Co nas tak naprawdę śmieszy? Na to pytanie odpowiedział kabaret Hrabi, który wystąpił w sobotę na deskach sceny w sali Szkoły Muzycznej. Artyści nie zawiedli płockiej publiczności, która bawiła się tego wieczoru fantastycznie.
Kabaretu Hrabi chyba nikomu nie trzeba przedstawiać, ponieważ jego członkowie są rozpoznawalni wśród starszej, jak i tej młodszej widowni. Zespół stanowią: Łukasz Pietsch (pianista), Tomasz Majcher oraz dwoje aktorów byłego kabaretu Potem, działającego w latach 80. i 90. (Dariusz Kamys i Joanna Kołaczkowska), którzy znani są także z improwizowanego serialu telewizyjnego „Spadkobiercy”.
W ponad dwugodzinnym występie płocczanie zobaczyli kilkanaście skeczów. Sobotni program Hrabi nosił tytuł „Co jest śmieszne”. Na scenie pojawiły się najczęściej wyśmiewane postacie – policjant, dresiarz, pijak, blondynka czy też psychiatra. Okazuje się, że płocczan najbardziej jednak bawiły głupie miny i zdziecinniali tatusiowie. Mowa tu o tym, jak rodzice traktują swoje maluchy. Że się pieszczą, pytają dzieci „a gdzie jest noga?”, skoro doskonale wiadomo, że jest na miejscu i zabawiają dzieci znanym chwytem „gdzie jest bobas?”, co po piętnastym razie jest dla rodzica udręką, a dziecko śmieje się i chce więcej.
Wszystko jednak zaczęło się od „spontanicznej” konferencji prasowej, na której to sami płocczanie zadawali artystom pytania… które wcześniej dostali na kartkach. Sami widzowie brali też czynny udział w występach. Był taniec płocczanki z Tomaszem Majerem; „Zdzichu”, który stał na straży „gotowania” się aktorów – czyli po prostu płocczanin nazwany przez artystów „Zdzichem”, który w momencie, gdy któryś z kabareciarzy się śmiał, musiał zagwizdać gwizdkiem, a „zgotowana” ofiara wypić szklankę soku z cytryny.
Na koniec, przed dwukrotnym bisem i owacjami na stojąco, komicy rozpoczęli bitwę na poduszki, która wyraźnie płocczanom się spodobała. Jaśki latały po całej sali płockiej Szkoły Muzycznej. Członkowie Hrabi zapowiedzieli, że jeszcze do nas wrócą.