Czterdzieści lat minęło… ale czy rzeczywiście – jak jeden dzień? Okazuje się, że słowa popularnej piosenki Andrzeja Rosiewicza pewnie się sprawdzają, jednakże nie w każdym przypadku.
Dla każdego z nas taki szmat czasu wypełnia nam pół życia, a cóż dopiero powiedzieć o tak prężnie rozwijającej się dziedzinie, jaką jest fotografia; cztery dekady to epoki doświadczeń, technologii, metod, poszukiwań i koncepcji, które tak samo jak szybko rozbłysły i fascynowały, tak też najczęściej ustępowały miejsca kolejnym trendom i rozwiązaniom.
Dość powiedzieć, że w chwili gdy w 1980 roku zadebiutował konkurs „Mój Płock”, nikt w tym czasie nie marzył nawet o użyciu obróbki komputerowej w fotografii i o aparatach cyfrowych – dostępnych wtedy jedynie w satelitach szpiegowskich, tymczasem ciemnia analogowa była jedyną wyrocznią, gdzie szybko można się było przekonać, kto naprawdę jest mistrzem w fotograficznym fachu.
Na mapie naszych imprez kulturalnych „Mój Płock” stał się najstarszym cyklicznym wydarzeniem w naszym mieście, nierozerwalnie związanym z Płockim Towarzystwem Fotograficznym. Inicjatorami pierwszego konkursu byli legendarni fotografowie Zbigniew Kryda i Wiesław Dyśkiewicz. Według ich założeń miał on wykorzystywać niepowtarzalne walory krajobrazowe naszego otoczenia i jednocześnie dokumentować Płock w okresie dynamicznych przemian urbanizacyjnych oraz industrialnych. Stare powiatowe miasteczko z roku na rok odchodziło w zapomnienie, ustępując miejsca nowoczesnej aglomeracji związanej z rozwojem „Petrochemii”.
Tak zatem obok przemysłowych panoram w kręgu zainteresowań fotografów znajdowały się również sceny z dawnego Płocka z jego niepowtarzalnym klimatem prowincjonalnej Polski, ale również architekturą, zabytkami, parkami i zaułkami. Z czasem zakres tematyki prac poszerzył się o nową problematykę – zagadnienia społeczne, kulturalne, psychologiczne, przemiany i wydarzenia polityczne, a w ostatnim czasie nawet o zagrożenia ekologiczne.
Przez wiele lat miejscem tradycyjnych spotkań członków Płockiego Towarzystwa Fotograficznego, któremu to na marginesie – w tym roku „stuknęło” już 58 lat działalności, był klub MPiK przy placu Narutowicza; tam też odbywały się wystawy. W połowie lat dziewięćdziesiątych „Mój Płock” na stałe związał swe losy z Książnicą Płocką.
W czasie wtorkowego wernisażu nie mogło zabraknąć publiczności, która jak zwykle tłumnie stawiła się, aby podziwiać i ocenić tegoroczne dokonania naszych miłośników camera obscura. A skoro obchodziliśmy jubileusz, to strzeliły korki od szampana, rozbrzmiało gromkie „Sto lat!”, a także winszowano naszym fotografom co najmniej kolejnych czterdziestu lat twórczych zmagań z tą tak kapryśną dziedziną sztuki, uwieńczonych oczywiście sukcesami. Następnie zgodnie z przyjętym zwyczajem konkursu wszyscy zebrani oddali swe głosy na zdjęcia, które najbardziej do nich przemówiły.
W tegorocznym konkursie zaprezentowano 25 prac 12 autorów: Anny Moniki Chyły, Jacka Czuryło, Doroty Drzewieckiej, Jana Drzewieckiego, Krystyny Falkowskiej, Grzegorza Gętki, Artura Krasa, Magdaleny Łuczak – Kowalewskiej, Waldemara Robaka, Danuty Rogozy – Stanisławskiej, Piotra Statkiewicza i Marka Trzcińskiego.
Tym razem publiczność uhonorowała swą nagrodą fotografię Waldemara Robaka, natomiast jury konkursowe przyznało pierwszą nagrodę zdjęciu Grzegorza Gętki, drugie miejsce zdobyła praca Danuty Rogozy-Stanisławskiej, natomiast trzecie miejsce zajęło zdjęcie Waldemara Robaka. Gratulujemy zwycięzcom tegorocznego, czterdziestego konkursu „Mój Płock”.
Tak okazały jubileusz to niewątpliwie doskonała okazja do chociażby krótkiej refleksji. W przypadku Płockiego Towarzystwa Fotograficznego i jego corocznej wystawy tradycja jest napędzana ludzką pasją, zaangażowaniem entuzjastów, którzy pociągają za sobą kolejne pokolenia fotografów i co najważniejsze, nic nie wskazuje na to, aby ta historia miałaby się w jakiś nieoczekiwany i pretensjonalny sposób zakończyć.
Brawo dla zwycięzców ! Cieszę się, że tym razem wybrano zdjęcia które nie były „podrasowane” jak to z ubiegłego roku, chyba obecnego prezesa PTF. Teraz wygrało zdjęcie naturalne, bez koloryzowania i to jest wartość zarówno dla autora jak i szacunek dla odbiorcy. Naturalny przekaz bez zakłamania i to jest sztuka Bravo!