Opieka nad zwierzętami to trudna praca, zwłaszcza jeżeli czworonogi dużo przeszły. Diagnostyka i opieka weterynaryjna, wyżywienie, szczepienia czy operacje dużo kosztują. A to wszystko trzeba pomnożyć przez 24, bo właśnie tyle zwierząt ma pod swoimi skrzydłami OTOZ Animals w Płocku. Jego członkowie na co dzień jeżdżą i pomagają zwierzętom, które ktoś porzucił, skatował czy zaniedbał. Teraz sami potrzebują wsparcia, by dalej walczyć o życie psów i kotów.
Wolontariusze z OTOZ Animals Płock niemalże każdego dnia wyjeżdżają na interwencje, by pomóc czworonogom. Obecnie mają pod swoimi skrzydłami 24 zwierzęta, których utrzymanie kosztuje.
– Aktualnie mamy długi w lecznicach za leczenie i diagnostykę zwierząt – z przykrością przyznaje Anna Dominiak, inspektor z OTOZ Animals Płock.
Płockie Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Zwierząt świętuje w ty roku swoje 5-lecie istnienia. Zostali stworzeni, by pomagać, a teraz sami potrzebują pomocy.
– W ubiegłym roku przekazaliśmy do adopcji 58 zwierząt: 47 psów i 11 kotów. Każdy dom, do którego zwierzęta pod naszą opieką mają trafić, jest sprawdzany, przeprowadzane są rozmowy, wizyty przedadopcyjne. Musimy mieć pewność, że trafią do dobrych domów i już nigdy więcej nie spotka ich krzywda – tłumaczy inspektor Anna Dominiak.
Wolontariusze nigdy się nie nudzą. Trwa u nich stała rotacja. Jedne zwierzaki znajdują domy, a na ich miejsce przychodzą następne.
– Czasem mamy pod opieką nawet 40 zwierząt. Niechciane, zapomniane, wymagające leczenia, odebrane od właścicieli, gdzie były źle traktowane. Jesteśmy wolontariuszami, za to co robimy dla zwierząt, nie pobieramy żadnych profitów, często dokładamy do naszej pasji… czyli pomocy zwierzętom – mówi inspektor.
Wolontariusze zapewniają, że przygotowali do adopcji dużo psów i kotów. Ich praca jest bardzo ciężka, wymagająca i stresująca, ale jest warta niesienia pomocy i momentu, w którym zwierzak znajduje wymarzony dom.
– Czy wiecie jaki uśmiech ma pies na pierwszym spacerze, gdy całe swoje życie spędził na łańcuchu?
To jest niesamowite… te psy są tak nieziemsko szczęśliwe, że nikt nie jest w stanie sobie tego wyobrazić. One cieszą się każdym krokiem, każdym napotkanym zapachem, obcym człowiekiem przechodzącym obok. Czy wiecie jaką wdzięczność okazuje takie zwierze uratowane z nieodpowiednich warunków? Te zwierzęta nas pamiętają, pamiętają kto odpinał ciężki łańcuch, kto zabrał na pierwszy spacer, kto karmił i pielęgnował… I gdy odwiedzamy naszych podopiecznych lub nawet przypadkiem spotykamy na spacerze… one nas poznają, a ta radość jest ogromna – wyznają wolontariusze OTOZ Animals Płock.
Wolontariusze z pełnym zaangażowaniem wykonują zadania, bo, jak sami mówią, choć ich praca jest ciężka, to jednak warto ratować kolejne życie lub poświęcić czas tym uratowanym, które często bardzo łakną kontaktu z człowiekiem, a nie znalazły jeszcze domu, bądź pracować z psami, które boją się człowieka lub z różnych przyczyn reagowały agresją.
– Mamy takich dwóch chłopaków: Szakala, który pogryziony został znaleziony pod Sierpcem i Cywila, który został odebrany z wrośniętym łańcuchem w grzbiet, a w jego ranach zaczynały zalęgać się larwy much. Obydwaj na początku chcieli nas „zjeść”, a teraz Szakal pozwala się do siebie zbliżać i nawet usiąść obok (a osobie, która daje mu jedzenie, już w zupełności zaufał i skacze, prosząc o głaski), natomiast Cywila spokojnie można wypuścić z kojca, a wcześniej kwalifikował się do uśpienia ze względu na agresję. Ale warto to robić! Dla nich! – piszą na swoim profilu wolontariusze OTOZ Animals Płock.
Takich historii wolontariusze mają wiele, a każda jest zupełnie inna. W dużej mierze zależy od nas, jak potoczą się losy psiaków, którym podarowano drugie życie.
– Byśmy mogli ratować zwierzęta, potrzebna jest Wasza pomoc! Nasze fundusze to istna tragedia… a tyle faktur czeka na zapłatę. Prosimy o pomoc dla tych pokrzywdzonych! Pomóżcie nam zmieniać świat na lepsze dla zwierząt! – proszą wolontariusze.
Każdy, kto chciałby wesprzeć działania OTOZ Animals Płock i pomóc ich podopiecznym, na ich profilu społecznościowym może znaleźć dane do przelewu. Wolontariusze poszukują też domów tymczasowych dla swoich podopiecznych.