Informację o tym strasznym miejscu podesłał nam czytelnik. W niewielkiej wsi pod Drobinem stworzono miejsce, w którym zwierzęta cierpiały w męczarniach, a ich właściciele nie zastanawiali się nawet nad tym, jaki los zgotowali tym niewinnym stworzeniom…
Stowarzyszenie „Pogotowie dla zwierząt” otrzymało anonimową informację o kucu, który w jednym z gospodarstw wiejskich pod Drobinem trzymany jest na uwięzi i ma przerośnięte kopyta. Po przyjeździe na miejsce okazało się jednak, że jest to tylko jedna z wielu tragedii, jakie rozgrywały się w tym miejscu.
– Małe szczeniaki umierają w beczce, ich matka tuż obok. Przykuta łańcuchem – krwawi, pozostawiona bez pomocy. W pobliżu w odchodach stoją dwa zagłodzone owczarki niemieckie, jeden z wrastającym w skórę łańcuchem. W oborze w klatce zamknięte są kilkutygodniowe koty. Wychudzone, z wielkimi brzuchami i ropnym wypływem z oczu. To nie koniec. Poniżej, we własnych odchodach umieszczone są dwa króliki. W kącie obory cierpi kuc z przerośniętymi kopytami. Łącznie z gospodarstwa grozy musimy odebrać 11 zwierząt – piszą członkowie stowarzyszenia.
Dlaczego właściciele doprowadzili do takiego stanu zwierząt? W przypadku kuca, był to prezent dla wnuczka. „Nie zabierajcie. Dziecko będzie płakać” – tłumaczył właściciel. Na przerośnięte kopyta i ból, jaki sprawiało to zwierzęciu, uwagi nie zwrócił. Pytaniem o powód znęcania się nad zwierzętami właściciele są zdziwieni.
W pobliżu znajdowała się buda. Przy niej dwa psy w typie owczarka niemieckiego. – Jeden z nich to suczka w wieku ok. 8 miesięcy. Półtorametrowy łańcuch przypalikowany do ziemi nie pozwala nawet na swobodne wejście do budy. Obok pełno jest odchodów – opisują inspektorzy stowarzyszenia. Pies ma wrośnięty w skórę łańcuch…
Kilkanaście metrów dalej postawiono plastikową beczkę, w której prowizoryczne legowisko miała suka… z dwoma umierającymi z zimna szczeniakami. – Mama szczeniaków trzymana na łańcuchu przypalikowanym do ziemi – oburzają się w „Pogotowiu dla zwierząt”.
W budynku gospodarczym znaleziono jeszcze trzy małe koty, zamknięte na rusztach, które są zaplecione drutem. Siedzą we własnych odchodach i kościach innych zwierząt.
5 stycznia br. inspektorzy ponownie pojechali do gospodarstwa pod Drobinem. Do godziny 2 nad ranem trwało badanie i zaleczanie ran wszystkich 11 zwierząt. Przeciwko właścicielom stowarzyszenie złożyło zawiadomienie o przestępstwie. Ojciec i syn przyznali się do winy.
Nadal jednak potrzeba pieniędzy na dalsze leczenie zwierząt. Pomóc możecie na tej stronie. Znajduje się na niej również pełna dokumentacja fotograficzna – uwaga, zdjęcia są drastyczne.
Właściciel- bestia!!! Surowo karać takich!!!