopnia” z Bolesławem Chrobrym w Miśni i Łużycach, i to po swojej stronie Odry, mieli od pewnego czasu swego rodzaju fobię, obawiając się jak ognia i zarazy potężnego państwa na wschodzie. O ile zatem Bolesława Śmiałego określano mianem wojownika, o tyle Władysław I Herman w oczach dziejopisów zasłużył na miano wytrawnego dyplomaty i sprawnego menadżera.
Władca w krótkim czasie doprowadził do podreperowania książęcego skarbca, który na skutek wojennych zamiłowań swego brata przeraźliwie świecił pustkami, a namacalnym dowodem przedsiębiorczości Władysława było wprowadzenie do obiegu pełnowartościowych, średniowiecznych pieniędzy – denarów.
Od 1079 roku Płock stał się faktyczną stolicą Polski; tu właśnie rezydował rozległy dwór, zjeżdżały się zagraniczne poselstwa i krzyżowały się szlaki handlowe. Na Tumskim Wzgórzu powstała nowoczesna, jak na owe czasy, zbudowana z ciosanego kamienia, książęca siedziba – kilkupiętrowe palatium na planie prostokąta o wymiarach 11×14 metrów, którego pozostałości stanowią obecnie podwaliny Wieży Zegarowej. Tu toczyło się dworskie życie, tu również urodził się Bolesław Krzywousty i tu w 1100 roku został przez swego ojca pasowany na rycerza. Wspomnienie tego wydarzenia możemy oglądać codziennie obserwując w samo południe wieżę płockiego ratusza.
Przez cały okres swego panowania Władysław I Herman dążył do ustabilizowania stosunków z sąsiadami. Temu między innymi służył ślub ze skoligaconą z władcami niemieckimi i węgierskimi Judytą Marią Salicką, bo przecież wiadomo, że co jak co, ale rodziny, jaka by nie była, nie atakuje się, nie najeżdża i nie grabi…
Dopiero, gdy sytuacja zewnętrzna była w miarę stabilna, władca wybrał się nad morze i podejmując w latach 1090-91 wyprawy militarne, starał się przyłączyć do reszty kraju Pomorze Gdańskie. Pomimo terytorialnych zdobyczy, nie był w stanie utrzymać tam swej władzy. Kiedy ludność stawiała ciągły opór, wydał rozkaz spalenia Gdańska, co jeszcze bardziej rozsierdziło Pomorzan, którzy w odwecie wymordowali książęcych namiestników i usamodzielnili się. Władysław Herman zorganizował także wyprawy na Pomorze Zachodnie, lecz i te w rezultacie zakończyły się fiaskiem.
Pod koniec swego panowania, nękany chorobami i starością – jak na średniowieczne standardy dożył sędziwego wieku 60 lat, oddał zbyt wiele władzy w państwie Sieciechowi. Wtedy polskie możnowładztwo duchowne i świeckie, niezadowolone z tego stanu rzeczy, przypomniało sobie o Zbigniewie i wydostało go z klasztoru, oddając mu w 1093 roku we władanie Śląsk. Sieciech, za przyzwoleniem Władysława Hermana, zaatakował Zbigniewa, zmuszając go do ucieczki do Kruszwicy, gdzie dostał się do niewoli. Pierworodny syn władcy był tam więziony przez palatyna aż do 1097 roku, kiedy powtórnie możnowładcy w opozycji przeciwko Sieciechowi upomnieli się o Zbigniewa, który uzyskał nie tylko wolność. Tym razem, aby osłabić wpływy znienawidzonego namiestnika, stworzono dzielnice: Zbigniew otrzymał Wielkopolskę z Kujawami, Bolesław Krzywousty Małopolskę, Śląsk i ziemię lubuską, Książę Władysław Herman pozostawił sobie Mazowsze i władzę zwierzchnią nad swymi synami.
Niedługo po tych wydarzeniach władca zmarł, nie wyznaczając swego następcy. Jego ciało złożono w płockiej katedrze. Minęły wieki i wreszcie w 1825 roku biskup Adam Prażmowski polecił odszukanie królewskich szczątków. Prochy zostały pochowane w nowym miejscu, w północnej wieży katedry, a projekt klasycystycznego grobowca z czarnego marmuru, opatrzonego monarszymi insygniami – koroną, berłem i mieczem oraz podtrzymującymi płytę sarkofagu piastowskimi orłami, przygotował profesor Oddziału Sztuk Pięknych Uniwersytetu Warszawskiego Zygmunt Vogel.
Dlaczego nasz cykl poświęcony wybitnym płocczanom rozpocząłem od Władysława i Hermana? Najpewniej z jednego, prostego powodu – nasz książę walnie przyczynił się do rozwoju miasta i podniesienia jego rangi, które w okresie jego panowania z powodzeniem konkurowało o prymat z Krakowem.
A przed nami jeszcze wiele, równie fascynujących opowieści z życia płockich sław…