Jak smakuje tradycyjny barszcz z uszkami? Dlaczego kiedyś w Wigilię jadano przede wszystkim śledzie? Czy sushi może być przerażające? Odpowiedzi na te i inne pytania w kolejnym, świątecznym wydaniu Płockiej Kuchni, w której rozmawiamy z Joanną Szewczykowską, kierownikiem działu upowszechniania i promocji Muzeum Wsi Mazowieckiej w Sierpcu.
Bohaterka ostatniej w tym roku „Płockiej Kuchni” znana jest mieszkańcom Płocka i okolic przede wszystkim dzięki swojej pracy. To właśnie Joanna Szewczykowska odpowiada za promocję Muzeum Wsi Mazowieckiej w podpłockim Sierpcu.
– Na co dzień zajmuję się logistyką obsługi ruchu turystycznego i organizacją wydarzeń muzealnych oraz promocją w muzeum – mówi Joanna Szewczykowska. – Do moich zadań należy też prowadzenie zajęć muzealnych dla dzieci i młodzieży szkolnej. Popularyzuję wiedzę na temat życia codziennego i obrzędowości świątecznej mieszkańców wsi północno-zachodniego Mazowsza – dopowiada.
Jedną z kultowych i cyklicznych wystaw, które prezentowane są w sierpeckim skansenie jest trwająca ekspozycja pn. „Boże Narodzenie na Mazowszu”, prezentująca m.in. sposoby przystrojenia domów, izb i sal, które czyniono na mazowieckich wsiach lata temu. Można zobaczyć ozdoby choinkowe, zapoznać się z tradycjami świątecznymi czy spojrzeć na sposoby zastawiania stołów.
Jedzenie to bez wątpienia coś, z czym Święta Bożego Narodzenia są kojarzone. Centralnym punktem świąt, jest wszak poprzedzająca całość wigilia, a więc uroczysta wieczerza. A czy Joanna Szewczykowska dobrze czuje się w kuchni? Jak się okazuje – owszem.
– Lubię jeść, więc gotowanie jest bardzo ważnym elementem mojej codzienności – śmieje się w rozmowie z nami. – Zawsze dbam o to, by rodzina miała ciepły posiłek. Gotowanie sprawia mi przyjemność, szczególnie potraw, które lubię jeść. Na szczycie tej listy są zupy. Lubię też przygotowywać nowinki kulinarne. Przyjemnie jest odkrywać nowe smaki – przekonuje Joanna Szewczykowska.
Uwielbiam potrawy wigilijne
Okres Świąt Bożego Narodzenia to czas magiczny i wyjątkowy w każdym domu – także w każdej kuchni, w której gwar i zamieszanie miesza się z cudownym aromatem. To także czas oczekiwania – nie tylko na pierwszą gwiazdkę i prezenty, ale też na kulinarne cuda. Nie inaczej jest w domu Joanny Szewczykowskiej.
– To moje ulubione święta! – stwierdza kierownik upowszechniania i promocji Muzeum Wsi Mazowieckiej w Sierpcu. – Uwielbiam potrawy wigilijne. Może dlatego, że są proste, a niektóre spożywane tylko w ten jeden wieczór – wyjaśnia.
Na czele ulubionych, świątecznych dań pani Asi są potrawy na wskroś tradycyjne. – Bardzo lubię kompot z suszonych owoców. Uwielbiam barszcz grzybowy na kwasie z kapusty, barszcz z uszkami, pierogi z kapustą i grzybami oraz, tylko w tym dniu, śledzie w śmietanie – wymienia.
Okres świąt to w rodzinnym domu naszej rozmówczyni także czas kultywowania kulinarnych tradycji – a konkretniej wspólnego lepienia całej masy pierogów. – Robimy to z mamą i bratem w dzień Wigilii. Lepienie rozpoczynamy od rana. Powstaje sterta pierogów z kapustą i grzybami oraz uszka, oczywiście do barszczu – wyjaśnia.
To tradycja, której nikt nawet nie ośmiela się przerwać – i to pomimo ogromu zajęć. – Każde z nas ma swoją rodzinę, lecz do dziś, pomimo tego, przedpołudnie wigilijne jest zarezerwowane właśnie na to miłe zajęcie. Mamy trzy godziny tylko dla siebie – zdradza w rozmowie z nami.
Czerwony barszcz z uszkami jadano w dworkach
Dwanaście dań, sianko pod obrusem i prezenty pod choinką – z tym nam wszystkim kojarzy się wieczór 24 grudnia. Wszystkie te kultywowane zwyczaje mają swój początek lata temu. Jak przekonuje Joanna Szewczykowska, wielu z kultywowanych tradycji nie jesteśmy świadomi, część z nich zaś zaadoptowaliśmy wprost z mazowieckiej wsi. Przykład? Kultowy wydawałoby się barszcz czerwony nie był na stole świątecznym tak oczywistym.
– W Wigilię na mazowieckiej wsi dominował barszcz z suszonych grzybów na kwasie z kapusty – wspomina kierownik upowszechniania i promocji Muzeum Wsi Mazowieckiej. – Podawany był on z kluskami kartoflanymi. Potrawę tę spożywano głównie w domach chłopskich – mówi.
Kiedy zatem pojawił się barszcz z uszkami? W tym samym czasie, z tym, że w nieco bardziej wykwintnych okolicznościach. – Był podawany głównie w dworach – wyjaśnia Joanna Szewczykowska. – Bez względu na dom, popularna była także kapusta z grochem i słodki przysmak – kutia, a więc gotowana pszenica z mielonym makiem, miodem i bakaliami – tłumaczy w rozmowie z nami.
Tradycją łączącą nasze wigilijne stoły i stoły sprzed kilkudziesięciu lat były ryby. – Nie mogło ich zabraknąć na stołach. Z tym, że na mazowieckiej wsi podawano głównie śledzie – przypomina Szewczykowska. – Dziś na stołach króluje karp, do którego przekonały nas w latach 50. XX wieku władze PRL-u. Wcześniej na stołach były też pierogi z kapustą i grzybami czy kompot z suszonych owoców. Można więc powiedzieć, że pielęgnujemy tradycje wigilijne – podsumowuje.
Tradycyjne podejście do dań wigilijnych podziela także pani Asia. – Coraz więcej osób nie spędza świąt w domu, tylko w hotelu – stwierdza zaniepokojona. – Te serwują dania, będące „twórczą” interpretacją tradycyjnych potraw. Nie wyobrażam też sobie, by np. śledzie, czy nawet karpia zastąpiło sushi. Ta wizja mnie przeraża – dodaje.
Właśnie dlatego przepis, którym Joanna Szewczykowska dzieli się z naszymi czytelnikami, jest na wskroś świąteczny i tradycyjny. To receptura na niezawodnego śledzia w śmietanie!
Śledzie w śmietanie Joanny Szewczykowskiej
Składniki:
- 1/2 kg solonych płatów śledziowych
- 2 średnie cebule
- 1 kwaśna śmietana 18%
- Zalewa: ok. 1 l wody, 1 szkl. octu, 2-3 liście laurowe, 3-4 ziarenka ziela angielskiego, łyżka cukru.
Przygotowanie:
Zalewę zagotować i wystudzić. Płaty opłukać, przełożyć do głębokiego naczynia, zalać częścią zalewy. Moczyć ok. 3 godziny, w tym czasie trzykrotnie wymienić zalewę.
Cebule pokroić w półplasterki, delikatnie zeszklić na patelni, posolić. Śledzie odcedzić z zalewy, pokroić na małe kawałki , przykryć cebulą i zalać śmietaną, odstawić na noc do lodówki.
Przed podaniem wymieszać. Podawać z gotowanymi ziemniakami.
Życzymy smacznego!